Podnieść poziom moralny!
Mnożą, się oznaki, świadczące o obniżeniu poziomu moralnego w społeczeństwie. Raz po raz słychać głosy, domagające się podjęcia wysiłków wychowawczych, by człowiek naszych czasów umiał i chciał czynić dobro i życie swoje wiódł - gdziekolwiek się znajduje i w każdej sytuacji - w takiej wewnętrznej karności, która go chroni przed łatwym i częstym upadkiem. Bowiem dobro narodu nie ogranicza się do wartości materialnych; żeby on mógł żyć i rozwijać się, potrzebne mu są również i przede wszystkim wartości duchowe wysokiej próby, potrzebna mu jest każdodzienna praktyka cnót, które wszystkie w tych dwu się zawierają.- sprawiedliwości i miłości.
Powszechne przekonanie o brakach i potrzebach naszego powojennego życia każe ludziom szukać środków, które skutecznie za[232]pobiegną złu. I znowu wszyscy na ogół się zgadzają, że potrzeba w tej pracy nad wychowaniem człowieka udziału Kościoła. Więc o ten udział wołają, wołają natarczywie, przynaglić chcą Kościół do wzmożenia jego oddziaływania, bo niebezpieczeństwo jest wielkie. W tym wołaniu docenić trzeba uznanie dla powagi nauczycielskiej i wychowawczej Kościoła; w tym wołaniu zawiera się - często niewypowiedziana - myśl, że żadna sztuczna, ludzkiego wymysłu moralność nie urobi skutecznie człowieka, że tę skuteczność w pełni posiada moralność religijna, z prawa Bożego wywodząca prawidła postępowania. Gdy się tedy Kościół głosicielem i stróżem tej moralności mianuje, gdy wychowanie moralne uważa za zlecone sobie przez Chrystusa posłannictwo - jest rzeczą rozumną od niego oczekiwać pożądanych dla naszego życia wychowawczych owoców.
Oczywiście, że troska o zdrowie moralne narodu przywodzić musi myśl o młodym pokoleniu. Młodzież szczególną otoczyć trzeba opieką jako nasz najcenniejszy skarb, zapowiedź lepszej przyszłości. Na tym polu specjalnie wydatnie okazać się powinna współpraca wszystkich czynników, powołanych do wychowywania, a więc Kościoła, rodziny i państwa. Wszystkie trzy uprawnione, wszystkie trzy zainteresowane, wszystkie trzy do dzieła przyłożyć się mają działając zgodnie ze swym powołaniem.
Zaniedbanie rodziców
Wydaje się, że rodzina za mało ma dziś poczucia odpowiedzialności za wychowanie młodzieży i obowiązków swoich nie spełnia należycie. Właśnie w dziedzinie wychowania moralnego, w uświadomieniu sobie zadań przyjętych przez zrodzenie i przez sakrament Chrztu, w krzewieniu zdrowej a koniecznej karności, rodzina ma wiele do odrobienia. Państwo i Kościół nie wyręczają jej w tym, co do niej samej należy. Państwo i Kościół mają prawo oczekiwać większej czujności i większej sprawności wychowawczej od rodziny, by ona dostarczała pełnowartościowych obywateli ziemskiej i wiecznej ojczyźnie.
Wychowanie w moralności religijnej jako posiadającej wszystkie warunki zabezpieczające zdrowie moralne człowieka - to wspólny przedmiot troski państwa, Kościoła i rodziny, wspólna ich nadzieja na przyszłość, wspólna wszystkich korzyść. Gdy państwo tego wychowania jak najbardziej potrzebuje, gdy Kościół je dać może - rodzina musi oczekiwaniom sprostać. Sprosta zaś wtedy, gdy działać będzie nie tylko na ograniczonym domowym terenie, ale gdy troskę swoją o młodzież wszędzie tam poniesie, gdzie młodzież się znajduje: na widowiska, które ona ogląda i których słucha, w towarzystwa, z którymi obcuje, między książki i pisma, które ona czyta. Nade wszystko zaś, gdy rodzina tę swoją troskę objawi przez żywą i bliską współpracę ze szkołą.
Rodzice wobec szkoły dzisiejszej
Bo szkoła nie jest jakimś samodzielnym czynnikiem wychowawczym, działającym - jak rodzina, państwo czy Kościół - z własnego prawa i mocy, szkoła jest powołana przez te czynniki, by im służyła pomocą, by pracowała z ich upoważnienia, z ich woli. Jest oczywistą potrzebą, by dawała nie tylko wiedzę, ale i wychowanie, wychowanie zaś nie tylko fizyczne, [233]nie tylko obywatelskie, ale i moralne, jak się tego dobro ogółu - dziś tak zagrożone - domaga. Wychowanie moralne oparte na fundamencie religijnym jako jedynie zabezpieczające osiągnięcie zamierzonego celu, którym jest człowiek prawy, doskonały chrześcijanin, a więc doskonały obywatel i pracownik.
Jest rażąca sprzeczność i nierozum, gdy z jednej strony woła się o współpracę Kościoła w odrodzeniu moralnym narodu, z drugiej zaś wzywa się rodziców, by występowali przeciw "przymusowi" pobierania nauki religii w szkole, a więc by wpływy Kościoła na wychowanie swych dzieci ograniczali. Rodzice chrześcijańscy, świadomi swoich religijnych i obywatelskich obowiązków, które podwaja obecna sytuacja moralna społeczeństwa, muszą wiedzieć, że ich wola także się w wychowaniu szkolnym liczy. Okólnik Min. Oświaty z września 1945 roku przyznaje rodzicom prawo decydowania o tym, czy ich dzieci mają w szkole pobierać naukę religii czy nie, czy mają podlegać wychowaniu religijno-moralnemu czy tego wychowania na terenie szkoły mają być pozbawione. Mają więc prawo domagać się zwolnienia swych dzieci z nauki religii, ale mają też prawo tej nauki i tego wychowania dla nich żądać, religię i wpływ jej zbawienny w wychowaniu szkolnym utrzymać. Ten plebiscyt rodzina polska musi wygrać: spełni w ten sposób swój obowiązek sumienia chrześcijańskiego i obywatelskiego, spełni w ten sposób swój obowiązek wobec Boga i wobec państwa z największą dla niego korzyścią.