Z hołdem Jezusowi Eucharystycznemu na Zieloną Wyspę

PARYŻ

ZE MSZĄ ŚW. DO KAPLICY SEMIN[ARIUM] MISJI ZAGRA[NICZNYCH]. - ZWIEDZAMY MIASTO. - KOŚCIOŁY. - LOUVRE. - GRÓB NAPOLEONA. - PANTEON.

Po trzygodzinnej jeździe znaleźliśmy się znów w Paryżu. Był już wieczór. Czuliśmy się zmęczeni, więc wielu ruszyło do pokoi, by wypocząć i móc jutro wytrwale zwiedzać. Inni, ciekawi oglądania Paryża wieczorem, poszli grupkami na miasto.

Około 5 rano już byliśmy na nogach, aby "metrem" dostać się w odległą część miasta i tam w obszernej kaplicy seminarium misji zagranicznych odprawić Mszę św. A była to uroczystość św. Piotra i Pawła.

Dzień wstał pogodny. Gdzieś wysoko widać było między kamienicami skrawek jasnego błękitu. Promienie słońca złociły wyniosłe gzymsy i przez grzbiety niższych gmachów wpadały w ulicę, rozbijając się w subtelny pył na ścianach przeciwległych kamienic.

Ulice jeszcze puste, jakby wymarłe. Dosiadamy kolejki podziemnej i w dobre pół godziny jesteśmy na miejscu. Zachodzimy śmiało do zakrystii, bo przed półtora tygodniem tak nas tu uprzejmie przyjęto. Dziś patrzą na nas ze zdziwieniem. Nic nie wiedzieli, że przyjdziemy. A tu mają być święcenia kapłańskie, dlatego nasze ukazanie się sprawiło im niezbyt miłą niespodziankę.

Jednak szybko przygotowano co trzeba, i wnet odprawiliśmy Najśw. Ofiarę.

Gdy wracamy, uderza nas fakt, iż wagony kolei podziemnej wypełnione publicznością. Gdzie oni śpieszą tak wcześnie? Czyżby na Msze św.? Dowiadujemy się, że wyjeżdżają za miasto, aby pogodny dzień niedzielny spędzić na świeżem powietrzu. Tak wcześnie wstali, aby wyjechać, ale o obowiązku wysłuchania Mszy św. pewnie wielu nie pomyślało wcale.

Wkrótce potem wyjeżdżamy autokarami na zwiedzenie miasta. Po drodze przewodnicy wskazują i objaśniają ważniejsze budowle i zabytki.

Najpierw wstępujemy do ciekawego i bardzo pięknego kościoła św. Magdaleny. Otaczają go 52 kulumny w stylu korynckim, na których wsparty jest fryz arkadowy. Nad głównym wejściem na frontonie znajduje się ogromna płaskorzeźba, przedstawiająca sąd ostateczny. Kościół tak zewnątrz jak i wewnątrz robi potężne wrażenie nie tylko swym ogromem, ale i klasycznym pięknem. Zbudowany za Ludwika XV w XVIII w. wygląda [z] zewnątrz na świątynię grecką, wprost nie można poznać, że to kościół katolicki.

Jedziemy dalej. Interesuje nas kościół św. Augustyna, zbudowany w stylu bizantyjskim, gdzie odbywa się stała adoracja Najśw. Sakramentu. Zdobią go przepiękne, starożytne witraże.

Wkrótce zatrzymujemy się przy łuku triumfalnym, który w r.; 1806 zaczął stawiać Napoleon I, a dokończył jego budowy Ludwik Filip w pierwszej połowie 19 w. Zbudowany na wzór łuku Tytusa w Rzymie, ma 4 wielkie rzeźby, przedstawiające 4 świetlane daty z życia Napoleona. Na ścianach wypisano mnóstwo nazwisk tych, co pod jego dowództwem walczyli czy też w walkach polegli. Wśród nazwisk tych znajduje się także nazwisko księcia J. Poniatowskiego i gen. Zajączka.

Dalej oglądamy plac Zgody. Jest to ogromna przestrzeń okolona stylowymi pięknymi pałacami, których ostatnie piętro - niby poddasze - zwie się mansardą od architekta, który je zaczął budować.

Na placu znajduje się 12 wspaniałych pomników, przedstawiających 12 najpiękniejszych miast francuskich. Ma to być jeden z najpiękniejszych placów Europy.

Następnie zwiedzamy kolosalnych rozmiarów muzeum Louvre (wym. Luwr), w którym nagromadzono nieocenionej wartości zabytków rzeźby i malarstwa, od najstarszych, assyryjskich, fenickich i egipskich począwszy, poprzez sztukę słonecznej Hellady i starożytnego Rzymu, a skończywszy na dziełach z czasów nowożytnych. Ale o tym nie można wiele pisać, aby nie nudzić opowiadaniem o rzeczach, których piękno tylko wzrok, bodaj trochę wykształcony artystycznie, odczuć może.

Po niezwykle szybkiej, a mimo to parę godzin trwającej lustracji muzeum, jedziemy dalej. Mijamy kolumnę Napoleona, ulaną z 300 armat, zdobytych w zwycięskich walkach.

Idziemy spojrzeć na grób Napoleona. Jest on w pośrodku dużej, wysokiej sali, jakby kościoła w dole, tak, że sarkofag można oglądać tylko z góry. Podobno architekt, budujący to mauzoleum, wielbiciel Napoleona, umyślnie w ten sposób urządził grób, aby każdy, chcący nań spojrzeć, nawet jego wróg, schylił głowę przed wielkim cesarzem. Wokół wiszą 54 sztandary, pochodzące z 6 batalij zwycięskich.

Patrząc na ten granitowy sarkofag, zamykający szczątki "geniusza wojny", który zawojował Europę i po inne części świata sięgnął, gdy się wspomni resztę jego życia, spędzonego na wygnaniu na wyspie św. Heleny w poniżeniu - ciśnie się do głowy poważna refleksja: Sic transit gloria huius mundi - tak przemija chwała tego świata. Mocarza, który, zawojowawszy inne państwa, znieważył Namiestnika Chrystusowego i do więzienia wtrącił, upokorzył własny naród i na wygnanie wypędził, gdy mu już szczęście przestało dopisywać. I cóż mu przyszło z jego wielkości i buty, cóż mu z nich pozostało? Ten sarkofag granitowy i wyblakłe wokół sztandary i wymuszone schylenie głowy, pragnącego spojrzeć na grób wielkiego niedawno monarchy, który już przeminął, a dym jego chwały rozwiał się i z dnia na dzień ginie.

Ciekawą rzeczą są tu witraże zrobione ze specjalnego szkła. Są jedynymi na świecie, ponieważ artysta, który je wykonał, zabrał tajemnicę ich fabrykacji do grobu. Odznaczają się tym, iż zawsze, nawet w pochmurny dzień, przesiewają promienie światła, i ozłacają nimi z obu stron duży krucyfiks, wznoszący się na miejscu głównego ołtarza. Oznaczają one wieczną młodość i wieczne słońce, które to przymioty miały cechować geniusz Napoleona czy też są jego uosobieniem.

Wychodząc, oglądamy stare auto, już antyk, którym po raz pierwszy przejechano Saharę, dwie armaty z 16 wieku i karawan, którym przewieziono zwłoki Napoleona.

Oglądamy jeszcze tzw. pałac inwalidów z posągiem Napoleona i słynnymi, bo pierwszymi mansardami. Na lewo gmach muzeum wojskowego. Nie zwiedzamy, bo mało czasu.

Przejeżdżamy przez znane z gazet Quai d’Orsay, przy którym znajduje się pałac ministerstwa spraw zagranicznych, prezydenta sejmu i duży gmach parlamentu z płaskorzeźbą na frontonie, przedstawiającą Francję republikańską.

Wjeżdżamy w dzielnicę łacińską. Jest tu b[ardzo] starożytny, jeden z najstarszych kościołów St. Germain (wym. sę żermę), pochodzący z XI w. Zbudowany w stylu romańskim.

W tej starej, pokrytej patyną wieków i omszonej czcigodną pleśnią zabytkowości dzielnicy spotykamy typowy wóz na ogromnych dwóch kołach, zaprzężony w parę rosłych koni, służący do rozwożenia węgla. W śródmieściu takiego widoku nie ujrzysz, jeno w starych dzielnicach i dalszych od centrum miasta.

Zwiedzamy panteon. Na froncie widnieje napis: Aux grands nommes la patrie reconnaissante - wielkim mężom wdzięczna ojczyzna.

Dawniej był to kościół [fot. 1]. Stąd to piękne freski, przedstawiające sceny z życia Świętych patronów Paryża. Widzimy więc ścięcie św. Dionizego na wzgórzu Montmartre, biskupa miasta, i obrazy przed stawiające dziwne dzieje św. Genowefy, szczególnie znanej i czczonej ongiś przez Paryż patronki, i żywot Klodwiga, nawróconego króla starych Franków. Freski te malowali różni artyści, toteż różna jest ich wartość artystyczna.

Jest tu także pomnik "zgromadzenia narodowego" (konwentu) z fragmentem z życia św. Joanny d’Arc i napisem: żyć wolni albo umrzeć.

Panteon wznosi się na najwyższym wzgórzu Paryża, poniekąd dominuje nad miastem. Dlatego rewolucja wybrała ten właśnie kościół i zamieniła na panteon - czyli zbór bałwanów. Tu tedy pochowano największych bezbożników francuskich, walczących najzawzięciej z Bogiem i Kościołem. Tu więc spoczywa W. Hugo, encyklopedysta Diderot, Russo, Wolter i w ogóle wybitniejsi "bracia" masoni.

Cóż za bolesny kontrast: na tle fresków z życia świętych patronów miasta - pomniki i sarkofagi najprzewrotniejszych szkodników społeczeństwa!

Świętość i bezbożność obok siebie!...

Kościół św. Magdaleny, Paryż

[Fot. 1] Kościół św. Magdaleny.