Stosunek rycerki do młodszego rodzeństwa

Rodzina to małe społeczeństwo, które mieści już w sobie wszystkie przejawy życia, wymaga od swych małych i dorosłych członków tych samych zalet i umiejętności, jakich wymaga szerokie życie społeczne. W tym właśnie tkwią wychowawcze czynniki rodziny. To wzajemne wychowywanie siebie członków rodziny, to wielki jej cel. Żeby cel ten można było urzeczywistnić, panować powinna w domu, zwłaszcza między rodzeństwem, miłość, harmonia, zgoda, wesołość. Wszystko to wytworzy miłą i zdrową atmosferę rodzinną, niezbędną do dobrego oddziaływania wychowawczego.

Jest rodzina, która w swoim białym, skromnym domku potrafiła stworzyć taką właśnie atmosferę i swoje szare, znojne życie uczynić szczęśliwym. Organizatorką tej rodziny była nie matka nawet. Ta, sterana ciężką pracą, z potarganymi przez wojnę nerwami, nie miała już dość siły. Duszą domu była Hanka, najstarsza z pięciorga rodzeństwa, od niedawna rycerka Niepokalanej.

Był czas kiedy i Hanka, jak wiele jej rówieśniczek nie miała wyższego ideału, jak: przystrajać swoją osobę, pielęgnować włosy, ręce i czekać na męża. Kiedyś przecież ocknęła się, z obrzydzeniem spojrzała w przeszłość, a w jej szlachetnej z natury duszy powstała refleksja: "Raz jest się młodą, raz tylko ma się tyle sił, zapału, a duszę tak skłonną do ideałów i czemu właśnie tę najpiękniejszą cząstkę życia ma przejść ona, Hanka, siejąc nicość".

Pytania takie powstawały w niej w miarę jak bliżej zaczęła się przypatrywać życiu Niepokalanej. Patrzy Hanka na Nazaret, a w nim na rodzinne życie swej Hetmanki. Jaka szalona różnica z życiem własnego jej domu. Widzi potem Ją samą, jak spieszy do Elżbiety, jak idzie z pomocą wszędzie, gdzie pomocy tej potrzebują, jak zawsze ma ten jeden Boskiego Syna Swojego ideał: "Przejść przez życie, czyniąc dobrze". Decyduje się - ona, rycerka Maryi, odda Niepokalanej cześć w ten najdoskonalszy sposób: będzie Ją naśladować, atmosferę Nazaretu przeniesie we własny swój dom.

I stanęła Hanka do pracy. Nie myślała, że aż takie jej pole otworzy się przed nią. Jak dziczki przy drodze rosło jej młodsze rodzeństwo. Najmłodszy braciszek nie umiał jeszcze pacierza. Starsza Basia nie mogła dać sobie rady w szkole. Druga siostra od roku nie była u spowiedzi, choć przystąpiła już do I-ej Komunii św. A niezgodliwe to było, psotne, do rozpaczy doprowadzali matkę ciągłymi bójkami, sporami a potem skargami. Patrzyła na to Hanka i odtąd coraz rzadziej urywała się z domu na wieś. W wolnych chwilach pomagała Baśce w lekcjach, godziła spory chłopców, a wieczorem po skończonej pracy w gospodarstwie zbierała ukochaną swoją dzieciarnię, aby otwierać przed nimi całkiem nowe dla nich światy. Wprowadzała Hanka rodzeństwo w zaczarowany świat iluzji i fantazji. A płynęły także opowiadania prawdziwe: o małym Jezusie, o Jego Matce, o św. Rodzinie z Nazaret i inne. Coraz goręcej kochały dzieci swoją starszą siostrę. I za jej dobroć i za to, że od pewnego czasu tak dobrze było w domu. A mama nie denerwowała się już i nie narzekała, że skarał ją Bóg tak nieznośnymi dzieciskami. Ale przede wszystkim działał tu przykład starszej siostry. Żądała od nich pomocy, pracy wedle ich sił, ale i sama pracowała, zresztą robiła to w ten sposób, że nigdy żadne nie czuło się popychadłem starszej siostry. Kazała im modlić się, ale i ona sama codziennie odmawiała pacierz. Uczyła ich szacunku do rodziców, ale i sama choć już dorosła, szanowała ich i słuchała we wszystkim. Stała się wychowawczynią młodszego rodzeństwa, nie zapomniawszy równocześnie o wychowywaniu siebie samej.

Nie wszystkim jednak podobało się postępowanie Hanki i stosunek jej do młodszego rodzeństwa.

- Cóż ty Hanka tak rzadko latasz teraz po wsi? - zagadnęła ją kiedyś Zosia, najstarsza córka u sąsiadów.

- Po prostu mało mam czasu, zresztą dobrze mi w domu.

- Wiesz Hanka, nie rozumiem ciebie. Jak może nie być śmiertelnie nudno we własnym domu? Ja przynajmniej marzę o tym, żeby dostać jakąś pracę w sklepie, w biurze, wszystko jedno gdzie, byle by pójść precz z tej obrzydłej wsi i nie użerać się w domu z bachorami.

- Ja inną dałabym ci radę. Zamiast uciekać z domu, stworzyć w nim taką atmosferę, żeby i tobie było w nim dobrze i innym dobrze z tobą.

- Idźże Hanka, ze swoimi radami. Nie myślę za dużo przejmować się rodzeństwem, dostaną bachory jeść i niech grzebią się w piasku. Będę miała czas wymęczyć się, chowając własne.

- Wątpię Zosiu, czy potrafisz dobrze to zrobić. Ograniczy się pewnie to "chowanie" na podaniu jedzenia i wysłaniu w piasek.

- Jakoś tam będzie, grunt nie przejmować się teraz. A twoja nowa suknia, Hanka, gotowa już?

- Nie mam nowej i nie będę miała w tym roku.

- A co zrobiłaś z materiałem, coś mi go pokazywała niedawno?

- Poszyłyśmy sukienki dla młodszych sióstr.

- Zwariowałaś Hanka, po co im nowe sukienki?

- O widzisz Zosiu! to jest właśnie ta nasza wielka niesprawiedliwość wobec młodszego rodzeństwa. Sądzimy, że każdy grosz to dla nas, na nasze potrzeby, jesteśmy przecież pannami na wydaniu, więc musimy się "ubrać". Młodsze rodzeństwo nie potrzebuje podobać się, niech więc wkłada co ma, albo chodzi w podzierkach.

- Ech, Hanka! jakaś idealistka zrobiła się z ciebie. Ciekawam, jak ci twoje rodzeństwo odwdzięczy się kiedyś. Dorosną - każde pójdzie swoją drogą i nie będą cię znać.

- Nie, Zosiu, stosunki rodzeństwa, zwłaszcza tego, które naprawdę kochało się w rodzicielskim domu, nie powinny się skończyć i nie skończą się z chwilą opuszczenia go. Właśnie wtedy jeszcze szersze będzie pole do okazywania sobie miłości i pomocy w każdej potrzebie duchowej i materialnej. A co do tej "idealistki", to dziwię się bardzo, że tak drwiąco to powiedziałaś. Mieć 20 lat i nie mieć już w duszy wyższych ideałów, to prawdziwe kalectwo. No, a przypuśćmy, że nie wyjdziesz za mąż, w obecnych czasach jest to całkiem możliwe, i co wtedy ? - Staniesz cię zgryźliwą, zgorzkniałą starą panną. A weźmy teraz kogoś, kto ma w duszy, choćby tylko ten skromny ideał: kochać, pracować, poświęcać się dla rodzeństwa. Tej nie grozi już zdziwaczenie, cel w życiu będzie miała. Tylko miłość jej coraz szersze zataczać będzie kręgi. I nigdy nie poczuje się samotną. Rodziną będzie jej cały świat, rodzeństwem - wszyscy ludzie, najstarszym i najukochańszym Bratem - Jezus, Ojcem - Bóg, a Matką - Niepokalana Maryja.