Rzecz znana ale nie uznana

Jeszcze niezbyt dawno patrzeliśmy z dumą na powstające coraz nowe fabryki, samoloty, machiny i zdawało nam się, że te potężne gmachy i potworną siłą parskające motory sprowadzą na świat długotrwały, słodki dobrobyt. Niektórym ten szalony postęp techniki i wynalazków poprzewracał wprost w głowie. Myśleli, że ludzie niezadługo będą tylko dobrze jeść, pić, bawić się - słowem myśleć jedynie o zaspokojeniu zmysłów, bo pracę za nich. wykonają maszyny.

Gdy więc tak się przedstawiają widoki na przyszłość, gdy wśród lasów kominów fabrycznych i huku maszyn znajdzie człowiek dawno utracony raj, po cóż mu myśleć o Bogu? Człowiek dziś sam sobie wystarcza, potęga umysłu zdobywa świat cały: na skrzydłach wyrywa się w przestworza, ryje się we wnętrze ziemi, wydzierając jej drogi kruszec, zapuszcza w przepastne głębie oceanów. A więc na pomoc Bożą już nie musi się oglądać, bo sam sobie wystarcza!

Tak myślało i mówiło wielu przed kilku jeszcze laty... Aż oto prawie nagle coś się popsuło w tych ogromnych dziełach ludzkich. Kominy fabryczne przestały dymić, machiny poczęły rdzewieć w bezczynności, milionowe rzesze robotników fabrycznych i kopalnianych powróciły do swych nędznych mieszkań, aby odtąd być bezrobotnymi...

A ponad ziemię, dziś więcej niż kiedykolwiek łzami ociekającą, wyrywa się jęk okropny, w którym miliony ludzkich istot płaczą i skarżą się na kryzys... Kryzys, niby potwór straszny rozległ się swym koszmarnym cielskiem na biednej ziemi, gniotąc niemiłosiernie szarą masę bezrobotnego legionu, smagając bezlitośnie nędzą i głodem.

Widząc to wszystko, zbierają się mędrce i wodze narodów i państw, aby wspólnym wysiłkiem mózgu obmyśleć wyjście jakieś i umożliwić szerokim masom nędzarzy życie lub przynajmniej bytowanie. Chcą stworzyć nowy ustrój gospodarczy, w którymby nie było głodnych i bezrobotnych. Lecz - jak dotychczas - wszystko daremnie.

Każdy uznaje, że jest źle, kiedy z jednej strony pali się miliony kilo bawełny, a z drugiej strony miliony nagich, obszarpanych nędzarzy drży z zimna; gdy niszczy się produkty ziemi, a zamyka się oczy na głód, gnębiący znaczny procent współobywateli; itd.

Atoli uznawać, że jest źle, nie jest jeszcze lekarstwem na zło i biedę. I dlatego, mimo powszechnych biadań na złe czasy, mimo recept bez liku, ogłaszanych za niezawodne do zgładzenia kryzysu, nikt nic nie pomógł, a kryzys nadal się pogłębia i coraz to nowe chłonie ofiary.

"Jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracują ci, którzy go budują" - mówi Duch Św[ięty] przez usta Psalmisty.

W tych słowach tkwi wskazówka, gdzie szukać lekarstwa i rady na dzisiejsze ciężkie czasy. Powrót do Pana, Którego zdetronizowano w sercach, powrót do świętych rad, zawartych w Ewangelii, zajęcie się głębsze wskazaniami Namiestnika Chrystusowego, w encyklikach Jego zawarto, porzucenie pustego frazesu i rozpoczęcie wcielania zasad sprawiedliwości i miłości w życie wszystkich warstw społecznych i wszystkich narodów, wprowadzenie Przykazań Bożych w życie jednostek, rodzin, narodów i państw, w politykę, handel, w ustrój gospodarczy i finansowy, przez zastosowanie świętego nakazu Chrystusowego: sprawiedliwości, uczciwości i miłości, oto droga do poprawy dzisiejszych opłakanych stosunków - oto lekarstwo na bolączki i niedomagania społeczne i gospodarcze - oto rozwiązanie trudnych zagadnień kryzysu.

Wiemy, że dokonanie tego wszystkiego nie zależy wyłącznie od Was, Drodzy Czytelnicy. Czemuż jednak o tym piszemy? Oto dlatego, byście w życie wprowadzali Przykazania Boże, nie krzywdząc nikogo, ale owszem, miłością bliźniego, przebaczeniem i miłosierdziem chrześcijańskim, byście starali się te ciężkie warunki życia, osładzać sobie i innym. Przez wyrugowanie bowiem kłótni, przekleństw, nienawiści, wogóle tej ciągłej waśni, rozdzielającej od siebie serca dzieci Ojca niebieskiego - niezgody, zatruwającej życie wielu rodzinom - i zazdrości nienawistnej, czyniącej z dwu Polaków wrogów - przez pozbycie się tych grzechów i wad - wrócimy znów pod skrzydła miłosiernej i troskliwej Opatrzności, Która o nas troszczyć się będzie.

I dlatego jeszcze, byście prosili Niepokalaną Matkę, Matkę całej ludzkości, aby wybłagała światło Ducha Św[iętego] dla tych, co stery państw w swych rękach dzierżą, iżby uznali, że wszystkie wysiłki pójdą na marne, jeśli nie oprą się w swych poczynaniach na zasadach Ewangelii Chrystusowej.

Bo "jeśli Pan nie zbuduje domu, próżno pracują ci, którzy go budują".


Nie trać ufności, bracie, a w każdej okoliczności uciekaj się do Maryi i wzywaj Jej. Znajdziesz Ją zawsze gotową nieść ci ratunek, bo jest Wolą Bożą, żeby nas Maryja wspierała we wszelkich potrzebach naszych.

Św. Bazyli

Pan Jezus

Jezu, spójrz na nędzę naszą i ratuj nas!