Ukoronowanie N. Maryi Panny

Absydę kościoła św. Jakuba w Warszawie zdobią freski przedstawiające sceny z życia Najśw Maryi Panny. Główny motyw - Ukoronowanie - zajmuje środek absydy ponad wielkim ołtarzem.

Na złocistym tle nieba klęczy Najświętsza Panna. Twarz Jej wyraża głęboki spokój. Z pochyloną głową, złożonymi rękoma trwa w modlitewnej zadumie. Obok Klęczącej, z obydwóch stron zasiadają na tronie z obłoków Osoby Trójcy Świętej. Bóg Ojciec, który w jednej dłoni trzyma kulę ziemską, a drugą błogosławi Matkę swego Syna i Syn Boży, wkładający na głowę Matki koronę. Wysoko, unosi się gołębica - symbol Ducha Świętego. Koronacji asystują aniołowie. Jedni z nich unoszą kadzielnicę, drudzy przygrywają na różnych instrumentach.

Nie zastanawiamy się nad oceną artystyczną fresku. Wydaje nam się, że postacie są zbyt uroczyste, zastygłe, jakgdyby skamieniałe w swym nadziemskim patosie a nad akcją unosi się nastrój martwoty. Zajmuje nas natomiast myśl religijna obrazu - ukoronowanie Matki Bożej, mające tak głębokie, a zarazem tak bardzo praktyczne znaczenie w naszym życiu.

Koronacja jest prastarym obrzędem nadawania władzy królewskiej.

Nie zawsze koronacja łączyła się z nadaniem władzy. Żony cesarzy i królów, jakkolwiek koronowane, nie sprawowały rządów. Korona w tym wypadku była znakiem dostojeństwa i najwyższej godności.

W epoce Hellady i Rzymu koronowano wieńcem wawrzynowym ludzi sławnych lub uczonych. Zaszczyt ten był przywilejem poetów i wodzów. Nasz Sarbiewski, którego nazywano "Wirgiluszem polskim" otrzymał właśnie taką koronę z rąk Urbana VIII.

Zatem korona mogła być znakiem władzy, wyniesienia lub wreszcie nagrody. We wszystkich tych wypadkach była ona zawsze symbolem majestatu i uczczenia. Jej blask niejednokrotnie uświetniał i uszczęśliwiał dzieje. Choć zdarzało się, że rzucał na nie najbardziej ponure cienie.

Ukoronowanie Matki Bożej mieści w sobie równomiernie wszystkie trzy opisane elementy i jest najświetniejszym wydarzeniem w dziejach ziemi i nieba.

Jezus koronuje Maryję nie tylko, że jest Matką Króla królów i z natury rzeczy musi uczestniczyć w chwale Syna. Korona, w tym wypadku znak wywyższenia i nagrody za życie, najpiękniejsze i najświętsze była jednocześnie znakiem podziału władzy. Słowa, które Jezus powiedział do apostołów: "dana mi jest wszelka władza na ziemi i na niebie", w akcie koronacyjnym Matki Bożej nabierają szczególniejszego znaczenia. "Maryja otrzymuje rząd dusz". Odbiera z rąk Zbawiciela świata klucze Królestwa, władzę nad ludzkimi sercami i moc zbawiania przez Syna i w Synu swoim. Modlitwa św. Bernarda, w świetle nowoczesnej nauka Kościoła o Maryi Wszechpośredniczce Łask, ma znaczenie na wskroś dogmatyczne. Matka Boża posiada rzeczywistą władzę, przez którą, od chwili Jej koronacji "nie słyszano nigdy, aby ktokolwiek, co się do Niej ucieka, lub o Jej przyczynę prosi, mógł być przez Nią opuszczony".

Ukoronowanie Maryi, to przede wszystkim wywyższenie człowieka, aż do granic poza którymi jaśnieje już tylko boskość. "To podniesienie - jak pisze Fr. W. Foerster - duszy męskiej wysoko ponad samą męskość ku tej wyżynie, gdzie króluje uświęcona przez Ducha Świętego dostojność doskonałej kobiecości", iż by mogła ona ją krzepić w pracy i walce i uprzytomniać jej "iż bez czystości w motywach, miłości w wykonywaniu, a pokory w osiąganiu celu, nawet najwyższe dzieło (męskiej) woli i ducha, pozbawione będzie prawdziwej wartości"[1].

To objawienie światu nowej, Bogiem sławionej kobiecości.


Rycerz Niepokalanej 11-12/1950, zdjęcia do artykułu: Ukoronowanie N. Maryi Panny, s. 335

Opis grafiki powyżej: Ukoronowanie Najśw. Maryi Panny - obraz Fra Angelico i XV w. znajdujący się w Louvre.


Kobieta, która nosiła w swym łonie Chrystusa i którą Duch Święty upatrzył na to, by w życie ludzkie wniosła wiekuiste zbawienie świata, słusznie się stała ideałem chrześcijańskiej duszy kobiecej[2].

I oto w Niej i przez Nią - Królowę serc, Matkę "pięknej miłości", przez Jej niepokalaność i tkliwość, a zarazem potęgę - bowiem Jest Ona jako "acies bene ordinata" - obóz w szyku silny, zarówno dusza kobiety, jak i mężczyzny odnajduje swoje uzupełnienie, swój ideał wiekuisty, najdoskonalszy wzór posiadający jednocześnie moc kształtowania, na obraz i podobieństwo boskie każdej duszy, która się zbliża w jego promienny zasięg.

Ukoronowanie Maryi - to wywyższenie każdego z nas. Jesteśmy bowiem przez Łaskę uczestnikami boskiej natury, żywymi cząsteczkami Ciała mistycznego Kościoła Chrystusa. W Jego miłość "wkorzenieni" (Ef 3,17) stanowiący wraz z nim jeden, bosko-ludzki organizm, tym samym jesteśmy dziećmi Matki Jezusowej. Jej wywyższenie, dotyczy pośrednio nas. Podnosi ono i uświęca przez Maryję w Chrystusie nasze upadłe człowieczeństwo.

Wszelako tajemnica Ukoronowania byłaby dla nas aktem mało zrozumiałym, jednym z przecudnych obrzędów religijnych, wzruszających i wzniosłych, ale nie mających żadnego praktycznego zastosowania w naszym życiu, ani z nim związanych, gdyby nie treść pozostałych tajemnic tego boskiego dramatu, zamkniętego w dwóch aktach: Nazaretu i Golgoty.

Pierwszy, to Zwiastowanie, kiedy Stwórca po raz pierwszy "vere, realiter et substantialiter"[3] połączył się ze swoim stworzeniem, aby odtąd nie rozstawać się z nim już nigdy.

Błogosławione łono Matki-Dziewicy, postacie chleba i wina, a wreszcie każde serce ludzkie nasycone Łaską - stają, się rolą Pańską, na które pada ziarno - SŁOWO, aby się stawać wśród nas Ciałem.

Maryi przypadł zaszczyt dokonania pierwszej na ziemi konsekracji. Jej "fiat" - podobnie jak słowa kapłana sprawującego Niekrwawą Ofiarę, sprowadzało na ziemię Boga.

Zwiastowanie, to niebiański uśmiech Maryi. Grupują się wokoło niego wydarzenia radosne i szczęśliwe. Stanowią one coś w rodzaju boskiej sielanki i są zapowiedzią jasnego życia tej uśmiechniętej Dzieweczki, która po raz pierwszy przestępuje próg domu Ojca, która z ufnością podaje dłoń Cieśli, która śpiewa wobec Elżbiety "nieśmiertelny" "magnificat", adoruje w żłobku Dzieciątko i wreszcie raduje się z potęgi Syna w weselnej Kanie.

Na przeciwległej stronie absydy artysta umieścił Golgotę. Maryja nie dostrzega jej jeszcze w tej chwili.

Zadumana, słucha anielskiego poselstwa i myśli "co by miało znaczyć to pozdrowienie". Jej serce pełne jest zachwytu. Jej duszę napełnia jasność Łaski. Jej myśli pogodne i ufne, wznoszą się jak wonne kadzidła do Tego, który "laetificat iuventutem nostram" - uwesela radość naszą.

Aby posiąść twórczą tajemnicę łez, trzeba przeżyć słodki czar uśmiechu. Dla tego Bóg drogę do Golgoty prowadzi przez Nazaret i Kanę. Znamy tę prawdę dobrze. Jej tragizm odnośnie do nas, mieści się w lęku przed krzyżem. Jeden dzień Golgoty przesłania nam cały wiek Kany i napełnia serca nasze buntem i rozpaczą, bowiem natura nasza rozmiłowana w weselu życia, nie chce nawet słyszeć o jego istocie, która się mieści w krzyżu. Nie chce zrozumieć, że tylko on jeden może nas ukształtować, oczyścić, wyzwolić i ze śmierci wyprowadzić do życia.

Rozpościera on swoje męczeńskie ramiona nad Matką Bolejącą. Napełnia Jej duszę morzem goryczy. Jego cień, jak ostry miecz przenika Jej serce. Maryja pod krzyżem, to główne, niedostrzegalne już co prawda w jasnościach chwały tło Ukoronowania. Dymy kadzideł przesłoniły już na wieki Jej płaczące oczy, a dźwięki anielskich trąb, skrzypiec, klarnetów i hymny niezmierzonych chórów uciszyły Jej łkanie, zagłuszyły rozpaczliwy krzyk serca: Eli, Eli lamma sabactani"[4].

Wolną od wszelkich przywar i obłędów, które trapią nieszczęsny ród ludzki, dźwigała krzyż nieskończenie cięższy od tych, które uwierają nasze ramiona. Krył on jednak w sobie tajemnicę Odkupienia i był uczestnictwem w zadośćuczyniającej Męce Syna. Do "siności" (Iz 53,5) ran Jezusowych, którą "uleczeni zostaliśmy" dołączył się płacz Matki. Jej łzy w ostatecznym swym przeznaczeniu zawiodły Ją na salę niebieską, gdzie odbył się nieśmiertelny, wiekuisty akt koronacji.

Aby ustrzec się przed upadkiem, aby umieć zwyciężyć pokusy i osiągnąć "wieniec nieskazitelny" (1 Kor 9,25) - święte uczestnictwo w Tajemnicy Ukoronowania, trzeba przeżywać tajemnicę Łaski i trzeba iść z krzyżem mając przed oczyma jasny wzór Królowej nieba i ziemi.


Rycerz Niepokalanej 11-12/1950, zdjęcie pod artykułem: Ukoronowanie N. Maryi Panny, s. 336

Opis zdjęcia: Św. Marianna de Paredes y Flores, kanonizowana 9 lipca br.


Najdostojniejszemu Episkopatowi Polski, Przewielebnemu Duchowieństwu, Drogim Czytelnikom "Rycerza Niepokalanej" i wszystkim Czcicielom Niepokalanej zasyłamy najserdeczniejsze życzenia świąteczne i noworoczne. Niech Boże Dziecię błogosławi naszej Ojczyźnie i światu, zdobywając przez swą Matkę wszystkie serca i niosąc wszystkim pełny i trwały pokój.

Wydawnictwo "Rycerza Niepokalanej"

[1,2] Foerster "Chrystus a życie ludzkie".

[3] "Prawdziwie realnie i istotnie" słowa soboru. Tryd. określające obecność Chrystusa Pana w Eucharystii.

[4] "Boże, Boże czemuś mnie opuścił".