Tajemniczość we wierze

Tajemnica wiary! Słowo to w jednych budzi miłość i wdzięczność, innych odstrasza, a jeszcze innym staje się kamieniem obrazy. "Nie wierzę jak tylko w to, co mój umysł przeniknąć zdoła", mówią oni.

Pomijam już tu rażącą niedorzeczność takiego powiedzenia, bo przecież jeżeli coś sami doświadczymy, to nie potrzebujemy już opierać się na wierzeniu komu innemu. Dalej, czyż ci panowie naprawdę tylko to uznają za prawdę co sarni zbadali? Czyż może zajechali oni do każdego miasta w Polsce, w Europie całej, Ameryce, Azji i w ogóle po całym świecie, by móc przyznać, że mapa ich nie zwodzi? Czy trzeba było koniecznie samemu towarzyszyć Napoleonowi w jego wyprawach, by przyznać świadectwa historii o nim? A czyż taki panek nie wybiera się zupełnie spokojnie na stację kolejową o godzinie, którą wyczytał w rozkładzie jazdy, by udać się w podróż? czym się więc wszyscy, a i ci panowie kierują w - codziennym życiu? Otóż wierzeniem w to co inni mówią i piszą, opierając się na ich powadze, tj. na tym, że oni tę wiadomość mają i nam ją przekazują. Tak się dziej - w życiu codziennym w rzeczach, z których wiele i własnym doświadczeniem stwierdzić możemy.

Inaczej ma się sprawa z tajemnicami wiary. Tych nie-tylko my sami nie doświadczymy, ani też inni nie doświadczą, ale nawet nigdy rozumem naszym nie obejmiemy i przeniknąć nie potrafimy.

Dlaczego?

Z tego prostego powodu, że prawdy te zawierają pojęcie nieskończoności. Tak np. dnia 25 b. m. uwielbiamy w Zwiastowaniu N. Maryi Panny Wcielenie Boga. Bóg nieskończony staje się człowiekiem. Osoba Boża, nieskończona i natura Boża, nieskończona, tworzą z naturą ludzką jedną istotę.

Już gdy chodzi o bliższe określenie natury i osoby ludzkiej, filozofowie łamią sobie głowy, cóż tedy powiedzieć o Bożej naturze i osobie. Tu występuje nieskończoność; rozum więc nasz jest za nudy, by to mógł pojąć i choćby miliony milionów razy był mędrszym, zawsze nie byłby zdolnym do poznania nieskończoności.

A dlaczego?

Bo i najtęższy rozum stworzony będzie zawsze skończonym i dlatego nie zdolnym objąć nieskończoności. - Gdy pięknym wieczorem poglądamy na iskrzące gwiazdy, mimo woli nasuwa się nam pytanie. A co jest za nimi? Będą znowu gwiazdy, mgławice. A za tymi dalej i dalej? Nie wiemy. W każdym razie "płotu" tam granicznego być nie może, bo przecież i za tym "płotem" bodaj przestrzeń dalej się rozciąga. Czujemy, że podążyć umysłem aż w nieskończoność i objąć ją rozumem nie jesteśmy w stanie, więc mówimy tylko, że granicy nie ma, czyli przeczymy granicę. I to jest całe nasze niedoskonałe pojęcie nieskończoności - przez zaprzeczenie.

Cóż więc możemy odpowiedzieć na pytanie? Czy możliwą jest istota, która by była Bogiem nieskończonym i człowiekiem skończonym zarazem? Wytężając jedynie własny rozum, gubimy się, jak wtedy, gdy chcemy rozumem dostać do "końca" nieskończonej przestrzeni. Gubi się tu i nic powiedzieć nie może żadna choćby najtęższa, ale skończona głowa. Jedyną odpowiedzią to: - nie wiem.

Kto więc nas może o tym pouczyć? Tylko ten, którego rozum jest nieskończony, więc zdolny wniknąć tę prawdę; a takim jest właśnie i jedynie sam - Bóg. On więc i tylko On nam to powiedzieć, objawić może.

Więc prawdy te tajemnicą dla naszych skończonych umysłów być muszą i tyle tylko o nich wiedzieć możemy, ile sam Bóg raczy nam dla swej większej chwały w naszym zbawieniu i uświęceniu objawić.


Słuchajcie, słuchajcie wszyscy, którzy pragniecie Królestwa Bożego: Dziewicę Maryję czcijcie, a znajdziecie życie i Zbawienie wieczne.

Św. Bonawentura