Mamy ludzi, którzy chętnie stroją sobie żarty z tak zwanych dzieciństw katolicyzmu. Lubią oni rozwodzić się nad fałszywie pobożnym i niezręcznym stylem niektórych rozprawek religijnych, a zwłaszcza nad przesadnie wzruszającymi opowiadaniami misyjnymi. Szydercy ci nie mają zupełnie słuszności, brakuje im bowiem miłości i nie rozumieją, że Chrystus ma być wszystkim wszystkim, greckim dla Greków, dziecięcym dla dzieci.
Tych kilka uwag potrzeba dla należytego zrozumienia krótkiego sprawozdania jednego z francuskich misjonarzy.
Ks. Piotr Duchaussois mianowicie podaje w dzienniku urzędowym gminy Lisieux, opis nawrócenia jednego króla afrykańskiego. Kapłan ów był naocznym świadkiem głębokiej przemiany, i ze zdumieniem patrzył na nowe życie, jakie rozpoczął ów nawrócony król. Czarny ten książę nazywa się Griffith Leretoli, a jego państwo leży w południowej Afryce, znane pod nazwą Basutoland. Za sprawczynię i Matkę duchową tego nawrócenia uważa, zarówno sam nawrócony jak i kapłan francuski, św. Teresę od Dzieciątka Jezus. Czarny król rzeczywiście zupełnie poważnie zrozumiał swoje nawrócenie. Zaraz po chrzcie św[iętym] rozwiązał on swój harem, przestał pić - choć był wielkim zwolennikiem alkoholu - i uroczyście wyrzekł się wszystkich zabobonów. Gdy wkrótce po tym nawróceniu umarła jego małżonka, oznajmił on swoim poddanym, że jak długo żyć będzie, cały kraj Basutoland służyć będzie św. Teresie z Lisieux.
Znajdują się w Europie kraje chrześcijańskie, które nawet nie znają swoich patronów, uważając ich często za jakiś archaizm poetycki, narody, które prawie nigdy swoich patronów nie wzywają, i nie chcą nic o tym wiedzieć, że przed tronem Boga anioł lub święty, za nimi także się wstawia. Jakże wielce zawstydza ich ten prosty, biedny lud z Basutoland, którego władca bohaterkę pokory, małą Teresę, wybrał za opiekunkę i patronkę swoich poddanych! Polecił on zbudować ku czci jej kościół, a w kaplicy królewskiej, przybudowanej do tego kościoła, znajduje się jej posąg. Co więcej jeszcze: w Basutoland istnieje ku czci świętej wędrowna kaplica, czy wędrowny kościółek. Jest on umocniony na kołach, a kapłan kieruje tym świętym pojazdem. Kapłan ów jeździ po całym kraju, we wszystkich miastach i wsiach opowiadając historię św. Teresy.
Jak podaje francuski misjonarz w swoim sprawozdaniu, krajowcy wstępują w ślady swego króla. Wielożeństwo zanika szybko pijaństwo staje się coraz rzadszym, wszędzie powstają szkoły i szpitale, trędowaci zwłaszcza znajdują tam chętne przyjęcie, ci wszyscy najbiedniejsi odtrącani, którzy poprzednio zdani byli jedynie na łaskę i miłosierdzie białych misjonarzy.
Podkreślić należy usilnie, że wszystko to nie jest żadną umyślnie; sfabrykowaną baśnią, żadną opowieścią pobożną dla kalendarza dziecięcego, ale zbiorem autentycznych faktów.
Nieznany kraj Basutoland, niepozorny jak wiele innych małych kraików murzyńskich, jest jednakże wielkim w wyższym znaczeniu i godnym wielkiego poszanowania. Jest to bowiem świadomie katolicki kraj, który oddał się pod opiekę tak wzniosłej istoty, jaką jest św. Teresa. Niejedno państwo europejskie w całej swojej dumie cywilizacyjnej i całej swej świadomości historycznej, mogłoby owemu "dzikiemu" państwu pozazdrościć bezpieczeństwa takiej opieki i duchowości takiego postanowienia. Święta Teresa od Dzieciątka Jezus jest najbardziej współczesną ze wszystkich świętych: Bóg litując się naszej pychy postawił nam ją za przykład jako wzór życia w prawdzie i pokorze, która nam, stworzeniom, nie będącym niczym samym ze siebie, jako jedyna prawdziwa postawa przystoi.