Wszystkie herezje Samaś zniszczyła

Apostołowie w myśl polecenia Chrystusowego szli do wszystkich narodów, niosąc im światło Ewangelii i dobre ziarno prawdy. Za siewcami prawdy postępowali ludzie nieprzyjaźni i siali kąkol zdrady i fałszu. I to już od czasów Chrystusowych.

Judasz marzy o ziemskim Królestwie Izraela, a gdy spostrzega że inne są plany Mistrza, woli go sprzedać za nędzne srebrniki niż poddać się prawdzie, św. Paweł przestrzega wiernych przed ludźmi "obłudnie mówiącymi kłamstwa i napiętnowanymi na swym własnym sumieniu, a św. Jan przed "fałszywymi prorokami" i "zwodzicielami". A potem nie było wieku, by nie powstawały herezje. Zdawało się nieraz, że cały Kościół zaleją fałszem, jak herezja Ariusza w 4 w. lub Lutra w 16 w.

Chrystus zapewnił wprawdzie swój Kościół, że "bramy piekielne nie zwyciężą go", ale przez to nie skazał go na bierność wobec herezji, wobec uwodzenia wiernych na manowce. Przeciwnie, kazał nieprzejednanie zwalczać błąd, a w walce tej dał za przewodnika Niepokalaną. I w historii Kościoła sprawdzała się przepowiednia Księgi Rodzaju, głosząca o Matce Mesjasza: "Położę nieprzyjaźń między tobą (szatanem) a między niewiastą, i między nasieniem twoim a nasieniem Jej; Ona zetrze "głowę twoją a ty czyhać będziesz na piętę Jej". (Rodz. 3. 15).

Nasienie szatana - heretycy, zwalczało Niepokalaną i Jej nasienie - Kościół Chrystusowy. Już arianie i nestorianie ostro sprzeciwiali się wybranemu stanowisku Maryi a protestanci wprost Ją nienawidzili. "Nigdy nie mogłem zrozumieć - wyznaje nawrócony z anglikanizmu słynny pisarz Chesterton - nienawiści protestantów do kultu Najśw. Panny, bo dla mnie samego była to Postać zawsze źródłem wewnętrznej radości". Trudno też dziś dla wielu zrozumieć metodystów, których cześć katolików dla Maryi "napawa wstrętem" - tak piszą w swoich pismach - lub świadków Jehowy, chodzących po wsiach i zrzucających obrazy Matki Bożej.

Ta nieprzyjaźń staje się jednak zrozumiała, gdy się zważy, że cnoty Niepokalanej są przeciwieństwem tych grzechów, z których rodzi się odszczepieństwo: nieposłuszeństwa i pychy. Heretyk za Lucyferem mówi: "nie będę służył" tak jak Chrystus postanowił, tylko po swojemu. Chrystus założył Kościół - on tworzy kościoły, Chrystus rzekł do Piotra: "Paś baranki moje" - on samozwańczo mieni się pasterzem; Chrystus mówi do Apostołów i ich następców: "Kto was słucha. Mnie słucha" - heretyk okazuje jawnie bunt i pogardę dla tej władzy.

A Maryja? Buntowi heretyka przeciwstawia swe wielkoduszne posłuszeństwo, "Oto ja służebnica Pańska". "Głowie pychą nadętej" - "niskość" stworzenia, głęboką pokorę. I właśnie przez "to, że była najpokorniejszą i najposłuszniejszą, dlatego w najwyższym stopniu odniosła nad herezjami zwycięstwo i słusznie o Niej śpiewa liturgia: "Wszystkie herezje Samaś zniszczyła".

Nic to, że herezje są do dziś. Gdy Napoleonowi w jednej z bitew doniesiono, że niespodziewanie ukazała się jazda nieprzyjacielska na jednym odcinku, powiedział: "Więc nieprzyjaciel przegrał". Bystrym okiem wodza dostrzegł zły manewr wroga. Tak samo herezje skazane są z góry na przegraną, bo "siła" ich - to bunt i pycha, "broń" ich - to fałsz, a używanie tych środków w dziedzinie ducha - to klęska. Triumf zaś należy Tej, która zastosowała wprost przeciwne środki, która i dziś w ręce swych czcicieli wkłada broń niezawodną: posłuszeństwo bezwzględne dla Bożej sprawy. A łaska wspiera walczących o tę sprawę.

My słudzy i Rycerze Niepokalanej stoimy dziś wobec rozagitowanego sekciarstwa. Szatan zda się gotować walny szturm na pozycje katolickie, wypuszczając w teren heretyków. W jednych okolicach działają hodurowcy. Założył ich przed 50 laty ksiądz odstępca Hodur i dla schwytania na lep Polaków nazwał ją szumnie Kościołem narodowym, choć jawne są dowody ich podstępnej roboty. Gdzieindziej w natrętny sposób wpychają swą bibułę sekciarską badacze Pisma św. i świadkowie Jehowy, zwani popularnie "Kocikami". Opowiadają ludziom dziwne rzeczy i powołują się wciąż na Biblię, którą opacznie, często wbrew logice tłumaczą. Z Ameryki pchają się z dolarami i darami UNRRA, metodyści, w nauce swej nie różniący się od Lutra i Kalwina. Od wschodu z repatriantami ciągną również baptyści, adwentyści. Tu i tam podnoszą się mariawici, starokatolicy i inni. Wszystkich sekt w Polsce jest obecnie ponad 50.

Jeżeli więc są fałszerze nauki Chrystusowej i jeżeli poprzez wieki było ich tysiące, to znak, że nauka Chrystusowa jest prawdziwa i że w niej są zawarte bezcenne skarby.

Co nam czynić wypada? Najprzód strzec się tych fałszerzy prawdy Chrystusowej jak zarazy. Nie wchodzić z nimi w kontakt, nie przyjmować ich pism, nie łakomić się na judaszowskie dolary. Gdy trudno nam ich odróżnić od dobrych pasterzy, zapytać, czy czczą Najśw. Pannę jako Matkę Bożą. Odpowiedzą odmownie.

Czy mamy się tylko ich strzec? Nie, trzeba ich zwalczać, bo
"Fałszerz jest zły moneciarz, pozwól mu fałsz mnożyć.
To on jeden potrafi cały kraj zubożyć" (Mickiewicz).

A walczyć tak jak Niepokalana, Której nasieniem jesteśmy wszyscy i duchowieństwo i wierni. Nie orężem, nie pieniądzem, ale wypełnianiem przykazań Bożych i szeroko rozwiniętą, akcją katolicką. Wtedy nie znajdą sekciarze w ospałości parafii i grzechach katolików podatnej pożywki. Owszem podbici naszą świętością ukształtowaną według wzoru Niepokalanej, skłonią głowę przed prawdą i wstąpią w nasze szeregi, pod sztandar Niepokalanej.

A wtenczas triumf Niepokalanej będzie pełny: herezje zniszczone, a heretycy nawróceni.