Stare i nowe zwyczaje

Sporo nowych rzeczy powstało w Polsce po wojnie; piszą o tym szeroko gazety, a poza tym każdy ma oczy, to przecież widzi. Odbudowano i zbudowano też wiele nowych kościołów, a tysiące nowych parafii założono na zachodzie Polski. I u nas w parafii widzimy nowe przepiękne zwyczaje, o których przed wojną nikomu się nie śniło.

Na przykład, nasz młody ksiądz proboszcz, od czasu do czasu, urządza nabożeństwa i kazania tylko dla matek, lub tylko dla ojców i tak dalej. Teraz, miał całą serię takich kazań, gdzie wyjaśniał, że dziecko przed urodzeniem, to taka sama istota ludzka, jak dziecko po urodzeniu. Że dziecko nieurodzone może być nie wiem jak małe, a jednak zawsze ma duszę. "Bo - mówił ksiądz - przecież duszy nie mierzy się na metry, ani nie waży na kila". Następnie wytłumaczył, że ci, co zabijają dziecko nienarodzone, nie chrzczą takiej istotki, więc idzie to dziecko na tamtem świat bez chrztu, dlatego nigdy Boga nie będzie oglądało. "Ty ojcze, matko - mówił ksiądz - chcesz się dostać do nieba, a czemu zagradzasz tam drogę swemu dzieciątku? I czemu zabijasz jego ciałko? Co by to dziecko powiedziało ci wtedy, gdyby mogło? Złożyłoby rączki i błagałoby: "Mamusiu, nie odbieraj mi życia! Ja chcę też, jak ty, być kiedyś w niebie, by oglądać tam Matkę Najświętszą, Pana Jezusa!

Ja też chcę pobyć na ziemi, zobaczyć cię, mamo, ojcze! Chcę, byś mi... mamo, rączkę prowadziła przy pierwszym przeżegnaniu! Chcę, byś mnie paciorka nauczyła. Chcę, ojcze, żebyś mnie za rękę do kościoła prowadził. Chcę, byś mnie, mamo, ubierała do pierwszej Komunii! Nie odmawiajcie mi tego szczęścia! Nie mordujcie mnie!"

Gdy tak ksiądz mówił w imieniu-dzieci nienarodzonych, płacz rozszedł się po kościele.

Każdy rozumiał, że dziecko, choćby kruszynka, że już takie dziecko, to wielka rzecz, bo to istota Boża, to takie samo dziecko, jak te dzieci, co się porodziły, co żyją.

Podobnie widocznie ksiądz przemawiał i do ojców rodzin, bo w naszej parafii zaczyna być modą kultura panowania nad sobą u mężów i prawdziwy szacunek dla żon. Gdyby na to nie patrzeć, nigdy bym nie uwierzyła, że mężczyzna może się zdobyć na tyle szlachetności wobec kobiety.

Ale miałam opowiadać tylko o nowych zwyczajach w naszej parafii, a przeszłam na mówienie o mężczyznach. Trudno, zresztą, nie wspomnieć i o nich, gdy się widzi tak szlachetne przemiany. Wpada, na przykład, do mnie któregoś dnia sąsiadka i płacze ze szczęścia.

- Pani! - mówi - Bóg da mi nowe dzieciątko. Z lękiem zwierzyłam się o tym mężowi, bo już mamy dwoje maleństw, w domu się nie przelewa, a tu idzie trzecie. Tymczasem mój mąż spojrzał tak czule na mnie jak nigdy, ucałował mnie i powiada: "Złota, dobra Maryniu, dziecko to skarb Boży, uklęknijmy i podziękujmy za nie Stwórcy". Nigdy tak dawniej nie mówił. Pierwszego, to jeszcze chciał. A gdy o drugim mu wspomniałam, to zelżył mnie od ostatniej. A teraz: jak pięknie mój Andrzej się wyraził! Pani, to nie ten człowiek! I pić przestał. I ze mną lubi w domu posiedzieć. Dzieci zabawi, sam się przy tym rozerwie. Aż żyć mi się teraz chce! Ksiądz, nasz nowy ksiądz tak go przerobił!

I płakała ze szczęścia moja pani Marynia.

Wielkie zmiany w naszej parafii na lepsze.

Ale nie dokończyłam jeszcze o pani Maryni. Powiedziała mi ona przecież więcej. Mianowicie, gdy wiadomość o nowym dzieciątku zwierzyła swemu Andrzejowi, uchwalili oboje, że w najbliższą niedzielę udadzą się do spowiedzi i przyjmą Pana Jezusa w intencji nowej dzieciny, a potem wspólnie uklękną i ofiarują owo dzieciątko nienarodzone - Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Żeby dzięki temu było szczęśliwe i rodzice z nim szczęśliwi i ludziom dziecko to, gdy dorośnie, by przynosiło szczęście.

Zamiast więc zabijać poczęte kruszynki, teraz ofiarowuje się je Niepokalanemu Sercu Matki Bożej. Jest to nowy zwyczaj w naszej parafii i czyż nie piękny?

Życzeniem naszego księdza jest nie tylko to, lecz jeszcze, żeby ojciec i matka byli w stanie łaski, to znaczy, żeby unikali grzechu ciężkiego. "Cóż to za chrześcijanin, który w duszy nie ma Boga?!" - mówi nasz ksiądz. A przecież, gdy po spowiedzi choć raz zgrzeszy się ciężko Bóg usuwa się z duszy!

Nie zabijać dzieciątek nienarodzonych, starać się o stały pobyt Boga w duszy: oto dwie wielkie myśli, które nam przyswoił ksiądz proboszcz. No i te nowe w związku z tym zwyczaje: Ofiarowanie takich kruszynek Niepokalanemu Sercu i kultura wstrzemięźliwości. "Szczęśliwy mężczyzna wstrzemięźliwy!" - lubi głosić nasz ksiądz. I czyż nie ma racji?

Może kiedy napiszę więcej do "Rycerza Niepokalanej" o nowych zwyczajach naszej parafii. Zachętą dla mnie będzie, jeśli ten mój próbny "artykuł" uzna Redakcja za godny umieszczenia.