Trudności religijne

Pyt. Dręczy mnie niekiedy myśl, dlaczego ludziom złym jak złodziejom, oszustom, może nawet mordercom dobrze się powodzi na ziemi.

Odp. To ich szczęście i powodzenie, po większej części pochodzi ze sił przyrodzonych, które P. Bóg ułożył od wieków, ale jest to zazwyczaj tylko powodzenie czysto zewnętrzne: brak chorób, cierpień fizycznych, opływanie w dostatki itp. Lecz nie dowodzi to wcale, że ludzie ci nie cierpią. Stokroć cięższymi od cierpień cielesnych są cierpienia duchowe. A tacy ludzie zazwyczaj doznają wiele duchowych cierpień, już to pod wpływem wyrzutów sumienia, czy pod wrażeniem bólu z powodu utraty dobrej sławy i czci, czy też na wskutek pogardy okazywanej im przez innych. Tacy nie cierpią może na zewnątrz ale cierpią po kryjomu. Cierpią i tęsknią za życiem szlachetniejszym!

A jeżeli nawet brak im podobnych drażliwych poruszeń wewnętrznych, to i tak nie zazdrośćmy im "szczęśliwego" losu, lecz zastanówmy się raczej, czy oni zdążają przez życie drogą prowadzącą do nieba! Czy może Bóg sprawiedliwy nie wypłaca im już tu na ziemi za to, co kiedyś w życiu swym uczynili dobrze, by móc ich osądzić bezwzględnie w życiu przyszłym. Przecież nawet ludzie najgorsi czynią od czasu do czasu coś dobrego i za to ze sprawiedliwości należy im się nagroda. Czy nie można domyśleć się, że ich powodzenie życiowe, to nagroda za dobre uczynki, a kara za ich grzechy spadnie na nich po śmierci? Tak Bóg każdemu odda "podług uczynków jego" (Rz 2,6). Tutaj na ziemi słońce świeci zarówno dobrym jak i złym, ale na wieki tak nie będzie!

Ostro odpowiada stawiającym pytanie, dlaczego szczęście staje się udziałem ludzi złych, węgierski pisarz Paźmańya: "Nie zaprzęgasz wołu, którego chcesz sprzedać rzeźnikowi, lecz wypuszczasz go swobodnie na bujną łąkę; tego zaś, którego zatrzymałeś, często zaprzęgasz do wozu, lub pługa, by nim pracować! Gdybyś wiedział o przeznaczeniu bogacza i możnego pana, z pewnością byś nie zazdrościł ale litowałbyś się nad nim".

Niech w życiu ziemskim towarzyszy nam zawsze ta świadomość, że to życie ziemskie, to wstęp, to przygotowanie się do życia przyszłego, które trwać będzie za grobem przez wieczność całą. A wtedy wszelkie trudności odnośne do cierpienia staną się dla nas o wiele lżejszymi i jaśniejszymi!

Pyt. Jeżeli umrze jakaś bliska osoba, to czy wolno prosić Pana Boga, by cierpienie, które ta dusza ma ponosić w czyśćcu, na mnie zesłał, a ją zabrał do nieba?

Odp. Oprócz modlitwy za dusze zmarłych, Kościół poleca bardzo dobre uczynki, jak post, jałmużnę, a zwłaszcza cierpienia, znoszone z poddaniem się woli Bożej i w stanie łaski poświęcającej.

Niektórzy gorliwsi katolicy, czynią tak zwany akt heroiczny na korzyść dusz w czyśćcu, ofiarując na ich intencję wszystkie swoje dobre uczynki. Nie jest to ślub, ale tylko pobożne przyrzeczenie i dlatego zachowanie go nie obowiązuje pod grzechem. Czyniący taki akt nic na tym nie traci, owszem zyskuje większy stopień łaski, a wdzięczne dusze zmarłych za nim orędują.
O cierpienie wolno prosić Pana Boga. Przykładem są tu święci. Tak np. św. Jan od Krzyża modlił się "Panie cierpieć i być wzgardzonym dla Ciebie".
Prosić zaś Boga o te same cierpienia, które ponosi dusza osoby zmarłej, jest rzeczą zbyteczną, bo tu na ziemi już mniejszym cierpieniami możemy zadośćuczynić Bogu i cierpienia czyśćcowe na tej ziemi są niemożliwe.

Czy Pan Bóg nas wysłucha i weźmie zaraz duszę zmarłą do nieba, zależeć to będzie od tego, co w danym wypadku jest lepsze i dla nas i dla duszy osoby zmarłej.