Warszawianie dziękują Niepokalanej
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 8/1946, grafika do artykułu: Warszawianie dziękują Niepokalanej, s. 212

KRAKÓW, dn. 8 czerwca 1946 r.

Przesyłam rysunek kapliczki na podwórku domu przy ulicy Siennej 19 w Warszawie, jako podziękowanie Matce Najświeższej za szczęśliwe wyrwanie z rąk oprawców hitlerowskich mojej żony.

Kazimierz Witkowski grafik

ŁÓDŹ, dn. 20 czerwca 1946 r.

Za ocalenie nas w czasie Powstania w Warszawie, oraz za przywrócenie zdrowia żonie mojej Henryce, która przebyła ciężką chorobę, składam Mateńce Niepokalanej najserdeczniejsze podziękowanie.

Atanazy Wiliński st. asystent Pocz. i Tel. w Łodzi

WARSZAWA, dn. 5 maja 1946 r.

Podczas Powstania w Warszawie zabrano mi męża, syn zaginął a nas bezlitośnie wypędzono z mieszkania, skazując na głód i okropną poniewierkę. Przetrwaliśmy jednak wszytko. Mąż powrócił. Znalazłam syna w czasie bombardowania Grodziska Mazowieckiego 17 stycznia 1945 r. Za te i inne łaski pokornie dziękuję Matce Najśw. Niepokalanej i polecam siebie i swoją rodzinę Jej dalszej opiece.

Bronisława Kwiatkowska

WARSZAWA, dn. 20 maja 1946 r.

Leżałem w szpitalu Ub. Społ. na ul. Czerniakowskiej. W czasie Powstania zostałem ewakuowany do Pruszkowa a stąd aż za Częstochowę.

Dzięki opiece Niepokalanej szczęśliwie powróciłem do domu i zastałem całą swoją rodzinę zdrową, za co składam gorące podziękowanie Matce Najświętszej polecając siebie i całą rodzinę Jej opiece.

Teodor Burakowski

ŁÓDŹ, dn. 5 maja 1946 r.

Jestem warszawianką, starszą, samotną. Od lat należę do Straży Honorowej Niepokalanego Serca Maryi i Serca Jezusowego.

W trzecim dniu Powstania Niemcy podpalili nasz dom i strzelali do nas, gdy uchodziliśmy z płomieni. Przy kościele Zbawiciela zostałam ranną w brzuch. Upływ krwi był straszny, a wokół nie było nikogo. Ucałowałam krzyż, który trzymałam w ręku i westchnąwszy do Niepokalanej Matki zawlokłam się do szpitala powstańczego na Mokotowskiej. Przeleżałam 7 tygodni walcząc ze śmiercią. Zaopatrzono mnie św. Wiatykiem, lecz rana zaczęła się goić bez komplikacji. 2 października opuściłam Warszawę udając się do Piastowa, skąd przesłano mnie do zacnych Sióstr Miłosierdzia w Krakowie na Koletkach.

Tam znów podczas odwrotu Niemców Niepokalana uratowała nas od śmierci, gdyż mieli nas wysadzić w powietrze. Dziś mieszkam przy rodzinie, która okazuje mi serce.

Dziękuję serdecznie Sercu Jezusowemu i Niepokalanemu Sercu Maryi za otrzymane łaski i w tej intencji przystępuję codziennie do Stołu Pańskiego.

E. Kulesza

WARSZAWA, dn. 22 stycznia 1946 r.

W 1939 r. w Warszawie ocaleliśmy mimo gwałtownego bombardowania i zapalenia się naszego domu. W pierwsze łapanki w styczniu 1942 r. zostałem z żoną aresztowany na ul. Chmielnej i przy wywożeniu do Majdanka wydostaliśmy się na wolność. - Później wielokrotnie doznawaliśmy opieki Boskiej w unikaniu niebezpieczeństwa w łapankach, obławach, rozstrzeliwaniach. Mimo aresztowania i konfiskaty całego majątku zostałem uratowany przed wysłaniem do Treblinki, a dzięki gorącej modlitwie do Niepokalanej utrzymaliśmy się w równowadze duchowej.

W Powstaniu Warszawskim cały nasz dom został zwalony. Ocalał jedynie pokoik, w którym się znajdowaliśmy. - Z obozu pruszkowskiego szczęśliwie wyszliśmy na wolność. Następnie w Skarżysku w czasie bezustannego bombardowania do 16 stycznia 1945 r. Niepokalana zachowała nas przy życiu.

Mimo moralnych upokorzeń wszelkiego rodzaju, biedy i straty, nie straciliśmy wiary w pomoc Bożą i znów doszliśmy uczciwą drogą do względnej, jako takiej egzystencji.

Gorąco dziękujemy Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i Matce Bożej Niepokalanej za szczególną opiekę nad nami, i przyrzekamy zawsze bronić wiary Chrystusowej, mieć otwarte serce na potrzeby bliźnich.

Roman i Stefania Kozakowie

LIGNICA (Dolny Śląsk), dn. 30 czerwca 1946 r.

Całe życie ja i moja rodzina doznawaliśmy opieki Matuchny Najświętszej. Szczególnie w wojnę, czego dowodem może posłużyć zdarzenie, które miało miejsce w Warszawie, podczas Powstania dnia 6 sierpnia 1944 r.

Jedyny mój syn Leonard, bawił przejazdem w Warszawie. Zaskoczyło go Powstanie. W trakcie ulicznych walk, zmuszony był wraz z mieszkańcami Warszawy skryć się do piwnicy. W pewnym momencie wszedł tam gestapowiec, by wyprowadzić ludzi na śmierć. Widząc to, syn skrył się za drzwi piwnicy. Gestapowiec zobaczył go i skierował rozpylacz w jego pierś.

Coś się jednak stało z gestapowcem? - stał dłuższą chwilę z palcem na cynglu. Raptem odwrócił się i wyszedł.

Dziwna rzecz, że o tej samej godzinie, kiedy syn stał przed lufą karabinu, żona moja przyjmowała Komunię św. prosząc Serce Jezusowe i Niepokalaną o opiekę nad synem. Widząc w tym łaskę Niepokalanej, składam publiczne podziękowanie, prosząc Niebieską Panią i Orędowniczkę o dalszą opiekę nade mną i moją rodziną.

Koperek Czesław

WARSZAWA, dn. 25 maja 1946 r.

Po Powstaniu Warszawskim znalazłam się w tragicznych warunkach. Bez męża i matki, o których nic nie wiedziałam. Byłam zdana na łaskę obcych ludzi, a spodziewałam się dziecka i nie wiedziałam czym je otulę, gdy ujrzy światło dzienne. Lecz Opatrzność nie zapomniała o mnie, a stało się to napewno za wstawiennictwem Królowej Niebios. Bowiem do Niej się uciekałam zawsze i czynię to i dzisiaj podczas codziennych trudów. A chociaż mąż i mamusia nie wrócili jeszcze, wierzę jednak, że Niepokalana ich przyprowadzi.

Zgodnie z uczynionym przyrzeczeniem dziękuję Najświętszemu Sercu Niepokalanej i proszę Niebieską Lekarkę, by nadal się mną opiekowała i całą moją rodziną.

Dynaburska Halina

BYDGOSZCZ, dn. 7 kwietnia 1946 r.

Spośród aresztowanych Księży Misjonarzy u św. Krzyża w Warszawie niżej podpisanemu nie rokowano żadnych nadziei przetrwania obozu koncentracyjnego. Tajemnica mego ocalenia to bezgraniczna ufność w opiekę Matki Bożej. Nigdym w życiu się tyle nie wymodlił co w obozie koncentracyjnym. Maryjne modlitwy nie schodziły mi z ust. Postanowiłem między innymi, że ogłoszę w "Rycerzu" to wyrwanie ze szpon hitlerowskich zbrodniarzy. Czynię to nie tylko, by dotrzymać obietnicy, ale by zachęcić czcicieli Matki Bożej do ufności w potęgę Maryi oraz do wdzięczności za odbierane łaski.

Dzięki Ci Maryjo, że jeszcze danym mi jest piastować Syna Twego w Bezkrwawej Ofierze.

Najnieudolniejszy czciciel Maryi Ks. Tadeusz Serzysko misjonarz

BYDGOSZCZ, dn. 26 kwietnia 1946 r.

Od Powstania mieszkam już w ósmym mieście i chociaż wszędzie jest Polska, ale za Warszawą tęsknię. Mam nadzieję, że Niepokalana wszystkim pokieruje. Zwłaszcza po tym co przeszłam - dwa razy szłam na rozstrzał, leżałam pod gruzami, 6 razy byłam złapana, uciekłam z obozu itp. - widzę, że ocalał tylko ten, nad kim Bóg szczególnie czuwał.

Najświętszej Pannie Łaskawej, Patronce Warszawy, z głębi serca przepełnionego wdzięcznością składam podziękowanie i o zdrowie dla mamusi proszę.

Jadwiga Skrzydlewska

PAPROTNIA, dn. 25 maja 1945 r.

W czasie Powstania Warszawskiego zaginął bez wieści mój brat stryjeczny. Nadaremnie starałem się go odnaleźć. Żadnego śladu. Modliłem się do Niepokalanej i nie zawiodłem się, bo po ukończeniu nowenny wrócił ten, którego miałem już za straconego.

Za tę łaskę składam Niepokalanej serdeczne podziękowanie.

Hugon Tosnowiec

USTROBNA, dn. 16 maja 1946 r.

Kilku chłopców znalazłszy pocisk artyleryjski namawiało mego brata Mariana, by go zapalił. Nastąpił natychmiastowy wybuch. Odłamki raniły ciężko chłopca w brzuch, twarz i nogi. W stanie beznadziejnym odwieziono go do szpitala w Krośnie. Po zaopatrzeniu św. Sakramentami przystąpiono do operacji. Lekarze twierdzili, że jeżeli operacja się uda pożyje najwyżej 2 dni. Błagaliśmy więc gorąco Niepokalaną o pomoc i ratunek, obiecując w razie wysłuchania prośby ogłosić w "Rycerzu Niepokalanej". Matka Najświętsza ulitowała się nad nami, bo brat jest już w domu i czuje się dobrze.

Dziękujemy Niepokalanej za tę wyjątkową łaskę i prosimy o dalszą opiekę i błogosławieństwo nad nami.

Helena Królówna

TCZEW, dn. 1 lipca 1946 r.

Składam publiczne podziękowanie Niepokalanej Dziewicy Maryi za pomyślne złożenie egzaminu do trzeciej klasy gimnazjum.

Równocześnie proszę o dalszą opiekę i błogosławieństwo w nauce.

Andrzejczak Henryk

SANOK, 18 czerwca 1946 r.

Składam serdeczne podziękowanie Matce Najświętszej, za wyzdrowienie syna mego z bardzo ciężkiego zapalenia płuc.

Ona to, gdy już wszyscy wraz z lekarzem zwątpili o jego wyzdrowieniu, mnie pocieszyła.

Tę łaskę uprosił mi u Swej Hetmanki męczennik O. Maksymilian Kolbe. Za tak wielką i niepojętą łaskę składam prawdziwie z serca płynące podziękowanie Matce Najświętszej i O. M. Kolbe, prosząc Ich o dalszą opiekę nad całą rodziną.

W. T. Englowa