Od najmłodszych lat szatan zarzucił na mnie swe sidła. Kilkanaście spowiedzi i Komunii Św[iętych] świętokradzkich, cudzołóstwa i inne bardzo liczne ciężkie grzechy nie dawały mi nigdy spokoju. Ale szatan zaćmił mój rozum i pobudzał mię do coraz większych zbrodni. P[an] Bóg widząc moje postępowanie, ukarał mię, bo po pięciodniowej chorobie zmarło mi trzyletnie dziecko, zupełnie przedtem zdrowe (mam na to dowody). Ogarnęła mię rozpacz, ciągłe myśli o samobójstwie, o zerwaniu małżeństwa, pijaństwo na umor, bluźnierstwa przeciw Bogu, znienawidzenie samego siebie i bliźnich, oto co cechowało moją duszę. Po półtora roku takiego życia, P[an] Bóg zesłał na mnie ciężkie choroby (nerwica, gościec, przewlekłe zapalenie nerek, żylaki), wskutek czego stan mego zdrowia w krótkim czasie uległ zupełnej ruinie. Widziałem przepaść w jakiej się znajdowałem i, chociaż odbywałem spowiedzie, to jednak nie mogłem się dźwignąć, bo one było świętokradzkie.
Pewnego razu dostał mi się do rąk "Rycerz Niepokalanej", a widząc w nim bardzo liczne podziękowania za doznane łaski od Niepokalanej, zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę nie ma dla mnie żadnego ratunku. Zaprenumerowałem "Rycerza", zacząłem nosić Cudowny Medalik, odprawiać częste nowenny do Matki Bożej, odmawiać akty strzeliste i inne modlitwy, jednak na razie bezskutecznie.
W r. [1934] zapisałem się na członka Milicji Niepokalanej. I oto w dzień Objawienia się NMP w Lourdes 11 lutego, przychodzi mi myśl, abym codziennie odmawiał Różaniec św[ięty], co też chętnie uczyniłem. Odmawiając go, doszedłem do przekonania, że dotychczasowe moje spowiedzie są złe, że zataiłem grzechy ciężkie na pierwszej spowiedzi św[iętej].
Przygotowałem się do wielkanocnej spowiedzi z całego życia i po odprawieniu tejże 4 marca [1934] r. uzyskałem dawno upragniony spokój sumienia. Dwadzieścia cztery lata być w szponach szatana i walczyć z nim, co za okropne nieszczęście człowieka!
A więc grzesznicy i nie tylko grzesznicy, ale wszyscy imajcie się Różańca, przez którego odmawianie tron złego ducha będzie obalony. Jeśli zwątpienie targa waszą duszą i stacza w odmęt rozpaczy, jeśli trud życia wyda się wam za ciężki - weźcie do ręki różaniec. Jeśli nie macie siły do walki ze złem, do śmiałego przeciwstawienia się jemu - szukajcie jej w Różańcu. Różaniec będzie waszym puklerzem w życiu, najsilniejszą ostoją, której nic nie będzie w stanie zniszczyć. A wówczas Maryja błogosławić wam będzie.