W noc Bożego Narodzenia

W pośrodku mrocznej i chłodnej groty betlejemskiej klęczała piękna, młoda Dziewica. Delikatne, liljowej białości rączki złożyła na piersi, usta poruszały się w cichej modlitwie, a na cudnej, zmęczonej długą podróżą twarzyczce widniał uśmiech najwyższego szczęścia i zachwytu.

Modliła się - bo za chwilę miał przyjść Ten, Którego oczekiwała ludzkość cała.

Przybycie Jego wieścili Prorocy, przewidywali mędrcy, wszyscy za Nim tęsknili. O Jego przyjściu i czynach snuli sny i marzenia złote...

On miał przynieść prawdę, nasycić umysł za nią tęskniący i jej pożądający. Miał wskazać cel nowy, wielki i jasny - cel naśladowania i osiągnięcia Boga.

Więc spośród gwaru codziennego życia, spośród trosk i starań o kawałek chleba wyrywały się w górę, do nieba gorące prośby, by przyszedł wreszcie Ten upragniony, oczekiwany - Odkupiciel świata. By przygarnął wszystkich do serca Swego, otarł łzy, ukoił bóle i pocieszył...

A On leżał w żłóbku na garstce siana. Leżał taki słaby, bezbronny j niewinny - maleńkie, śliczne Dziecię. A u stóp Jego klęczała cudna, piękniejsza niż anioł, Dziewica. Dziękowała w imieniu całej ludzkości Swemu Synowi - Bogu za spełnienie danej przed wiekami obietnicy.

Nad Betlejemem zabłysła jasna, promienna gwiazda; światłość niezwykła rozprószyła ciemności nocy, a Aniołowie oznajmili wesołą nowinę, zwiastując pokój ludziom dobrej woli.

I przyszli z hołdem do Bożej Dzieciny ci najmniejsi, wzgardzeni i ubodzy, prości pasterze. A za nimi świat cały w osobach Królów ze Wschodu. Przynieśli serca czyste i niewinne i dary, na jakie stać ich było.

Znaleźli otoczoną jasnością Dziewicę w bieli, a na Jej ręku maleńką Dziecinę. Dziewica Maryja przyjęła ich i Jezusa im dała. Słuchała ich opowiadań, ich zwierzeń, uczyła ich, jak zbliżyć się do Jezusa, jak Mu miłość swą okazać i prośby przedstawić...

A potem odeszli z błogą radością i pokojem w duszy. Odeszli do swych codziennych trosk i zajęć, a za nimi biegły tkliwe, dziecięce oczęta Boga i rzewne, miłujące spojrzenia Maryi...

Rycerzu Maryi! W tę drogą noc Bożego Narodzenia wspomnij, że i ty nie mniej jesteś szczęśliwy od pasterzy. Oto w Tabernakulum czeka na ciebie ten Sam Bóg - Dziecina. Chociaż to postać chleba, lecz to Bóg rzeczywisty i prawdziwy.

Więc idź do Niego! Maryja, jak w tę promienną noc betlejemska na pasterzy, tak teraz czeka na ciebie. Przytuli cię do Swego kochającego Serca, prośby twe przedstawi Synowi i Jezusa ci da - jak pasterzom.

Może cię świat odepchnął i wyszydził, że nie idziesz jego drogami, może ktoś zdeptał twe najświętsze i najdroższe ci uczucia, może boleść i troska gryzie ci serce, że chciałbyś płakać i jęczeć... Idź do Maryi, zbliż się do Jezusa. Maryja twą Matką, kocha cię nad życie. Ona cię zrozumie... A Jezus Sam cię wzywa: "Pójdźcie do Mnie wszyscy, którzy strapieni i obciążeni jesteście, a Ja was ochłodzę. Ja ulżę waszym cierpieniom, i chociaż nieraz nie odejmę ich wam, to pociechy i łaski dodam do ich zniesienia".

A może chociaż w części jesteś szczęśliwy - o, i wtedy podziel się swym szczęściem z Nimi i podziękuj Im za nie.

A gdy będziesz tulił Jezusa do serca, gdy przyjmiesz Go w Komunii Św[iętej], westchnij wtedy i za tymi biednymi duszami, które Go jeszcze nie znają. One takie biedne, nie znają prawdziwego Boga, nie mogą zakosztować tego szczęścia, jakie mieli pasterze, jakie masz i ty... Módl się za nimi, by i dla nich zabłysła gwiazdka betlejemska, by i oni poznali, jak słodko kochać Jezusa i Maryję...

Boże Narodzenie