Z dziejów "kwestii rzymskiej"

"Kwestia rzymska", to określenie stosunku, jaki powstał między Watykanem a Kwirynałem po dniu 20 września 1870 r. tj. od chwili zaboru państwa kościelnego przez królestwo włoskie. Zagadnienie to przez 58 lat było przedmiotem bolesnej troski Papieży i całego świata katolickiego. Troszczyli się o nie katolicy wszystkich narodów, i dlatego miało ono charakter międzynarodowy. Dziś, gdy należy już do przeszłości, dla lepszego zrozumienia należy się przyjrzeć jego powstaniu, rozwojowi i rozwiązaniu.

Zjawiło się ono z chwilą zaboru państwa kościelnego przez zjednoczone królestwo włoskie. Państwo kościelne, którego początek datuje się od r. 727, kiedy król longobardzki, Luitprand, podarował zdobyte na bizantyńczykach miasto Sutri Apostołom Piotrowi i Pawłowi, w osobie Papieża Grzegorza II, powstawało w ciągu wieków głównie z darowizn Pepina Małego, króla Franków (755), Karola Wielkiego (774) i innych.

Dnia 8 września 1870 r. Wiktor Emanuel wysłał do Papieża Piusa IX posła swego z oznajmieniem, że "bezpieczeństwo Włoch i Stolicy Apostolskiej" zmusza go do zajęcia Rzymu. Dnia 11 września wojska włoskie wkroczyły w granice państwa kościelnego a 20 t[ego] m[iesiąca] generał Cadorna po 5-godzinnym ostrzeliwaniu zajął Rzym. Papież polecił miasto oddać, by uniknąć rozlewu krwi. Dekretem z dnia 7 października 1870 roku Wiktor Emanuel wcielił państwo kościelne do Włoch. W ten sposób dokonano zaboru posiadłości papieskich i w ten sposób zjawiła się "kwestia rzymska".

Zabór państwa kościelnego nawet w poczuciu zaborców był krzywdą wyrządzoną Papieżowi, a w jego osobie katolikom całego świata. Wyrazem niejako tego poczucia była ustawa gwarancyjna z 1871 r., zabezpieczająca eksterytorjalność Watykanu oraz swobodę porozumiewania się Stolicy Świętej z episkopatem całego świata.

Taką ustawą Papieże zadowolić się nie mogli. Określi to i uzasadnił w sposób dobitny organ watykański, pisząc, że "Papież nie może być kapelanem żadnego mocarstwa, choćby i najbardziej katolickiego, czyli, że Papież, to znaczy najwyższy zwierzchnik religijny katolików całego świata, nie może być zawisły, albo ulegać wpływom jakiegoś państwa w sposób podobny do zależności kapelana na dworze książęcym,

"Otóż takby się właśnie stało, gdyby się Ojciec Św[ięty] zgodził na stan rzeczy, stworzony w r. 1870. W oczach świata (chociażby w istocie tak nie było) uchodziłby Papież za poddanego mocarstwu w którego kraju żyje".

"Jest rzeczą jasną, a zarazem w następstwach groźną, że wówczas katolicy zaczęliby się odnosić do Papieża z nieufnością, tłumacząc sobie w sensie politycznym wszystkie jego czyny; otwarłaby się wówczas droga do niezliczonych odstępstw i nieobliczalnych szkód duchownych i, zachowaj Boże, do formowania się kościołów narodowych i schizmy".

Zgody zatem ze strony Papieży na prawo gwarancyjne nigdy nie było, ale za to były próby rozwiązania sprawy. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że załatwienie sporu przy dobrej woli rządu włoskiego było możliwe. Najlepszym dowodem - obecne rozwiązanie kwestii. Niestety, próby te rozbijały się o antykatolicki fanatyzm masonerii włoskiej. Już Leon XIII umawiał się z rządem Crispiego co do załatwienia sprawy rzymskiej. Pośrednikami tajnymi byli: jakiś generał włoski i jego brat, który był prałatem i urzędnikiem świętego Officium. Crispi okazywał dobrą chęć, ale masoneria poczęła robić niesłychane trudności.

Wtedy to Leon XI 11 nakazał odmawianie modlitw po Mszy św. z owem mocnym: "Święty Michale Archaniele, broń nas w walce" itd. Masoneria wtedy postawiła na swoim i uniemożliwiła Crispiemu układ. Nie była wybiła jeszcze godzina Opatrzności.

Poniżanie i szykanowanie Kościoła we Włoszech ustąpiło wówczas, gdy do steru rządu doszli faszyści. Faszyzm, mimo że w niektórych swych zasadach, jak np. w poglądzie na stosunek człowieka-jednostki do państwa, różni się od nauki katolickiej, przywrócił w całej pełni należny Kościołowi szacunek i poważanie. Przez wydanie całego szeregu ustaw i zarządzeń naprawiał wyrządzone Kościołowi krzywdy Publicyści włoscy i cudzoziemscy, a wśród tych ostatnich także i polscy, śledząc bacznie rozwój wypadków w ciągu ostatnich łat, nie bez słuszności, jak się okazuje, przewidywali, że to niezwykłe polepszenie sytuacji może doprowadzić w krótkim czasie także do rozwiązania zatargu między Stolicą Apostolską i Kwirynałem.

Tak się też stało!

Watykan, lud na placu

Lud uradowany dojściem do skutku zgody, zgromadził się na placu św. Piotra przed Bazyliką i oczekuje ukazania się Papieża. Było tego ludu razem na placu i w Bazylice ok. 250.000.

Watykan, papież na balkonie

Chociaż Ojciec Św[ięty] nie miał zamiaru ukazywać się na zewnętrznym balkonie Bazyliki, jednak przynaglony czterogodzinnem mimo deszczu czekaniem tłumów, wyszedł na balkon i lud wierny pobłogosławił. Okrzykom nie było końca! (Rycina nasza odnosi się do innej uroczystości jednak daje o tem wierne wyobrażenie.