Trochę o tzw. ciemnogrodzie

Istnieje w publicystyce takie śmieszne wyrażenie: "Ciemnogród". Znaczy ono, że wyznawcy pewnej prawdy w gruncie rzeczy nic nie wiedzą, nic nie rozumieją, ale wystarcza im ich prawda, przyjęta bezkrytycznie na wiarę. Ostatnio zdarzało się kilkakrotnie, że bardziej porywczy w słowach niż orientujący się w sytuacji publicyści obozu materialistycznego nazywali tym mianem katolicyzm i katolików.

Owszem, katolicy wierzą w prawdy nie zawsze pojęte dla ludzkiego umysłu, takie np. jak prawda o Trójcy Przenajświętszej czy Najśw. Sakramencie. Ale wiarę swoją opierają na niewzruszonych podstawach rozumowych. Prawdy te objawił ludziom sam Bóg. Naturalnie, zaraz rozmaici ateiści i materialiści będą nam mówić: nikt Boga nie widział! Nieprawda. Bóg chodził po ziemi i widziały Go tysiące ludzi. Dziś nikt już - kto nie chce być posądzony o przynależność do "ciemnogrodu" - nie twierdzi, że Pana Jezusa "wymyślili" Ewangeliści! Nauka stwierdziła niezbicie, że Ewangelia zawiera prawdę historyczną.

Ale materialiści będą twierdzić, te jeśli nawet Pan Jezus chodził po ziemi, to przecież nie był Bogiem? Poprośmy tych panów, aby nam w takim razie pokazali innego człowieka, który tak doskonale swoim życiem potwierdził głoszoną prawdę, dla niej umarł i zmartwychwstał! Będą nam tłumaczyli, że Pan Jezus wprawdzie żył, ale nie zmartwychwstał. Dziecinada! Jeśli nie można Ewangelistom zarzucić ani kłamstwa, ani fantazji gdy mówią o życiu Jezusa, co nas upoważnia do doszukiwania się nieprawdy w ich słowach o zmartwychwstaniu? Chyba tylko jedno: że się nie chce przyjąć możliwości istnienia Boga.

Naturalnie, kto Boga nie chce zobaczyć, ten Go do śmierci nie zobaczy.

Bóg nam zostawił wolną wolę i dlatego nie przekonuje nas "na siłę" o swym istnieniu. Ale weźmy naukę współczesną w jakiejkolwiek dziedzinie matematyki, fizyki, astronomii, biologii czy medycyny. Wszędzie to samo: astrofizycy Jeans czy Eddington stwierdzają, że porządek, jaki istnieje w kosmosie, dowodzi istnienia kierującej wszystkim Myśli. Czy Pan Jezus nie powiedział: "Mój Ojciec działa i ja działam aż dotąd"? Amerykańsko-francuski biolog Alexis Carrel stwierdza, że poza człowiekiem istnieje siła, która decyduje - wbrew czynnikom materialnym - o jego istnieniu. Świat nieorganiczny - odkryli to prawie równocześnie fizycy z Planckiem na czele - jest objawem energii, która się przemieniła w materię, a teraz materia (promieniowanie) może znowu zamienić się w energię. Wszechświat więc nie jest wieczną materią zawieszoną w przestrzeni, jak to sobie wyobrażają już bardzo nienowocześni materialiści. Świat "stał się". O stworzeniu świata nie mówi się dzisiaj tylko w dogmatyce, ale także wśród najwyższej miary uczonych, jak np. ks. de Maistre.

Tak mówią nauki ścisłe, nauki przyrodnicze, ale nie inaczej mówi wiedza humanistyczna. Największy historyk współczesny Grousset, robiąc bilans całej historii świata, pisze: to, że "Zeus Fidiasza ustąpił miejsca Mężowi Boleści Mateusza Grünewalda - to było największą rewolucją wszystkich czasów".

Wbrew uporowi grona fanatyków, którzy chcą, aby ludzie koniecznie uwierzyli, iż człowiek pochodzi od zwierzęcia, znany badacz O. Teilhard de Chardin wykazał, że nawet pół miliona lat temu żyjący "sinantropus" z Pekinu znał sztukę łupania kamienia i zapalania ognia; zaś ten sam cytowany Grousset przypomina, iż nawet tzw. "człowiek neandertalski" wyznawał jakąś religię, ponieważ był już przez współbraci grzebany. Pogrzeb był zawsze w dziejach człowieka obrzędem religijnym; dopiero Niemcy, wprowadzając krematoria, naśladują zwierzęta, z tą tylko różnicą, że zwierzęta ciała zwierząt nieżywych zjadają...

Nie ma co już mówić o współczesnej pedagogice, która na gwałt powraca do wychowania religijnego (Foerster), lub o współczesnej socjologii (np. francuskie ruchy robotnicze tzw. JOC), "Economie et humanisme", "Communoute" de Marcel Barbu, które wiąże ściśle wyzwolenie robotnika z podniesieniem moralności życia robotniczego w duchu chrześcijańskim. W wielu krajach spostrzeżono, że przed 50-ciu paru laty ogłoszone przez papieża Leona XIII w encyklice "Rerum novarum" zasady społeczne, dotychczas nie wprowadzone w życie, nadają się akurat do przezwyciężenia trudności naszych czasów.

My nie mamy zamiaru nazywać naszych przeciwników ciemnogrodzianami. Ale gdy ktoś katolicyzm nazywa ciemnogrodem, możemy się tylko uśmiechnąć. Gdy wariata zapytać: "Kto tu u was jest chory?" - zawsze pokaże na lekarza.