Uczucia Maryi przy żłóbku Jezusa

Piękna, cicha noc betlejemska... Na czystym niebie migocą tysiące i miliony gwiazd, blady miesiączek rozlewa wokół srebrne smugi światła...

W ubogiej, lichej stajence na sianku Dziecię złożone. U stóp Jego Matka-Dziewica Maryja i Józef, Jej przeczysty Oblubieniec z miłością, czcią i uwielbieniem wpatrują się w Boską Dziecinę.

W sercu Matki niby fala za falą nurtują przeróżne uczucia. Wejdźmy na chwilę do stajenki, patrzmy na Maryję - a odczytamy łatwo, co dzieje się w Jej Sercu. Jakież to uczucia przepełniają Serce Maryi? Radość i miłość - to pierwsze uczucia, które budzą się w Przeczystej Dziewicy. Jeśli każda matka raduje się na widok swego nowonarodzonego dziecięcia, to jakąż radością zapłonęło Serce Maryi gdy widziała, że to Dziecię, to Jej Bóg, Stwórca i Zbawiciel a przy tym to Jej własna krew i ciało, utworzone cudownie z Ducha świętego. To Dziecię, choć Bogiem jest - Synem Jej się zowie. Jej posłusznym, Jej poddanym będzie. Co za radość budzi się w Maryi, na tę myśl - a jak ogromna miłość rozpiera Serce Matki Dziewicy, ku temu Dziecięciu - Bogu, Który teraz w żłóbku na sianku kwili, domagając się od Niej odrobiny pokarmu! By to pojąć, by to zrozumieć, trzeba by być w Sercu Maryi, trzeba by zaglądnąć, jaki tam bucha płomień miłości. I już teraz w ciszy, miłosnym zachwycie wyśpiewuje Maryja przecudny hymn "Magnificat".

W uczuciu tej niezmiernej radości i miłości, jaka ogarnęła Maryję - pokorna Dziewica korzy się u stóp Boskiego Swego Syna.

"Synu mój, Dziecię moje - odzywa się niejako Maryja do Jezusa - więc mnie niegodną, mnie nędzne stworzenie obrałeś za Matkę Swoją? Czyż nie znalazłeś dla Siebie Matki godniejszej nade mnie ubogą dziewicę z Nazaretu?" A Dziecię Jezus, zwracając na Nią Boskie Swe oczęta, mówi niejako: "Nie, Matko moja - Ciebie sobie wybrałem, boś Ty najgodniejsza spośród cór judzkich, Tyś najpokorniejsza, Tyś najczystsza, Tyś najświętsza. Ojciec mój "tak dziś imię Twoje uwielbił, że nie odejdzie chwała Twoja z ust ludzi, którzy pamiętać będą na moc Pańską zawsze" (Jdt 13,25).

Dziewica święta skłania głowę, a usta Jej szepcą pokorne: "Oto ja służebnica Pańska".

Maryja rozważa wielkość dzisiejszej nocy, w której wydała na świat Zbawiciela. Oto Ten, za Którym wołał stęskniony prorok: "Niebiosa spuście rosę z wierzchu, a obłoki niech spuszczą ze dżdżem Sprawiedliwego: niech otworzy się ziemia i zrodzi Zbawiciela" (Iz 45,8). Ten, o Którego w modlitwie błagał król-Psalmista "okaż nam, Panie miłosierdzie Twoje, a daj nam zbawienie Twoje" (Ps 84,8). Ten "Emmanuel - Bóg z nami" (Iz 7,17) - za Którym wzdychali Patriarchowie, zjawił się w ludzkiem ciele, które wziął od Niej. Przyszedł, by cały świat wyrwać z niewoli grzechu, by ludziom niebo otworzyć. Widzi Maryja, jak Kościół, przez Jej Boskiego Syna założony, rozpostarł się po całej kuli ziemskiej, zrazu za pośrednictwem dwunastu ubogich rybaków, a w ciągu wieków przez tych bohaterskich misjonarzy, którzy w zaparciu, wyrzeczeniu się, może bolesnem bardzo, swej ojczyzny, swych najbliższych, idą, czy to w dziewicze lasy Afryki lub Australii, czy na piaski pustyń azjatyckich, by tam głosić naukę Jej Ukochanego Syna. Widzi Maryja te miliony, miliony dusz, których stała się pod krzyżem Matką, wydarte z cienia śmierci i szponów szatańskich, raduje się na widok tak wielkich skutków ofiary Chrystusowej i w Sercu Jej wzbiera z nieprzepartą siłą ogromna fala wdzięczności Bogu za to, że Ją właśnie uczynił współodkupicielką rodzaju ludzkiego.

I znowu płynie z ust Maryi hymn wdzięczności "Magnificat". Lecz oto ogniem miłości i radości rozpalone oblicze Maryi przybiera wyraz ogromnego, niewypowiedzianego smutku i boleści. - Czemu płaczesz, o Matko, czemu łzy lejesz smutku i boleści? "Czemu płaczesz

o Matko, czemu łzy lejesz, w tym dniu tak dla nas radosnym, w którym dałaś nam Zbawiciela świata?"

Maryja widzi w duchu, jak ludzie postąpią z Jej Synem ukochanym. Wśród ciemnej nocy z tym Dziecięciem, w które teraz z miłością się wpatruje, będzie musiała uciekać do dalekiej ziemi egipskiej - bo oto ludzie już w kolebce je prześladują i czyhają na życie Jego. "Przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli". Tu, przy żłóbku, gdy z macierzyńską miłością wpatruje się w cudną twarzyczkę Bożej Dzieciny, widzi, jak to święte oblicze będzie policzkowane, krwią i plwocinami, okryte... Widzi, jak ta główka maleńka, będzie uwieńczona ostrą z cierni koroną, jak delikatne członki będą srogimi biczami szarpane, rączki i nóżki powrozami skrępowane i kajdanami skute. A wreszcie widzi, jak Ten Syn Jej najukochańszy kona na haniebnym rusztowaniu krzyżowem - a Ona Matka stoi tam pod krzyżem. Teraz, gdy Boże Dzieciątko zapragnie pokarmu, może Mu go udzielić, lecz tam, pod krzyżem, Jezus zawoła: "Pragnę", a Ona zbolała Matka, nie będzie Mu mogła przynieść najmniejszej ulgi...

Więc już teraz przy żłóbku krwawi się Serce Maryi, ale zgadza się z Wolą Boga, przyjmuje ten krzyż na siebie, bo wie, że tak być musi z odwiecznego wyroku Stwórcy. Pociechą dla Niej są słowa Jezusa na krzyżu: "Oto Matka Twoja - oto Syn Twój", na mocy których stanie się Matką wszystkich ludzi, i ich Pośredniczką u Syna Swego w niebie.

I znowu płynie ku niebu hymn wdzięczności: "Uwielbiaj duszo moja Pana, albowiem uczynił mi wielkie rzeczy, Który możny jest i święte Imię Jego". A nad cichą, ubogą stajenką, rozlegają się wesołe pienia anielskie:

"Chwała na wysokości Bogu,
A na ziemi pokój ludziom dobrej woli!"

Boża Rodzicielka