Rzecz dłuższa ale konieczna dla zrozumienia tego, co się w Meksyku dzieje!
(Wedle Polskiej Katolickiej Agencji Prasowej KAP)
Przed zobrazowaniem dzisiejszego prześladowania w Meksyku dobrze będzie rzucić okiem na stan Kościoła bezpośrednio przed wybuchem nowej fali okrucieństwa. Pod względem kościelnym Meksyk rozpada się na 8 prowincji z 8 arcybiskupstwami i 33 sufraganiami. Wszystkie biskupstwa razem liczą: 4.309 księży świeckich, 763 zakonników, 353 braci zakonnych, 3.000 zakonnic 29 seminariów, 2.500 kleryków, 20 kolegiów, 82 wyższe szkoły dla chłopców, 75 wyższych szkół dla dziewcząt, 1350 szkół katolickich, około 10.000 kościołów i kaplic, szkół niedzielnych, 191 sierocińców i instytutów miłosierdzia, 16.216.016 ludności katolickiej.
Prawnie uchwaloną konstytucją, mimo kilku antykościelnych określeń, była konstytucja z roku 1857. Stanowiła ona, że tylko Kongres mocen jest dokonywać zmian konstytucji, które będą wymagały aprobaty większości legislatur państwowych. Przy ostatniej zmianie nie pytano o zgodę ani poszczególnych legislatur, ani tym bardziej narodu, a poprostu narzucił ją krajowi gwałtem Carranza i jego militarystyczna klika. Carranza zaniechał kulturkampfu już w r. 1918, a postanowienia jego "konstytucji", zwrócone ostrzem ku kościołowi, pozostały aż do jego upadku w roku 1920 martwymi literami. Carranza zawiódł oczekiwania amerykańskich sfer przemysłowych w sprawie koncesji na oleje i koleje żelazne. Sprzykrzył się też w kraju. Miejsce jego zajął jego minister wojny Obregon, który przedtem objechał Stany Zjednoczone i zapoznał się z ich potęgą. Po Obregonie objął prezydenturę w lecie 1924 r. Calles. Jeszcze jako gubernator stanu Sonora za czasów Carranzy był on jednym z tych niewielu, którzy nie zaprzestali prześladowania Kościoła. Jest on wolnomularzem, żydem ze strony ojca, Indianinem ze strony matki.
Konstytucja z r. 1917 jest jednym z najbardziej wrogich dla religii dokumentów, jaki kiedykolwiek wymyśliła nienawiść do Kościoła. Oto kilka z najważniejszych postanowień: artykuł 3 brzmi: "Nauczanie jest wolne. Nauczanie jest bezwyznaniowe w szkołach państwowych, jak i prywatnych, zarówno powszechnych, jak i wyższych. Żadne stowarzyszenia religijne, ani żaden duchowny - nie może założyć szkoły, ani kierować nią". Artykuł 130 uniemożliwia istnienie seminariów kapłańskich. Tak, ale tego jeszcze za mało. Meksykanom "nie wolno kształcić swych dzieci w uczelniach zagranicznych". Artykuł 7 mówi: "Wolność pisma i słowa we wszelkiego rodzaju sprawach ma być nienaruszona", Ale oto znów zjawia się artykuł 130, który mówi: "żaden dziennik, ani żadne czasopismo, które w proqramie swym, albo tytule, albo tylko w ogólnej tendencji swej ujawnia charakter religijny, nie może pisać o sprawach publicznych państwa, ani o czynnościach władz państwowych, albo pojedynczych osób, jeżeli te osoby mają związek ze sprawami publicznymi". Artykuł 9 zabezpiecza wolność związków i prawo zgromadzeń, ale osławiony artykuł 130 dodaje: "Niniejszym zabrania się surowo wszelkiego rodzaju stowarzyszeń politycznych, mających w swej nazwie jakikolwiek wyraz religijny, albo jakiekolwiek napomknienie o wierze religijnej". Szczególniej artykuł 27 stara się skrępować i zniszczyć Kościół: "Organizacje religijne, tzw. Kościoły, bez względu na wyznanie, nie mają zdolności prawnej posiadania lub dzierżawienia jakiejkolwiek nieruchomej własności, albo administrowania nią. Wszystkie tego rodzaju dobra i lenna i te, które znajdują się w posiadaniu pośredników, przypadają państwu. Każdy jest uprawniony do składania doniesień w tej sprawie, przy czym także i domyślna wiadomość ma mieć wartość dowodu (!). Domy dla publicznej służby Bożej są własnością państwa, które w tym wypadku jest reprezentowane przez rząd. Rząd rozstrzyga tu, które kościoły mają na przyszłość służyć swemu dotychczasowemu przeznaczeniu. Rezydencje biskupie, seminaria, domy zakony albo inne zakłady religijne, schroniska dla sierot, kolegia i inne budynki, podlegające zarządowi jakiegolwiek wyznania religijnego, albo służące mu do nauczania należą odtąd do państwa i będą oddane Armii albo odpowiednim stanom wyłącznie na pożytek publiczny, wielkie nowowzniesione budynki kultu będą odtąd własnością państwa". Artykuł 130 odbiera nadto "Kościołowi" charakter osób prawnych. Artykuł 30 mówi:
"Organy rządowe mają prawo stanowienia w sprawach, dotyczących służby bożej, albo jakichkolwiek innych form religijnych".
Na tym to artykule opiera się Calles w swym dekrecie z 3 lipca 1926 r. o którym będzie mowa poniżej.
Artykuł 34 dodaje "Każdy ma wolność i niezależność w wyborze i praktykowaniu swej religii, zarówno w miejscach publicznej służby bożej, jak i w domu", ale nie szkole, w lokalach zebrań, stowarzyszeń, ani na placach publicznych, np. w procesjach. O przekroczenie tego paragrafu był oskarżony swego czasu Delegat Papieski, artykuł 130 zawiera dalej postanowienia o kwestii dziedziczenia przez osoby duchowne. W konsekwencji tego państwo konfiskuje nie tylko wszystkie dobra kościelne, ale także prywatny majątek duchowieństwa. Dalsze postanowienie tego samego artykułu zupełnie odbiera prawo cywilne osobom duchownym.
Poszczególni gubernatorzy, a potem także i prezydent usiłowali stopniowo wcielać w życie te i tym podobne stanowienia; które wyraźnie zmierzają do całkowitego wyrwania z korzenia Kościoła katolickiego w Meksyku. Katolicy poczęli organizować się w celu stawienia "oporu": na widownię wystąpili "Rycerze Kolumba", "Narodowy Obrony Religii", stowarzyszenia młodzieży itd.
Wtedy prezydent Calles udzielił sto tysięcy pesów zapomogi protestancko-amerykańskiemu Stowarzyszeniu młodzieży masońskiej YMCA.
Jak przedtem, tak i teraz podjęto usiłowania w celu powołania do życia niezależnego od Rzymu meksykańskiego Kościoła narodowego. Tylko żonaci meksykańskiego pochodzenia mężczyźni będą uznawani za księży - zadekretował na jesieni 1925 r. gubernator z Tabasca.
W odpowiedzi na protest wypędzono z kraju szereg księży, urodzonych za granicą, wygnano jednego biskupa i zamknięto kościoły, a wśród nich kościół św. Jana Chrzciciela zbudowany na pamiątkę wylądowania Corteza.
Na czas od 8 do 12 grudnia 1925 r. arcybiskup z Meksyku zwołał do stolicy kongres katechetyczny w celu naradzenia się, w jaki sposób utrzymać młodzież przy Kościele. W dniu 14 grudnia Ojciec Św[ięty] widział się zmuszonym podnieść protest na publicznym konsysystorzu przeciwko wrogim wystąpieniom rządu meksykańskiego, szczególniej zaś przeciwko wydaleniu księży. Na początku r. 1926 wrogowie Kościoła poczęli pracować w legislaturach państwowych poszczególnych stanów. W dniu 19 stycznia arcybiskup Meksyku zaprotestował przeciwko nowym prawom antykościelnym, uchwalonym w pięciu stanach w sensie konstytucji z r. 1917. Czwartego lutego jako odpowiedź rządu nastąpiło aresztowanie arcybiskupa pod zarzutem złamania konstytucji. Dnia 18 lutego wygnano z kraju dalszych ośmiu księży hiszpańskiego pochodzenia. Zarządzenia rządu stawały się coraz bardziej drastyczne, w celu zrealizowania artykułów konstytucji szczególniej w odniesieniu do nauczania i przejęcia kościołów na własność państwa. Przy tego rodzaju próbie w kościele Najświętszej Rodziny, drugim co do wielkości w Meksyku, w dniu 23 lutego zabito i raniono 16 osób. Wkrótce potem, w podobnych okolicznościach w Zitacuaro. zabici zostali kapitan Ruiz i pewien człowiek cywilny.
Na konferencji socjalistów w dniu 15 marca 1926 r Plutaren Eliasz Calles (takie jest pełne i wiele znaczące imię prezydenta) nazwał walkę, prowadzoną przez rząd, walką przeciwko arystokracji i powiedział m.in.
Dopóki będę prezydentem, dopóty konstytucja z 1917, będzie stosowana".
Oprócz robotników socjalistycznych wspierają go także wolnomularze, którzy przyrzekli mu swą pomoc w zbiorowej proklamacji Wielkiej Loży i 94 innych lóż ze wszystkich okolic kraju. Na protesty katolików, napływające do Callesa ze wszystkich stron, ten odpowiedział: "Te artykuły, które w ciągu dziewięciu lat były martwą literą, muszą być teraz ściśle wykonywane".
A zamykanie kościołów, szkół, wypędzanie księży, biskupów, zakonnic trwało nadal. Rząd za pomocą prasy próbował oskarżać katolików o mieszanie się do polityki oraz nieposłuszeństwo wobec polityki i przeczył przewrotnie, że Kościół jest w jakikolwiek sposób prześladowany.
Na miejsce wydalonego poprzednio delegata papieskiego Stolica Apostolska już w dniu 22 grudnia 1925 r. mianowała delegatem arcybiskupa z Portoryko, msgr. [Jorge José] Caruanę, który też bez trudności przebył granicę. Rząd nie wstydził się usiłowań wykazania przy pomocy sfałszowanych dokumentów, że poseł papieski podał na granicy mylne informacje. Episkopat meksykański wydał list pasterski, w którym nawoływał wiernych, by niezłomnie wytrwali przy wierze katolickiej i prawach swego Kościoła i by nie używali żadnego gwałtu, przeciwstawiając uciskowi jedynie bierny opór. Już 2 lutego Ojciec Św[ięty] wystosował do biskupów meksykańskich list, pełen pociechy i otuchy, w którym potępił antyreligijne ustawy, jako sprzeczne z rozsądkiem i dobrem ogólnym i ostrzegł przed działalnością polityczną, zachęcając natomiast gorąco katolików do łączenia się na gruncie Akcji Katolickiej.
Odpowiedzią Callesa było wydalenie w dniu 15 maja delegata papieskiego Caruanę. Przeciwko temu zaprotestował Ojciec Św[ięty] okólnikiem z 2 lipca do wszystkich dyplomatycznych i innych przedstawicieli przy Stolicy Apostolskiej. W okólniku tym Ojciec Św[ięty] wskazał na obłudę rządu meksykańskiego, który pod pretekstem praworządności podnosi rękę na najświętsze prawa człowieka i polecał gorąco modlitwie całego świata katolickiego prześladowany Kościół w Meksyku. Dnia 3 lipca rząd meksykański opublikował dekret o 33 artykułem, który nie tylko przywrócił tzw. ustawy reformacyjne (z okresu między. 1819 a 1874 r.) i nie tylko ogłosił, za prawnie obowiązujące, wrogie dla katolicyzmu, postanowienia konstytucji z 1917 r., ale wydał jeszcze surowsze postanowienia i zagroził surowymi karami więzienia i pieniężnymi za przekroczenie ich.
Przepisy te zaostrzają przytoczone wyżej postanowienia "konstytucji" o "wolności słowa i prasy", o nacjonalizacji własności kościelnej itd. i grożą władzom municypalnym i lokalnym ostrymi karami więzienia i pieniężnymi na wypadek, gdyby te władze wzbraniały się stosować w całej rozciągłości omawiane zarządzenia.
Dekret ten miał być wprowadzony w życie 31 lipca 1926 r. Rozpoczynał się nim nowy okres walki; katolicy republiki nie byli nie przygotowani. Kongresowi i prezydentowi złożono petycję o zmianę niesłychanych ustaw-Petycja ta podpisana przez dwa miijony uprawnionych do głosowania obywateli, została zupełnie zignorowana. Wówczas "Liga Obrony Religijnej" wezwała społeczeństwo do powszechnego bojkotu, ażeby przez nacisk; ekonomiczny doprowadzić rząd do opamiętania się. Kapitał począł uciekać z nieszczęśliwego kraju. W ciągu pierwszych dni sierpnia wycofano z banków około dziesięciu milionów dolarów. Rząd jednakże kroczył coraz dalej po drodze, na którą wstąpił, podobnie jak sowiety w Rosji; z początku zagrabiono wszystko, co miało wartość kościołów i kaplic, klasztorów, biskupich i innych rezydencji potem zamknięto je. Już 11 sierpnia liczba osób zabitych w starciach z oddziałami rządowymi przy zamykaniu kościołów przewyższała 100.
Tymczasem katolicy, duchowieństwo i lud, trwali w swym biernym oporze; znalazła się tylko znikoma mała gromadka księży, która wstąpiła do faworyzowanego przez rząd "Kościoła Narodowego".
Dnia 18 listopada 1926 r. Ojciec Św[ięty] Pius XI wydał encyklikę o prześladowaniu w Meksyku; zaczynała się od słów "Iniquis afflictisque". Dziękował w niej najprzew. biskupom świata katolickiego za ich modlitwę na intencję prześladowanych współbraci i wzywał do dalszych modłów. Wskazał dalej na bezprawną konstucję z r. 1917 i na wydane w ciągu 1926 roku okrutne zarządzenia przeciwko katolikom. Opierając się na niezbitych, dowodach, wyliczył następnie sromotne czyny, które przypominają prześladowanie z czasów Nerona lub rewolucji francuskiej. Ojciec Św[ięty] podkreślił także bohaterskie męstwo i wytrwałość przy wierze św. wszystkich stanów katolickiego ludu w Meksyku.
Już 25 listopada odpowiada na to tyran Calles w nowych postanowień prawnych, które jeszcze bardziej ścieśniają prawa własności i dziedziczenia kapłanów, a prasie jeszcze bardziej zakneblowują usta.
Wbrew napomnieniom Ojca Św[iętego] i biskupów, by powstrzymać się od wszelkiego użycia siły, poszczególne grupy młodych ludzi, należących do Związku Obrony Wolności Religijnej posunęły się do zbrojnego sprzeciwu.
Dnia 4 stycznia 1927 roku przywódcy ich, Rene Capristar Garza i Jose Gandara, wydali odezwę. Natychmiast tu i ówdzie nastąpiły odosobnione wybuchy, które dłużej albo krócej trwały przez cały rok, szczególniej w stanach Apuascalientas, Coahuila, Durangs, Guanajuato, Jalisco, Nueva Leon, Sinolao i Sonora. W jakim stopniu płatni przez rząd ajenci maczali w poszczególnych wypadkach ręce w tej grze i w jaki sposób rząd przy surowej cenzurze prasowej odkrył tak łatwo te "rewolucje" miejscowe, wykaże późniejsze bezstronne badanie historyczne, jeżeli to wogóle będzie możliwe! Bo w wielu wypadkach świadkom na zawsze kazano oniemieć... Garza, jeden z przywódców tych, "libertadores", jak się ci bohaterscy młodzieńcy nazywali, wycofał się wkrótce z walki, a Jósefa Ganrada aresztował w czerwcu rząd Stanów Zjednoczonych. Całemu temu ruchowi powstańczemu od samego początku brakowało w sposób szczególny zarówno kierownictwa wojskowego, jak broni i przede wszystkim pieniędzy.
W ciągu miesięcy kwietnia i maja wypędzono z kraju wszystkich biskupów, których zdołano aresztować. Prasie amerykańskiej przewrotnej prezydent Meksyku polecił donieść, że biskupi mają do wyboru: albo stanąć przed sądem wojennym i odpowiadać w charakterze sprawców rewolucji, albo dobrowolnie kraj opuścić; biskupi mieli wybrać to ostatnie.
Brutalny Calles nie troszczy się o prawa ludzkie wogóle. Straszne cierpienia zniósł lud katolicki szczególnie podczas Wielkiego Tygodnia i Wielkanocy. Całe wsie i okolice były poprostu spustoszone, mieszkańcy wymordowani albo wypędzeni, albo tysiącami gnani na straszliwe z powodu swego klimatu wyspy Islas Marias (albo Tres Las Marias), położone u zachodniego wybrzeża kraju. W ciągu roku, według najniższej oceny, zamordowano więcej niż 55 księży; wielu z nich padło dopiero po wyszukanych mękach. Ilu świeckich wyznawców różnego wieku i stanu i w jaki sposób znalazło śmierć za swe katolickie przekonania, nie można nawet w przybliżeniu ustalić.
Wściekłość tę po części należy przypisać także wewnętrznym i zagranicznym trudnościom, które mnożą się z dnia na dzień.
Przyszły święta Bożego Narodzenia. Smutne święta dla prześladowanych katolików! Ojciec Św[ięty] w Rzymie podniósł skargę przed całym światem: "Tyle niewinnych ofiar umiera tam, a świat o tym nie wie, tyle niewinnych ofiar przygniata grobowy kamień sprzysiężenia w milczeniu"...
Chociażby kto był największym grzesznikiem, jeśli do Maryi będzie miał nabożeństwo, nigdy na wieki nie zginie.
Św. Hilary
Jak niepodobieństwem jest dostąpić zbawienia, nie mając nabożeństwa do Maryi i nie będąc przez Nią wspieranym, tak nawzajem nie sposób jest, aby się potępił, kto się poleca Przenajświętszej Pannie.
Św. Anzelm