"Święty chłopiec"

Sylwetki katolickie 27

Edmund Dersław

Edmund Dersław, urodzony 12.3.1920 r., otrzymał imię na cześć przyjaciela swego ojca - kardynała Dalbora. Przedostatni z 14-ga rodzeństwa, odznaczał się tym, że jedyny nie dawał nigdy powodu do gniewu lub troski.

Od maleństwa pogodny, uśmiechnięty, był przykładem grzeczności dla najmłodszego brata i całego rodzeństwa. Nie oglądał się na usługę, ale sam umiał być pomocą i wyręką ojcu, matce i innym. Cechowało go przedziwne poczucie obowiązku na każdym kroku, w każdej, czynności, czy to w pracy domowej czy przy gospodarstwie, a przede wszystkim w nauce i modlitwie. Zawsze, na wszystko co pożyteczne, czas znalazł. Z przejęciem powtarzał w modlitwie do Anioła Stróża: "Broń mnie od wszelkiego złego i doprowadź do żywota wiecznego".

Pierwszy uczeń w szkole, nigdy nie otrzymał nagany. Ulubieńcem był dyrektora i profesorów. Pochwały go nie psuły. Wesoły z natury, ale przyjemność istniała dla niego dopiero po spełnieniu obowiązków. "Powinność, a potem przyjemność", mawiał. Umiał się cieszyć i zachować po bożemu. Należał do Rycerstwa Niepokalanej. Mówiono o nim powszechnie: "Święty chłopiec".

W 18-ym roku życia zdał maturę z odznaczeniem i zaraz wstąpił do artylerii. Kiedy kończył pierwszy rok szkoły wojskowej, wybuchła wojna. Poszedł w pierwszych szeregach, poświęciwszy zaledwie kilka godzin na pożegnanie domu rodzinnego. 8 września pod Ożarowem szrapnel rozszarpał mu lewą rękę. Przez 3 dni wśród huraganowego ognia hitlerowskiego czekał cierpliwie, bez opatrunku, na przewiezienie do szpitala.

W Pruszkowie przeszedł amputację ręki; cicho bez skargi, znosił bóle gangreny. "Święty chłopiec", orzekły pielęgniarki. Po Wiatyku i Ostatnim namaszczeniu, z gromnicą w prawej ręce, oddał Bogu swą czystą duszę, 16.9.1939. Spoczął we wspólnej żołnierskiej mogile. Po 8 miesiącach przy ekshumacji pogodny uśmiech na twarzy Edmunda zdumiewał otoczenie.

Jak za życia, tak i teraz jest z nami, dopomaga żyjącym na ziemi. W największych niebezpieczeństwach 6-letniej okupacji nie odmawiał nam ratunku. Niech będzie za tyle łask Bogu i Niepokalanej chwała.