Trucizny...

Wśród książek wszelkiego rodzaju, jakie napływają do Niepokalanowa, by zasilić bibliotekę redakcyjną "Rycerza" i umożliwić jak najbardziej skuteczną pracę na tym posterunku, trafiają się też często książki i pisma przez władze kościelne zakazane. Dzięki osobnemu pozwoleniu wolno nam je przyjmować, przechowywać (pod kluczem!) i z nimi się zapoznawać.

Prawdziwe to trucizny! Pod maską bądź to gorliwości, bądź uczoności wszczepiać potrafią tak złośliwy jad nienawiści, że chwilami aż zgroza przejmuje...

A skoro nasz robotnik, nasz wieśniak, stęskniony czytania, a nieprzygotowany na to, by mógł zarzuty i obelgi tam miotane odpierać, weźmie taką rzecz do ręki i - mimo wyraźnych przestróg Matki-Kościoła - nieopatrznie z ogniem igra... skoro czyni tak w Polsce naszej i poza jej granicami setki i tysiące - cóż z tego wyniknie?...

Straszne, bolesne myśli!

Małe, niewinne dziecko, bawiące się ostrym nożem, nie budzi takiego lęku, jak nieprzygotowany, nieupoważniony do tego prostaczek wczytujący się w pisma i książki wrogie zasadom, jakie dotychczas były dla niego święte - i trzeba, aby świętymi pozostały!

Tak, bramy piekielne Kościoła Chrystusowego nie przemogą. Zapewnia o tym Chrystus. I zapewnienie to bez przerwy trwa. Ale poszczególni wyznawcy Chrystusowej prawdy zapewnienia takiego nie otrzymali. Ich bramy piekielne zwyciężyć i oderwać od Kościoła mogą. Oderwać - na wieki!...

Bądźmy tedy czujni!