W Ameryce adwokat Ben Lindsey pragnął uszczęśliwić ludność przez "małżeństwa koleżeńskie". Zasadę taką rozpowszechniał przez kilka lat pomimo oburzenia katolików, którzy widzieli w tem nowy sposób gangrenowania społeczeństwa.
Obecnie jednak sam się przekonał, że te jego "małżeństwa koleżeńskie" doprowadzają do zupełnego zaniku poczucia moralności i odwołuje swoją tak gwałtownie głoszoną naukę.
Ogłasza przeto wszystkim, że rodzinom amerykańskim grozi upadek, gdyż do tego doprowadziły wolna miłość, rozprężenie rodziny i anarchja w dziedzinie zmysłów. Jedyny ratunek, przeciw zupełnemu upadkowi społeczeństwa widzi w powrocie do religji, do karnego wychowania młodzieży i do starodawnego małżeństwa.
- Uważają mnie za postępowca, - głosi on - ale ja jednak muszę znowu przyznać się do dawnego dobrego małżeństwa, które jedynie śmierć rozdziela. Doszedłem do przekonania, że nasi przodkowie szczęśliwszymi byli od nas w ich małżeństwie.