Ucieczka

Zbladła i nogi ugięły się pod Nią,
a krew gorąca uciekła spod serca...
Rozkaz Heroda?... Okrutny morderca
w ciemnościach nocy czai się z swą zbrodnią?

Strach obłąkany opętał Jej duszę,
gdy biegła Syna utulić w objęcia...
"Nie dam! Ach, nie dam mojego Dziecięcia!
Uciekać! Prędko! Ocalić Je muszę!"

Noc była cicha... Migdałowe gaje
woń niosły słodką; księżycowe blaski
zalały srebrem pól pszennych okraje,
gdy zbladła wargą Boskiej żebrząc łaski

i omijając zdradliwe promienie,
ciche przemknęły wśród ogrodów cienie...

Gdy blask zróżowił grzbiet łańcucha Judy,
w dzikiej wąwozu znikli rozpadlinie
spocząć bezpiecznie, zanim dzień przeminie...
Wokoło martwy głaz, piach pustyń rudy,

spalone skały, bezludne pustkowie
bez śladu życia, bez kwiatów osłonki;
wzdłuż drogi suche, szorstkie jerychonki
i z rzadka ostów garść czepnych w parowie.

Karmiąc Synaczka, w głębokiej pieczarze,
trwożnym Maryja nadsłuchuje uchem
czy herodowi nie idą zbrodniarze...
Cyt!... Cisza...

Miękkim, pieszczotliwym ruchem
skarb Swój maleński uściśnie na łonie,
uśmiechem dzikie witając ustronie...

I znów noc gasi dzień pełen spiekoty
i wiatr chłodzący przynosi znad morza.:.
W drogę! Nim ranna rozpali się zorza,
niech nas gwiazd cichych promień wiedzie złoty.

Ominiem gwarne przedmieścia Hebronu
i miast przydrożnych zdradzieckie ulice,
byle Egiptu przekroczyć granice,
gdzie lud gościnny nie odmówi schronu.

A może kiedyś z Jezusem
na czele tłum apostołów...

Stójmy... Co to znaczy?
Prędko... w wąwozu skryjmy się gardziele!...
Słyszysz?... Krok twardy królewskich siepaczy...
...Przeszli... O, Panie!... Tchu chwycić nie mogę...
Cisza...
Ostrożnie naprzód!
W drogę!... w drogę!...