W odpowiedzi komuniście
Drukuj

Do pewnej wioski śląskiej przyszedł płatny agitator haseł komunistycznych, by szerzyć zamęt wśród ludu. Komunista wszedł do karczmy, przysiadł do większego grona chłopów i rozpoczął z nimi rozmowę. Ponieważ wypowiadał głośno swoje niezadowolenie i gorąco przytakiwał utyskiwaniom chłopów, zgarnęli się w koło niego wszyscy obecni w karczmie. Rozzuchwalony zaciekawieniem chłopów, wykrzyknął komunista:

- Widzicie, jak wam źle, nawet nie starczy na porządne jedzenie. Tam, w Rosji, chłop nie skarży się na swój los, jest zadowolony z swego życia, a wy zamiast domagać się przewrotu, bijecie łbami o posadzki kościelne i prosicie Boga o polepszenie losu. A ja wam powiadam, że Boga nie ma, jego wymyślili księża, by ciągnąć z was korzyści. Widzicie, gdyby Bóg istniał, nie pozwoliłby, żebym tak sobie z Niego drwił. Zesłałby swojego anioła, by mnie zaraz na tym miejscu ukarał.

Jeden z chłopów, kowal, przysłuchujący się temu bluźnierstwu, wstał, podszedł do komunisty, a wymierzywszy mu siarczysty policzek, powiedział krótko:

- Pon Bócek (Pan Bóg) dają cie pozdrowić. Na takiego chachara jak ty nie ześle anioła, bo na co dał nam mocne pięści?

Odważne wystąpienie chłopa śląskiego przeszkodziło komuniście w uprawianiu szkodliwej agitacji, a obawiając się dotkliwej reakcji ze strony chłopów, którzy dość słyszeli o "raju" sowieckim, opuścił wioskę."

"Głos Robotniczy"