Gdy styczniowy numer "Rycerza Niepokalanej" z roku na rok wita do czytelników i życzenia noworoczne im przynosi, po kościołach i domach katolickich spoczywa w żłóbku Boża Dziecina i rączęta miłośnie wyciąga ku wszystkim, jeśli tylko zbliżają się do żłóbka w pokorze.
W pokorze. Boć i pozbawiony byłby chyba rozumu, kto zachowując w sercu swym wiarę, nie potrafiłby na widok nowonarodzonego Jezusa, zgnieść w sobie pychy, wykrzesać pokory... A może wiarę postradał? Duchowy ślepiec - najboleśniejsza byłaby to i najgroźniejsza głupota i pycha...
Tedy w pokorze. Stwórca aż tak się uniżył, że przybrał postać dziecka - uniża się w ślad i człowiek, Jego nikłe stworzenie...
A gdy, wpatrując się w Bożą Dziecinę i wnikając w ten niezgłębiony cud miłości i miłosierdzia, odczuwa coraz lepiej małość i niskość swoją - wtedy, wraz z uchodzącą pychą, uchodzą też płochliwie wszelkie wady i nałogi: rozwiewają się jeden po drugim, żwawo!...
I w sercu pokorą wyrównanem, od zawalisk uwolnionym, budowanie Bożej łaski się zaczyna. Najpierw rozrzewnienie jakieś... potem miłość cnoty..., gotowość do ofiar, prac i cierpień... I inne co najszlachetniejsze porywy. Działa Duch Jezusowy, Duch Boży! Niech się twa dusza jako dolina położy, A wnet po niej jak rzeka przepłynie Duch Boży - obiecywał pokornym wieszcz nasz Mickiewicz.
Następnie: byle te skarby do serca się cisnące, te chęci gorące, w nim na zawsze zamknąć! Bo naprawdę szkoda byłoby Bożej łaski!...
Przyoblec tedy w nie wszystkie codzienne i niecodzienne słowa i uczynki swoje, przepoić nimi życie całe - tak na wskroś!
Odnowić się w Chrystusie!
A podarek taki, złożony u stóp betlejemskiego żłóbka, wywoła niezawodnie na ustach Bożej Dzieciny - uśmiech. Ten uśmiech wniknie i w serce wspaniałomyślnego ofiarodawcy i ozłoci słodyczą i rozradowaniem doczesne i wieczne życie całe...
Pójdźmy tedy wszyscy do stajenki, do Jezusa i Panienki! Powitajmy Maleńkiego i Maryję Matkę Jego!