Na Kamionku, w praskiej dzielnicy Warszawy, wznosi się świątynia pod wezwaniem Matki Bożej Zwycięskiej. Trzy pobudki skłaniały mnie, by na to miejsce zaglądnąć: sprężystość, z jaką dzieło się dokonuje, tytuł kościoła wielce pociągający i sama osoba kierującego wszystkim kapłana: ks. kan. Garncarek bowiem, obecny proboszcz na Kamionku, był do niedawna proboszczem i dziekanem w Sochaczewie - Niepokalanów tedy nie jest mu obcy.
Gdy do tych trzech pobudek przyłączyła się i czwarta: uroczyste poświęcenie kamienia węgielnego w dniu 8 września, pomyślałem sobie:
- Zajęcia zajęciami, ale przecie po fotografię z tej uroczystości dla "Rycerza" pojechać trzeba. Dokąd? Chyba, że do samego źródła, na Kamionek!
I wsiadłem do tramwaju biegnącego na Grochów, jako mnie pouczono.
Wyobrażałem sobie, że budowa kościoła Matki Bożej Zwycięskiej odbywać się musi gdzieś hen, daleko za miastem: spokojnie więc sobie w tramwaju siedzę. Jeno tak dla pewności rzucam pytanie:
- Zapewne na Kamionek, gdzie się kościół stawia, jeszcze daleko?
- Najbliższy przystanek! - brzmiała treściwa odpowiedź. Zrywam się z miejsca, schodzę - ale jakoś nic dojrzeć nie mogłem. Nogi zaprowadziły mnie co prawda w jakąś ogromną budowę, wplątałem się w nią - jednak to nie to! Wycofuję się pospiesznie, wracam na tenże przystanek tramwajowy i po uważniejszym rozglądnięciu się dopiero dostrzegam: kościółek drewniany, a za nim na tle drzew cmentarnych i wśród nich - rącza budowa... Mury przyszłej świątyni Matki Najświętszej odcinają się już wyraźnie od niskiej ziemi, jakby, wzlatywały radośnie ku niebu! I porywały za sobą umysły i serca!...
A pracujący: wszyscy z pogodą na obliczu i uwijają się bardzo!
Księdza Kan. Garncarka przy budowie nie zastałem - czynię więc za jego mieszkaniem poszukiwania. Jakoż znalazłem.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
- Na wieki wieków. Amen!
I już rozmowa serdeczna się toczy, tonem onej dawnej znajomości...
- Ślicznie wyglądało to poświęcenie kamienia węgielnego w dniu uroczystym Narodzenia Matki Bożej - płynie opowiadanie. - Czasopisma podawały niedokładne sprawozdania. Sam nie rozsyłałem komunikatów żadnych, bo nie miałem czasu. Było tak:
- O godzinie 4 po południu... Eminencja Ks. Kardynał Kakowski... Ekscelencje Księża Biskupi Gall i Szlagowski - i wielu, wielu Dostojnych Gości... A ludu ogromnie wiele!...
- Bramy tryumfalne, powitalne, wzniesiono i przybrano dwie: przy każdej z nich przemówienia...
- Na miejscu budowy, po sprawozdaniu złożonym z dotychczasowego przebiegu prac, poświęcił kamień węgielny Ks. Kardynał, kazanie wygłosił Ks. Biskup Szlagowski, a Sakramentu Bierzmowania udzielił Ks. Biskup Gali...
- A fotografie? - zapytuję.
Okazało się, że najlepsze są u p. Rysia, Nowogródzka 6. Telefoniczna rozmowa upewniła, że mogę liczyć na nie. Czcigodny Gospodarz miał tylko dwie.
- że też księdza Kanonika prawie nigdzie nie widać! - zauważam.
- Szukają mnie po fotografiach także inni: gdzie ten Proboszcz, co buduje? - pytają. Ale tak lepiej, że nigdzie nie ma!
I nuże mi opowiadać, jak to nie on właściwie, lecz sama Matka Najświętsza kościół dla Siebie stawia...
- Opowiem tylko jeden objaw Jej przemożnej opieki. Brakło nam środków do prowadzenia budowy - położenie przykre... Zaczynamy tedy w kapliczce naszej Nowennę do Matki Bożej, na podziękowanie za dotychczas okazywaną pomoc i na uproszenie pomocy dalszej. Litanja itd. W pierwszym dniu Nowenny - już parę stuzłotówek znalazło się na tacy...
- Tak to na sam początek Matka Najświętsza raczyła nam dać karmelki - dodaje Ks. Proboszcz z prostotą.
- W trzeci dzień jakaś pani z dalekich dzielnic Warszawy, nic nie wiedząc o naszej Nowennie, złożyła na budowę 1000 złotych - ogółem wśród tych dziewięciu dni około 5000 złotych na budowę wpłynęło...
Opowiadaniu raz po raz przeszkadza "drrn! drrn!" dzwonka, to u drzwi wchodowych, to u telefonu: załatwiają się następnie sprawy parafialne, udzielają informacje, płyną ofiary...
Tak, ofiary!
- Dziś ostatni dzień naszej Nowenny: właśnie otrzymałem 500 złotych! Wypiszę pokwitowanie - mówi Ks. Kanonik, powróciwszy od drzwi jednym razem - i okazuje mi banknot 500 - złotowy.
To działo się w mojej obecności...
Pisał pokwitowanie - ja tymczasem rozglądałem się dokoła. Na tle pieca widzę plany świątyni, z którymi ponoć było kłopotu wiele...
Na wprost, w sąsiednim już pokoju - ogromny obraz Matki Najświętszej, zapewne przeznaczony do ołtarza budującego się kościoła. Oby jak najprędzej na swoim miejscu się znalazł!...
- Nie wiem, czy Ojciec zastanawiał się nad tym, co właściwie oznacza tytuł, jaki nadajemy kościołowi na Kamionku: Matka Boża Zwycięska? - zapytuje mój Gospodarz, w prze-chodzie ód biurka do wejścia, by oddać posłańcowi wypisane pokwitowanie. R powróciwszy sam odpowiada:
- Matka Boża Zwycięska to nic innego, jak Niepokalanie Poczęta!
Zdziwiłem się...
- No tak! Bo przecież najważniejszym i zasadniczym zwycięstwem Maryi jest pokonanie piekielnego węża: złamała Ona jego moc, trzyma go pod nogami, depce... To właśnie postać Niepokalanej! "Ona zetrze głowę twoją...". Niepokalanym Poczęciem zwyciężyła przed wiekami - i teraz ustawicznie zwycięża... tego zażartego wroga dusz nieśmiertelnych... Matka Boża Zwycięska! - Stąd też kościół Matki Bożej Zwycięskiej w Paryżu zbudowany jest pod wezwaniem Niepokalanego Serca Maryi.
Do głowy mej wpłynął strumień światła. Echem głębokiem odpowiedziało mu serce.
Zrozumiałem i odczułem, że ten kościół i ten kapłan - są mi bliscy bardzo...