Wielkiego Ojca Wielki Syn

(Z okazji jubileuszu św. Antoniego z Padwy).

Cały świat katolicki rozbrzmiewa w tym roku chwałą i czcią najpopularniejszego Świętego, św. Antoniego z Padwy. Bo 13 czerwca bież. roku przypada 700-tna rocznica śmierci tego przesławnego Cudotwórcy. Grób jego w Padwie sławnym jest od siedmiu wieków na cały świat. A obecnie, aż do czerwca przyszłego roku, tysiące pielgrzymów ze wszystkich stron podąży do Italii, by ucałować pobożnie zimny marmur, kryjący śmiertelne szczątki opiekuna wszystkich strapionych i wspomożyciela wszelkiej niedoli.

Pożyteczym więc będzie by i "Rycerz Niepokalanej" podał do wiadomości swym Czytelnikom choć parę słów o tym wielkim Synu Seraficznego Franciszka, gorącym czcicielu Maryi, niezmordowanym bojowniku Chrystusa, żarliwym apostole, który tysiące dusz wyrwał ze szponów szatana. Wszak walka ta o ludzkie dusze i apostolstwo jest i naszym, Rycerstwa Maryi celem.

Padewskim go nazwano, choć pochodził z Lizbony, stolicy Portugalii, a to dlatego, iż w Padwie najwięcej pracował i tamże spoczął. Rodzice jego ze szlachetnych i bardzo zamożnych rodów pochodzili. Ale. mimo dostatku i magnackich tytułów wychowali młodego Fernando - takie było jego imię chrzestne - bardzo dobrze, zaprawiając od dzieciństwa do modlitwy i pobożności. - Dzisiaj nie tylko zamożni rodzice uważają religijne wychowanie dzieci za zbyteczne, za przesąd, ale i ubodzy o wszystko dla dziecka się troszczą, tylko nie o jego duszę. Myślą, że garść pieniędzy lub zagon pola uszczęśliwi człowieka. A błąd to okropny! Bo potem mamy majętnych i uczonych... barbarzyńców i pogan.

W Lizbonie uczęszcza do szkoły katedralnej, po skończeniu której, jako 15-letni młodzieniec, dla swych nadzwyczajnych zdolności i zalet charakteru - rokujący najlepsze nadzieje - wstępuje do zakonu kanoników regularnych św. Augustyna. A wyboru tego dokonał po żarliwej modlitwie. Rozumiał bowiem dobrze, jak ważny to krok w życiu, wybór stanu. - Dziś młodzi lekkomyślnie traktują ten arcyważny moment życia, od którego szczęście doczesne i wieczne nawet zależy - i dlatego tylu jest nieszczęśliwych, zrozpaczonych, niezadowolonych i zgorzkniałych ludzi! A to tylko ich wina!

Szatan dopuszcza szturm do młodego mnicha, nie sam, lecz przez swych pomocników. Krewni mianowicie często go odwiedzający w klasztorze, przedstawiają mu w żywych barwach godności i karjerę, na świecie go czekające, namawiając do porzucenia zakonu. - I dziś poglądy świata pod tym względem nie uległy zmianie. Do klasztoru na księdza niech idą ci, którzy na świecie nie mają co z sobą zrobić, prostacy matołki lub rozbitki życiowe. Bo to stan zacofany - mówią. A zdolni, zamożni, wykształceni - powinni używać bogactw i wspinać się, by zdobyć jak najwyższą pozycję społeczną. Jak krótkowzroczne, jak ograniczone takie zapatrywania! Szczęście, że nie wszyscy tak myślą. Czybyś słyszał cośkolwiek, światowcze próżny, o jakimś tam zamożnym szlachcicu portugalskim, gdyby św. Antoni poszedł był za wskazówkami podobnie jak ty myślących światowców? Nie, chyba stęchłe i pyłem wieków przysypane archiwa powiedziałyby szperaczowi tyle, że kiedyś taki żył, A i to niepewne, bo i królów potężnych i wielkich było setki, może nawet tysiące, a wielu jest dziś ludzi, co o nich pamiętają?

Ale uciekającego od świata św. Antoniego ty po siedmiu wiekach znasz, bo go zna świat cały, a zna dlatego, iż nie posłuchał podówczas światowych namów.

Cóż więc robi? Prosi przełożonego, aby go posłał do Konimbrii, gdzie światowi krewni nie będą mu mogli tak przeszkadzać. Otrzymawszy pozwolenie, idzie. Tam uczy się, studiuje teologię, dąży do świętości zapalczywie i zostaje wyświęcony na kapłana.

Po jedenastu latach pobytu w klasztorze zdarzył się dziwny wypadek. Oto do Lizbony wieziono przez Konimbrję ciała pięciu Męczenników, zamordowanych w Afryce, w Marokko, A byli to jedni z pierwszych misjonarzy nowozałożonego przez św. Franciszka z Asyżu zakonu Braci Mniejszych czyli Franciszkanów. Zwierzęta, wiozące ciała Męczenników, gdy przybyły przed kościół kanoników regularnych w Konimbrii, stanęły i żadnym sposobem nie można ich było zmusić do zrobienia kroku. Wtedy otworzono kościół i wprowadzono doń ciała św. Męczenników. Rozpoczęły się uroczystości, nabożeństwa, modlitwy przybywających z odległych stron pielgrzymów, aby błogosławieństwo Boże za przyczyną nowych Świętych wyprosić.

Wśród otaczających trumny bohaterów Chrystusowej nauki był też ks. Fernando. Modlił się także, modlił żarliwie o łaskę... męczeństwa za wiarę, gdyż duszę jego szlachetną paliła żądza złożenia z siebie dla Chrystusa ofiary całopalnej. A potem idzie do przełożonego i mówi, że chce przejść do zakonu tych ubogich Braci Franciszkowych, gdyż ich zakonodawca wysyła wielu na misje wśród niewiernych, gdzie można przelać krew za wiarę.

Z żalem, jednak pozwolił przełożony opuścić księdzu Fernando zakon kanoników.

A Franciszkanie chętnie przyjmują go w poczet swych braci. Przywdziewa więc nędzny habit, odprawia nowicjat, a po złożeniu ślubów prosi o pozwolenie udania się na misje, gdyż w tym celu do zakonu wstąpił.

I pozwolono mu. Więc jedzie morzem do Afryki.

cdn.


Kto miłuje ojca albo matką więcej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.

Mt 10,27

Jeśli kto chce za Mną iść. niech się sam siebie zaprze i weźmie krzyż swój, a naśladuje Mnie.

Mt 16,24

Jezu i Maryjo, Wyście moją miłością najsłodszą, dla Was chcę cierpieć, za Was umrzeć, do Was jedynie nie do siebie, pragnę należeć.

Św. Alfons Liguori

Św. Antoni