Z cyklu: "Byłem i ja w Rzymie!" (9)
Marzeniem moim od lat najmłodszych było: zobaczyć bazylikę św. Piotra w Rzymie. Tyle się naczytałem, tyle nasłuchałem o tym największym w świecie kościele, a zawsze tajemniczością jakąś było to owiane - że już zwątpiłem, bym naprawdę mógł kiedyś ujrzeć tę bazylikę.
A jednak ją ujrzałem! Najprzód z płaskiego dachu pensjonatu, w którym mieszkanie mi wyznaczono: skoro tylko jeden z pątników zrobił to odkrycie, że z dachu naszego domu widać kopułę św. Piotra, rzuciła się ku schodkom rzesza naszych spora, a wśród niej i ja. I zobaczyłem tę kopułę, jak ogromem swoim i szlachetną jasnością nad wszystkim co wokół było - górowała...
Po obiedzie zawiozły nas zamówione przez Komitet tramwaje do upragnionego celu: przed plac i bazylikę św. Piotra. Mijaliśmy ulice, przeważnie kręte, ciasne, strome, tu i ówdzie świątynie, posągi, obeliski, więc wyniosłe, iglaste słupy, posprowadzane głównie z Egiptu. Już potężny Zamek św. Michała i rzeka Tyber, już most nad Tybrem rozłożony zaprasza: wjeżdżamy, a w parę minut kolumnada i - przeogromny plac z Bazyliką św. Piotra w oddali.
Patrzę i napatrzeć się dość nie mogę. Oko oszołomione, bo nigdy nic podobnego nie widziało. Co za przestronność!... Kolumny, tuż obok ogromne - miarowo coraz maleją, aż tam, naprzeciwko, gdzie się wcisnęła między nie przesławna Bazylika, doszczętnie zlewają i zacierają się prawie. Plac cały wyłożony mozaiką kamienną, z lekka opada ku środkowi, gdzie iglica wysoka jakby palcem go przytrzymuje i naciska: to słynny obelisk na placu św. Piotra! Na lekkich pochyleniach placu, po obydwóch stronach obelisku, dwa ogromne wodotryski.
Plac olbrzymi! Jakby niczym nie ograniczony, nie skrępowany, bo te kolumny niby porozsuwały się i odbiegły gdzieś hen daleko, daleko, tak, że nie przeszkadzają mu w swobodnym rozpływaniu się wszerz i wzdłuż! A bazylika naprzeciwko - ten klejnot osadzony w pierścień kolumnady? Jakże daleka i - jak dziwnie mała... Tak! Pierwszym złudzeniem, jakie się tu narzuca, jest małość bazyliki, która przecie ogromną być winna.
Podchodzimy pod obelisk. Ks. Biskup Lisiecki przemawia mocno, rzewnie. Ogłasza nam przywileje od Ojca Św[iętego] dla pielgrzymki naszej uzyskane. Teraz: czwórkami ku bazylice - a świątynia w naszych oczach potężnieje, olbrzymieje, nieustannie rośnie, aż w ostatniej chwili, gdy na łagodne, a liczne schody wstępujemy, już rozpiętością swoją przytłacza. To ci jest ona przesławna bazylika św. Piotra!... Cóż dopiero po przekroczeniu jej progów? Wpierw śliczny, przestronny portyk, a potem tak ogromne a zarazem harmonijne przestrzenie, żem dosłownie wyszedł z siebie. Byłbym co prawda i tu doznawał złudzeń, że "przecie ten kościół nie jest znów aż tak wielki jak przypuszczałem" - gdyby w oddali nie roiły się gromadki ludzi: istne karzełeczki wobec ogromu tej pokrytej sklepieniem przestrzeni.
Śpiewamy "Serdeczna Matko", oddajemy pokłon Panu Jezusowi utajonemu w Najśw. Sakramencie, całujemy ze czcią stopę starożytnego posągu św. Piotra, modlimy się u grobu tegoż Apostoła, a wreszcie swobodnie oglądamy świątynię. Coraz większą wydaje mi się ona! Na skrzyżowaniu naw, gdzie jest grób ("Konfesja") św. Piotra, plac przestronny, w którym oko ludzkie wprost się gubi...
Niech pospieszą na pomoc cyfry. Otóż długość wnętrza bazyliki św. Piotra wynosi podobno 187 metrów, a z portykiem nawet 210 m. W Polsce największe kościoły nie sięgają 100 m. Bazylika jasnogórska ("wielki kościół") ma ledwie 65 m. Kościół Mariacki w Krakowie ok. 80 m, a tam - 210!... To też pomieścić może bazylika św. Piotra we wnętrzu swoim ponad 80.000 ludzi.
Wysokość od posadzki do sklepienia wynosi 46 m. Od posadzki do szczytu kopuły - 117 metrów... Obwód kopuły - 192 m., sama latarnia na wierzchołku: 16 m. wysoka, a kula metalowa ma dwa i pół metra średnicy. Pomieściłoby się w niej kilkunastu ludzi... - Takie to ogromy!
Ołtarzy liczy bazylika 30, posągów 390, kolumn 743, okien 290.
W zwiedzaniu wnętrza towarzyszył mi i pomagał o. Serafin Majcher, franciszkanin, spowiednik dla Polaków w tejże bazylice. Wszystkie bowiem większe narodowości mają tu swoich spowiedników: obowiązek ten od 150 lat sprawują OO. Franciszkanie. O. Serafin jest spowiednikiem tutaj już przez lat 40...
Czcigodny ten Ojciec, mimo wątłego zdrowia oprowadzał mnie, opowiadał i oczy otwierał na rzeczy, które na pewn uszłyby mojej uwagi. Któżby choć cząstkę tego powtórzyć zdołał?.. Bez naocznego oglądania - trudno, a obrazki, niestety, zamiast rzecz uzmysłowić, umniejszają ją, bo idą za złudzeniem, a nie za prawdą.
Znużony i przytłoczony ogromem i czarem wnętrza bazyliki, wydostałem się na plac i poza plac św. Piotra, a tu: znów wszystko niskie, poziome, małe...