Rosną mury zburzonych świątyń Warszawy
Drukuj

Przywiązana do wiary katolickiej ludność stolicy, na wzór pierwszych chrześcijan tłoczy się, jak np. w sercu Warszawy, na Placu Trzech Krzyży, w dusznych podziemiach zrujnowanej świątyni, lub jak gdzie indziej tylko w prowizorycznych kaplicach. Tylko nieliczne kościoły, nie zburzone doszczętnie mogły na oścież otworzyć swoje podwoje i szybko powrócić do poprzedniej swej roli i znaczenia w życiu religijnym stolicy Polski. Większość kościołów Warszawy, w liczbie około 40, z czcigodną Katedrą św. Jana na czele, dopiero usuwa gruzy, poprawia fundamenty i wznosi na nowo mury... W nowych osiedlach, lub jak np. na przeludnionym Mokotowie brak jest w ogóle kościołów i pojawiła się już dzisiaj paląca potrzeba wybudowania nowych kościołów, na nowych placach.

Bez czynnego współdziałania i pomocy wszystkich bez wyjątku Polaków, odbudowa kościołów Warszawy będzie się wlokła całe lata. W dziele tym potrzeba bowiem świętego zapału i niezwykłej wytrwałości, nadzwyczajnej ofiarności. Obchodząc często zwaliska naszych kościołów i patrząc na postęp prac a równocześnie ogrom jeszcze nas czekających, utwierdzam się w głębokiej wierze, że wszyscy Polacy zachęceni gorliwym przykładem tych, co do pracy tej już stanęli, zdobędą się na wielki wysiłek i wystawią sobie wobec przyszłych pokoleń świadectwo, nie tylko męstwa, ale i wielkiego, ofiarnego czynu w pracy.

Pragnę serdecznie podziękować wszystkim współpracownikom tej nowej, honorowej służby bożej, jak i wszystkim ofiarodawcom, którzy swą szczodrą pomocą finansową powodują, że w naszych oczach rosną mury zniszczonych kościołów, odbudowuje się Katedra stolicy Polski, realizuje wiekopomny czyn.

(Z odezwy J.E. ks. bpa W. Majewskiego, sufragana warszawskiego).