W Świętą rocznicę kapłaństwa

W blaskach zachodzącego słońca złociły się mury Jerozolimy. Powiew nastającego mroku nocy ożywiał tętno życia w wąskich ulicach miasta. Szarzejące stopniowo domy poczęły tracić swój pozłocisty wygląd i nęcącą oko widza wspaniałość, i zanurzały się w ciszy wieczornych ciemności.

Wśród majestatycznego skupienia i powagi u schyłku dnia wielkoczwartkowego posuwał się niewielki orszak ku wieczernikowi. Tym orszakiem - to pierwsze w dziejach świata Seminarjum Duchowne, to apostołowie - alumni ze swym Boskim Rektorem - Chrystusem.

Wieczernik oświetlony, wszystko już przygotowane. Zasiedli Apostołowie do tej niezwykłej i jedynej w dziejach ludzkości pożegnalnej biesiady w towarzystwie swego Mistrza.

Wieczerza trwa... Wśród rytualnych obrzędów podawano sobie wino, gorzkie jarzyny, przaśniki, baranka, - Nastrój zwiększał się, potęgował, obfitować począł w momenty zachwytu, podziwu, głębokiej tajemniczości. Nastąpiły krótkie ale głębokie rekolekcje, zakute w świętym Chrystusowym czynie umywania nóg, w czasie których przekonali się uczniowie, mający wziąć święcenia, że miłość, pokora, czystość - to podwaliny i zrąb Kapłaństwa Nowego Przymierza.

W świętej ciszy, wśród bicia apostolskich serc w pełni modlitewnego skupienia, padły twórcze sakramentalne słowa: "Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, - pijcie, to jest Krew moja!" W tej błogosławionej dla ludzkości, epokowej chwili wytrysnęła z nadmiaru miłości Chrystusowego Serca - święta Eucharystja: nowy sposób Jezusowego istnienia, Jego życia i obecności na ziemi... obecności cudownej, z cudów złożonej i cudem utrzymywanej.

Ostatnia Wieczerza

Nastąpiła pierwsza wieczernikowa adoracja... Zastępy duchów niebieskich zstąpiły wówczas na ziemię, by odtąd już adorować Najświętszą Tajemnicę.

* * *

Konsekwentnie i bezpośrednio za słowami, rodzącemi Eucharystję, dały się słyszeć dalsze... święte... twórcze słowa: "To czyńcie na moją pamiątkę!" To uroczyste ustanowienie Ofiary Mszy św. i sakramentalnego Kapłaństwa, źródło i początek świętej godności kapłańskiej.

"To czyńcie na moją pamiątkę" - to słowo już 19 wieków wypowiedziane a zawsze żywe, twórcze, sakramentalne!

"To czyńcie..." I czynią. Chrystusowe "Pójdź za mną" usłyszeli Apostołowie, słyszą i słyszeć będą ze wszystkich narodów po wszystkich krainach. Słowa "Pójdź za mną", powołujące do kapłaństwa, trafiają pod strzechę wieśniaczą, do robotniczych domków, suteren przedmieścia, do wielkomiejskich gmachów i książęcych pałaców - i tysiączne młodzieńcze dłonie wyciągają się po kapłańskie jarzmo i kładą je na swe barki słabe, bo mocne i bogate w łaskę są słowa Chrystusowe": "Pójdźcie za mną, a uczynię was rybakami ludzi!"

"To jest Ciało moje, to jest Krew moja", powtarzają dwudziesty już wiek kapłani w ubożuchnych wiejskich kościołach i wspaniałych bazylikach, na wielkomiejskich pięknych placach i w dzikich gąszczach misyjnych, w kabinie okrętu i cmentarnej kaplicy; sprowadzają Chrystusa na ołtarz i w sakramentalnej postaci rozdają na pokarm głodnym.

Jak winna latorośl w chłodnym klimacie instynktownie grzebie swoje korzonki w twardych rumowiskach, a anemiczne swe pędy wychyla ku słońcu i szczyci się później winnem gronem, tak siła, moc i majestatyczna godność odzwierciedlają się najbardziej u kapłana, kiedy, opierając się swemi stopami na stopniach ołtarza, kieruje wzrok swój ku niebu, a konsekrowane dłonie obejmują śnieżno - białą hostję i dokonuje się cud cudów w adoracyjnym zachwycie aniołów i miljonowych rzesz.

Zaiste wszystka ziemia i niebo grzeją się we wspaniałości Ofiary Mszy św. I jeszcze nie koniec cudów! Nie aniołom, nie świętym w niebie, nie panującym i monarchom, lecz kapłańskim rękom powierzył Chrystus święte szafarstwo Euchaiystji. Z chórami aniołów czuwają u drzwiczek tabernakulum, tysiąckroć je odmykają, tyleżkroć adorują Chrystusowe Ciało. Karmią Niem siebie i dzielą się z miljonami, błogosławią Niem godnych i bezbożnych, obnoszą w eucharystycznej procesji, spożywają je pragnieniem komunji duchownej, niosą do łoża chorego.

Pomni na rozkaz Chrystusa: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je...", poszli Apostołowie; szli i idą 19 już wieków kapłani - osadzają krzyż na szczytach gór i na nadmorskich nizinach; idą po szerokich wielkomiejskich ulicach i wiejskich ścieżynach; przedzierają się przez rzesze wierzących i rozbrajają pogańskie tłumy na polach misyjnych.

Wielki to pochód kapłanów... we wszystkich krajach... po wszystkie czasy... u wszystkich narodów - na podbój świata, ludzkich dusz!

Idą, nauczają, chrzczą, prowadzą ludzi do jedności wiary, przykładają cegiełki do budowy Ciała Chrystusowego czyli do pomnożenia Kościoła świętego!

Przy święceniach i w obliczu trumny, na wygnaniu i w więzieniu, w radości i męczeństwie nucą pieśń ślubowania:

"Jezu chcemy - choć przebojem -
Wiecznie stać przy Sercu Twojem!"


Marja to drabina po której Bóg zeszedł na ziemię a ludzie idą do nieba.

św. Fulgenty