Twoja niedziela

Wojna wniosła w nasz dom różne zmiany, zauważyłam je już w Krakowie 1940-1945, ale więcej jeszcze obecnie w Poznaniu.

W naszej willi, z trzema małymi mieszkaniami mieści się 20 lokatorów, wyłącznie ludzi młodych i zdrowych, z wyjątkiem dwóch osób. Z tego całego grona w niedzielę tylko dwie kobiety idą na Mszę św. Reszta śpi i wypoczywa, nie zdąży wybrać się nawet na godzinę 12-tą.

Rozglądam się po sąsiadach... To samo. Kościołów nie mamy dużo w Poznaniu. Dawniejsze parafialne przeważnie spalone, roztrzaskane od pocisków. Kapłani nasi objęli puste kościoły po innowiercach. (W Poznaniu przebywa tylko 70 Polaków-ewangelików). Zachodząc do kościołów stwierdzamy nieraz, że nawet przy niedzieli w świątyniach naszych mało łudzi.

Prawda, że duchowieństwa znacznie ubyło. Mimo to nasz ks. Proboszcz, mimo że zupełnie wyczerpany obozem w Dachau, woła do swych parafian:

- Chciałbym rozdawać tyle Komunii Św., żeby mi ręka mdlała! Gdzie jesteście, dusze gorejące, a mądre, znające źródło wszelkiej siły, dobroci, wytrwania?...

Zdrętwieliśmy? Odwykliśmy? Zapomnieliśmy?!... A skądże ma płynąć moc dla zmian, jakich się spodziewamy? Naród, lud, człowiek pozostawiony sobie, nie szukający z wiarą opieki, Miłosierdzia Bożego, dokądże zajdzie? Przecież nie zdołamy rozwikłać sami trudnych zagadnień dzisiejszego życia! Przecież nie zaspokoi duszy naszej zgiełk, troska obecnego życia! Przecież tak czy owak zdążamy z swym życiem ku Temu, którego teraz zaniedbujemy! Wróćmy do praktyki niedzielnej Mszy św. Bóg jest i żyje i pomoże nam żyć.