Wiciowcy starają się swe środki głównie organizować w najbardziej zapadłych i oddalonych od miejscowości parafialnych wioskach.
Walcząc z duchowieństwem - starają się w miarą możności unikać walki, z której by mogli wyjść pobici. Natomiast w miejscowościach, gdzie są już katolickie stowarzyszenia młodzieżowe starają się wyłuskiwać zdolniejsze jednostki spośród samej młodzieży i posyłać je na uniwersytety ludowe, urabiając na modłę bolszewickich "udarnikow konsomołu" - wioskowych prowodyrów rewolucji chłopskiej.
Pieleszą główną tego ruchu jest ruch tzw. uniwersytetów ludowych.
Oryginalna ta szkoła, przeznaczona przez jej twórcę Grundtviga dla młodzieży dojrzewającej w celu duchowego rozwinięcia - została przez wiciowców przeznaczona na swoistą szkołę "konsomolską", gdzie młodzież zaprawia się w... bezbożnictwie i w skrajnie ujmowanym radykalizmie.
Wiciowcy mają dwa uniwersytety ludowe w Gaci i w Nietążkowie.
Rokrocznie w każdym z uniwersytetów odbywają się dwa kursy: męski i żeński. Na ogół nie stosują organizatorzy doboru młodzieżowego. Raczej można powiedzieć, że dotąd nie stosowali, ale wiciowcy starają się dobierać kandydatów czy kandydatki już odpowiednio zaprawione i z góry przeznaczone do prowadzenia na wsi czy to spółdzielni, czy kół młodzieży, czy po prostu roboty politycznej.
Produkcja oficerów wiciowskich na wsi jest zgoła niebezpieczną dla społeczeństwa robotą i dlatego na uniwersytety nie tylko winna być zwrócona baczna uwaga, ale ich cała działalność wychowawcza winna być poddana kontroli państwowych władz oświatowych i stanowczo nie powinna służyć bezbożniczej demoralizacji młodzieży.
Ruch wiciowy nie stworzył żadnych zdrowych i pożytecznych metod pracy na wsi. Mylą się ci, którzy przypuszczają, iżby wiciowcy podpatrzyli właściwy sposób trafiania w sedno życia wiejskiego.
Po prostu garść nauczycieli, która słyszała o typie szkoły Grundtviga, garść działaczy, którzy słyszeli o uniwersytetach ludowych w Danii i o akcji oświatowej ks. Ludwiczaka w Wielkopolsce - powiązali te sposoby z demagogią zaczerpniętą z metod pracy oświatowej bolszewickiego KONSOMOŁU - ot i cała zasługa.
Ruch wiciowy na nikogo pożytecznie nie oddziałał, mógł jedynie zbałamucić naiwnych i nieświadomych, powierzchownych obserwatorów złudzić fałszywymi pozorami (ukrywając istotne tendencje), ale młodzież wiejską zatruwał i zatruwa.