XX-lecie Niepokalanowa

Niepokalanów powstał przed dwudziestu laty. Wydaje się aż dziwne, że tak młodą jest instytucja, do której się tak bardzo przyzwyczailiśmy. Chwilami skłonni jesteśmy myśleć, że istniał zawsze.

Ale nie, nie zawsze. Przed dwudziestu laty, późną jesienią 1927 r. na pusty, równy plac pomiędzy wsią Paprotnią a stacją kolejową Szymanów zwalono cały stos belek. W momencie kiedy inicjator Niepokalanowa O. Maksymilian Kolbe przystępował do budowy tego ośrodka (próżno szukam słowa dla określenia czym jest Niepokalanów; klasztorem? nie! nie tylko klasztorem, czymś znacznie większym) posiadał tylko plac "wytargowany" od księcia Druckiego-Lubeckiego. Zabawny to był targ. Drucki-Lubecki, do którego O. Kolbe przyjechał ze swym pomysłem Niepokalanowa, zgodził się pod budowę ofiarować grunt, ale w zamian za spełnienie pewnych warunków. Na te warunki nie zgodziły się władze zakonne. Wobec tego O. Kolbe przybył do Druckiego-Lubeckiego, by mu podziękować za dar, ale jednocześnie z tego daru zrezygnować. "Dobrze - powiedział książę - ale czyją będzie figura Matki Bożej, którą postawiliście na moim terenie?"

Rzeczywiście - ta figura, biała figurka, która po dziś dzień stoi przed kaplicą, już tam stała. O. Kolbe nie rozumiał pracy bez powierzenia jej opiece Matki Bożej. Słysząc słowa Druckiego-Lubeckiego, rozłożył bezradnie ręce: "Niech zostanie u księcia - odpowiedział. - Wszak ten plac już należy do Maryi". "W takim razie - zaśmiał się Drucki-Lubecki - wy się nim opiekujcie, Nie chcę nic w zamian".

Plac więc był - ale to było wszystko. Zaś koncepcja Niepokalanowa wymagała wielu domów, elektrowni, zecerni, drukarni, pakowni, czy ja wiem jeszcze czego. No i naturalnie kaplicy. Skąd na to wziąć środków? Jedyną imprezą dochodową był "Rycerz Niepokalanej"... Ładny dochód! Pismo, które służyło Sprawie, które się sprzedawało za grosze, a kto nie mógł zapłacić, temu się dawało darmo. Ale "Rycerz" to był kontakt z tysiącami ludzi, wprawdzie najbiedniejszymi, najskromniejszymi: z robotnikami i chłopami - lecz z ludźmi, którzy chcieli mieć swoje pismo i chcieli też się przyczynić do Sprawy, która była także ich Sprawą.

Grosze pomnożone przez tysiące ludzi tworzą kapitał. Niewątpliwie nie ogromny ale wystarczający, by stworzyć warunki wydawania nowoczesnego pisma. Reszta jest dodatkiem. Jak będą mieszkać ci co pismo wydają, co będą jedli, czym się będą odziewali - to drobiazg! Dla O. Kolbego przynajmniej i dla tych, którzy z nim współpracowali, którzy jego dzieło kontynuują - zupełny drobiazg!


Rycerz Niepokalanej 12/1947, grafiki do artykułu: XX-lecie Niepokalanowa, s. 282-283

Opisy zdjęć powyżej: 1) Pierwsza stanęła figura Niepokalanej. 2) O. Maksymilian Kolbe na tle zrębów Niepokalanowa. 3) Zakonnicy równają teren pod nowe budynki. 4) 5) 6) Praca przy wydawnictwie "R.N". 7) Brat dentysta. 8) Pszczelarz - zakonnik. 9) Stolarz w habicie. 10) Szofer i elektromonter - franciszkanami. 11) 12) 13) Straż zakonna w akcji. 14) 15) Niepokalanów po 20 latach.


I tak "zbudował się" Niepokalanów. Zbudowały go małe, ciężko zapracowane grosze czcicieli Matki Bożej i wielka, niezrównana Jej pomoc. Jeśli się pamięta, że tę pomoc Maryi trudno czasami ująć w jakieś materialne formy, można powiedzieć śmiało, że Niepokalanów powstał z niczego. Z niczego! Największe rzeczy na świecie powstają z tego NIC, którym się nazywa w języku niewierzących pomoc Bożą.

Jeden z braci przypomniał mi pewne daty: w lipcu 1927 r. bracia oglądali plac;

w sierpniu została poświęcona figura, w październiku przyjechało do Niepokalanowa pierwszych dwu braci; a 7 grudnia tegoż roku odbyło się poświęcenie wydawnictwa. Nie powinno się mówić w "tempie amerykańskim". Powinno się mówić: "w tempie jak u Niepokalanej"!

Czym jest Niepokalanów? Nazwałem go kiedyś "miastem baraków". Rzeczywiście, na zewnątrz jest to dziwne skupisko szarych, niskich, barakowych domków. Ale te domki huczą pracą. Tu powstaje "Rycerz", małe pismo służące wielkiej, ba, największej Sprawie.

Powiedziałem największej i tego nie cofam. Na sprawy tego świata można patrzyć w rozmaity sposób. Można uważać, że najważniejszą rzeczą jest elektryfikacja. Albo uprzemysłowienie. Że nie ma rzeczy ważniejszej jak podniesienie moralności wśród ludzi. Zabezpieczenie pokoju. Oświata...

Wszystko to są sprawy bardzo ważne. I Niepokalanów wcale nie miał zamiaru pomniejszać znaczenia np. elektryfikacji. Właśnie tu powstała elektrownia pierwsza w wielokilometrowym kręgu. Niepokalanów także nie wyrósł jako jakiś "ciemnogród" zagrażający oświacie. Celowo ośrodek przeznaczony propagandzie kultu Maryi został związany ze szkołami.

Ale i oświata nie jest sprawą najważniejszą. Tą najważniejszą sprawą, której służy Niepokalanów jest sprawą KRÓLOWANIA MARYI. Nie trzeba na to patrzyć zbyt powierzchownie. - Powtarzamy mówiąc litanię: Królowo Polska, ale o tym, co to znaczy nie wiele myślimy. A rzecz jest ważna. Właśnie najważniejsza. Polega na tym, że Maryja jest Pośredniczką naszą do Pana Jezusa, że nic od Niego nie otrzymamy, czego nam Ona nie wyprosi i że wreszcie nic nie uzyskamy inaczej jak przez Jej ręce. Maryja jest naszą Królową, ponieważ reprezentuje ludzi wobec Boga. Jeśli Jej będziemy wierni, wszystko od Boga otrzymamy. Jeśli Jej się wyprzemy - Bóg się nas wyprze.

Sprawa więc ważna, najważniejsza. W niej się mieści i elektryfikacja, i oświata, i moralność, i pokój. Służąc Niepokalanej, służy tym samym wszystkim sprawom życia ludzkiego.