W pogoni za młodzieżą

KATOLICKI POGLĄD NA DZIECKO

W poprzednim artykule zbliżyliśmy się do wiekopomnego wynalazku - do kartek Ewangelii. Przy zastosowaniu tego środka ujrzymy obecnie w głębi dziecka ukryty świat - w czarująco pięknych barwach, w harmonii, obejmującej figury, linie, dostrzegalne nie tylko gołym okiem, ale i te, które są poza polem jego widzenia.

Dziecko ma duszę. Jest to prawda, w którą wierzy każdy katolik. Jednak między teorją a praktyką zachodzi często w naszym religijnym życiu duża rozbieżność. Czy od wielu rodziców, wychowawców można się spodziewać odpowiedzi na pytanie, które podam: - Proszę wskazać mi chociaż jeden dzień, jedną godzinę, w której, patrząc na dziecko, dojrzeliście w nim, poprzez zasłonę ciała, coś więcej wartościowego?...

Za co bowiem uważa się dzisiaj dziecko? Za taki, czy inny splot nerwów, figurę tej, czy owej wielkości, symetrji, piękności. Spogląda się w oczy dziecka, na jego twarz, a nie widzi się w nim nieśmiertelnej duszy.

Różne fałszywe i co chwila ustępujące nowym, teorje wychowawcze, tutaj mają swoje źródło.

Rodzice, wychowawcy! Dziecko nie jest żywą lalką, której wewnętrzny mechanizm wcale się nieróżni od części zewnętrznej.

Dziecko ma duszę!

A więc coś szlachetniejszego, wyrastającego ponad materię, coś, co upodabnia je do Boga. Ile razy patrzysz w oczy dziecka, wychowanka, pomyśl, że dusza jego spogląda na ciebie. Ile razy przemawia do ciebie - to dusza jego z tobą się porozumiewa.

Dusza dziecka jest nieśmiertelna.

Wychowawcy będą pociągnięci do odpowiedzialności, nie tylko W ramach praw państwowych, ale i - Boskich. Nieśmiertelność! Jak głęboka myśl kryje się w tym słowie: "Kwestia nieśmiertelności duszy - zauważa słusznie Pascal - jest kwestią takiej wagi, tak nas do głębi wstrząsa, że trzeba by chyba postradać wszelki zmysł wyższy, żeby dla niej być obojętnym".

Młode pokolenie nie jest obojętne! Do wyższych rzeczy jesteśmy stworzeni - woła za św. Stanisławem dzisiejsza młodzież. - Pragniemy, by rodzice i wychowawcy w pierwszym rzędzie opiekowali się naszą nieśmiertelną duszą!

Oto postulat (żądanie), niemy wprawdzie, ale rzeczywisty, naszych katolickich dzieci. Postulat, przez starszą młodzież dzisiejszej doby wyraźnie akcentowany. I z tym żądaniem, opartem na świadomości religijnych przeżyć młodej duszy, musi się liczyć starsze pokolenie.

Wyższe przeznaczenie. Duszę mają także dzieci, urodzone i wychowane w pogaństwie. A jednak życie duchowe dziecka katolickiego jest w zasadniczo różnym świecie. Dusza naszych dzieci jest piękna, jak słońce, spokojnie posuwające się po firmamencie niebieskim; jest czarująca, jak księżyc w pełni, błyszczący na nieba sklepieniu, usłanem tysiącem gwiazd. - Świat duszy dziecka pogańskiego pogrążony jest w bezdennej, głuchej nocy, której nic nie rozwesela, której ciemności tylko małe światełko wiary, niby błędny ognik, rozprasza.

Zmianę tę sprawia łaska poświęcająca. Przez nią osiągamy cel wzniosły. Łaska poświęcająca decydująco reguluje stosunek dziecka do Boga. Ona też daje dziecku wartość w życiu Kościoła.

Bóg i dziecko. Bóg jest wszędzie. Ale w szczególny sposób przebywa w niebie. Niebo! To pojęcie realizuje się częściowo. Każdy bowiem katolik jest stworzony nie tylko dla nieba, ale, by już tu, na ziemi, być niebem. Dusza katolicka ma być we wszechświecie drugą, poza niebem, przystanią, w której Bóg się zatrzymuje. Katolik, to żywe mieszkanie, ruchoma świątynia Boga!

- "Jeśli mię kto miłuje, będzie chował mowę moją, a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy a mieszkanie u niego uczynimy". Czy potrzeba silniejszego zapewnienia?

Jestem kościołem żywym Boga, oto dalszy wniosek, wyprowadzony przez św. Pawła: "Kościół boży święty jest, którym wy jesteście". - "Nie wiecie - podkreśla św. Paweł - że kościołem bożym jesteście a Duch Boży mieszka w was?"

Dziecko katolickie jest więc mieszkaniem Boga - Jego żywą świątynią.

Jest to zagadnienie o niezmiernej doniosłości i takiim powinno być dla rodziców i wychowawców. Oto proszę czytać dalsze słowa św. Pawła, jako konkluzję - ale czytać z pewnym drżeniem: "A jeśli kto Kościół boży zgwałci zatraci go Bóg. Albowiem Kościół boży święty jest..."

Dziecko jeszcze większą wartość powinno przedstawiać w oczach rodziców i wychowawców: - dziecko katol. jest bratem, siostrą Chrystusa, dzieckiem Boga.

Możliwe, że tym powiedzeniem wywołałem uśmiech na twarzy katolików mniej oświeconych. Brat, siostra Chrystusa! - Mniejsza o to. Jest to prawdą niezbitą. - "Patrzcie, jaką miłość dał nam Ojciec, że nazwani jesteśmy synami bożymi i jesteśmy - to głos Apostoła miłości. Św. Paweł nazywa Chrystusa pierworodnym między wielu braćmi".

Wszyscy jesteśmy dziećmi Boga z przysposobienia - tego Boga,

Którego Chrystus nazywa Swoim Ojcem.

Czy więc rodzice, wychowawcy mogą przejść obok tego faktu, nie zwróciwszy na niego uwagi!?... Czy tym bardziej, mogą czynić doświadczenia na młodem pokoleniu - doświadczenia pedagogiczne o skutkach, godzących w tę godność młodzieży!?...

Dziecko w życiu Kościoła. Kościół nie jest luźną organizacją. Jest to zwarta masa ludzi o jednych poglądach, przekonaniach, dążnościach - czynach. - Ludzi, tworzących coś jednego - jedno Ciało mistyczne - z głową Chrystusem.

Dziecko katolickie nie jest więc odosobnione w religii katol. Ono występuje, jako część całości - w roli bardzo ważnej.

Ci przeto, którzy urabiają młodsze pokolenia, odpowiadają za jakość, wdzięk, odporność mistycznego Ciała. O ile jeden członek będzie zakaźną chorobą obłożony - powoli cały organizm się osłabi. Wystarczy, gdy pewna część będzie mało urobiona duchowo, a odbije się to na całości. Przed każdem dzieckiem stoi ważne zadanie, określone przez św. Pawła: "Wypełniam to, czego niedostawa utrapieniom Chrystusowym, w ciele moim za ciało jego, które jest Kościół". Innymi słowy dziecko każde powinno być tak wyrobione, by z heroizmem, na wzór Chrystusa, mogło cierpieć, wnosząc przez to równowagę duchową do serca swojego i - otoczenia. Drugi Chrystus!

Kościół katol. - to olbrzymi budynek, na którego wielkość, styl, harmonię, wartość składa się poszczególny katolik. O ile dziecko katol., które w tej budowie ma także sobie wyznaczone zadanie, nie będzie święte, czyste, nie będzie miłowało zasad religii, o ile będzie cegłą przepaloną żarem namiętności, albo zwietrzałą bez siły miłości - to jaką wartość będzie przedstawiał Kościół!?...

Dlaczego w Kościele widzimy dzisiaj tyle szczelin i rysów? - Sprawiły to chrześcijańskie dzieci, które, jako bezwartościowe, nie wytrzymały naporu całości praw życia moralnego, obsunęły się i wypadły.

Rodzice, wychowawcy, pamiętajcie o przeznaczeniu dziecka katolickiego, o jego roli, jaką ma do spełnienia w życiu Boga w nas, i w życiu Kościoła. Wówczas dziecko nie będzie dla was balastem i nie poprowadzicie dziecka błędnymi drogami. Zwłaszcza, że zdawać sobie będziecie sprawę, iż dziecko, ten skarb nieoceniony, jest własnością Boga. Ojciec, matka, wychowawca - to artyści, którzy otrzymali materiał z rąk Boga. Ten materiał należy urobić według wzoru, podawanego przez Kościół.

Należy dziecko urabiać duchowo. Jest to ważne zadanie - konieczne. Dziecko nie jest zdecydowane na tę, czy inną stronę. Wprawdzie popędy niższe będą w nim brały górę, ale sporadycznie. Obowiązkiem rodziców, wychowawców jest dopomagać dziecku do odniesienia zwycięstwa, nie tylko chwilowego, ale - walnego, całkowitego. Dziecko ma wejść w życie z możliwie urobionym charakterem - z pewnym zasobem sił, które dają cnoty. Młodzież, mając na uwadze skutki grzechu pierworodnego, musi zawsze walczyć.

Jest pewnikiem, że każdemu działaniu, przez nas podjętemu przyświeca cel. Czy więc rodzice, wychowawcy poza religią katol., mają piękniejszy, wznioślejszy, czy bardziej określony, rzeczywisty cel, jak ten, który na drodze pedagogicznej stawia Kościół?