Refleksje postne

Rozpoczął się już czas wielkiego postu. Czas to skupienia ducha, czas rozważań Męki P. Jezusa, czas zastanowienia się nad sobą.

Do refleksyj skłania nas cały nastrój wielkopostny: i te Gorzkie żale śpiewane po kościołach, i pobożnie obchodzone stacje drogi krzyżowej, i kazania pasyjne, wstrząsające duszami. Wszędzie staje przed naszemi oczyma Chrystus cierpiący, ociekający Krwią, wzgardzony i poniżony do ostateczności, aż wreszcie wśród okrutnych męczarni umierający na haniebnej szubienicy krzyża - z miłości ku nam!

W tym roku kończy się Jubileusz Odkupienia czyli pamiątka 1900-tnej rocznicy mąk Chrystusa i Jego okrutnej za nas śmierci. Dlatego czas wielkiego postu winniśmy spędzić lepiej, niż zwykle, winniśmy więcej dołożyć starań, aby bolesna Ofiara Pana Jezusa, jaką za nas złożył Ojcu Swemu na Golgocie, sprowadziła na nas i na bliźnich naszych jak najobfitsze skutki. Jakże to zrobić?

Odprawiają się po kościołach rekolekcje. Już może dawno nie brałeś udziału w takich ćwiczeniach duchownych, oczyszczających gruntownie dusze. Postaraj się teraz wziąć w nich udział, zakończyć je dobrą i szczerą spowiedzią, aby do oczyszczonego z grzechów twego serca mógł wstąpić P. Jezus i zamieszkać w niem. Wszak to również; jubileusz ustanowienia Tajemnicy Ołtarza! Chodzi tu o twoją duszę, o spełnienie twego obowiązku katolickiego. I musisz go spełnić! Inaczej na próżno zwiesz się chrześcijaninem - katolikiem!

Zresztą sądzę, że dla ciebie nie będzie to trudna sprawa. Bo przecież rozumiesz chyba dobrze, że tem nie robisz łaski Panu Bogu, ale spełniasz tylko to, czego ten P. Bóg od ciebie się domaga. A domagać się ma prawo, bo stworzył cię dla Siebie i dla Swej chwały. Odkupił cię kosztem własnego życia i Swojej czci - które po okropnych męczarniach pozwolił Sobie wydrzeć na haniebnem drzewie krzyża. Tę hańbę, tę sromotę, te niewypowiedziane męki, to przebolesne opuszczenie - to wszystko cierpiał dla ciebie, bo cię kocha, cierpiał, by ci Swą bezgraniczną miłość okazać, by ci dać poznać, jak drogą jest Mu twoja dusza, dla której szczęścia wiecznego On - Bóg - Człowiek - tak wyniszcza się do ostatnich granic.

W zamian za to poświęcenie żąda od ciebie, byś nie gardził łaską Jego, którą ci On wysłużył i którą cię przyoblekł; byś uwierzył Mu i szedł za Nim drogą, którą On pierwszy stąpał; byś nie dawał wiary, obłudnemu światu, temu światu pełnemu przewrotności, podłości, nieszczerości i fałszu; a jeśli nieszczęściem ulegniesz namowom czarta czy buntowniczego ciała, byś co prędzej wracał do swego Boga i Pana przez szczery żal i pokutę za winy popełnione, za tę niewierność i zdradę.

A więc tego żąda od ciebie Chrystus w imię twojego dobra. Powrót do Niego przez pokutę jest twym najświętszym obowiązkiem, bo leży nie w czyim ale w twoim interesie i to najżywotniejszym.

Nie słuchaj zatem tych, co ci inaczej mówią, co cię odwodzą od Boga, twierdząc, że na pobożne życie będzie dość jeszcze czasu na starość, a teraz szkoda sobie głowy zaprzątać takiemi sprawami. Nie słuchaj ich, na Boga! Bo ci, co tak mówią, są największymi wrogami twymi, gdyż pchają cię tam, gdzie cię czeka zguba i, nieszczęście. Już instynkt zachowawczy ostrzega cię przed nimi. "Jeśli dziś usłyszycie głos Pański, nie zatwardzajcież serc swoich" - ostrzega Bóg.

Dużo się dziś mówi i pisze o Akcji Katolickiej. Bo potrzebna i konieczna jest współpraca katolików świeckich z duchowieństwem. Ale czasem za mało zwraca się uwagi na to, co jest fundamentem wszelkiej zbożnej czynności: na zjednoczenie przez łaskę uświęcającą z P. Jezusem, na tę konieczną łączność ze źródłem wszelkiej łaski, bez której to łączności, choćbyśmy wiele czynili, wiele się poświęcali - praca nasza nie wyda wcale owoców albo tylko znikome i bardzo nietrwałe bo w takiej pracy będzie zewnętrzna krzątanina, ale nie będzie ducha, któryby tej krzątaninie nadał wartość wewnętrzną i wyprosił nieodzowną pomoc Bożą, bez której nic uczynić nie mażemy.

A zatem odrodzenie wewnętrzne, głębokie, szczere, gruntowne jest rzeczą pierwszorzędną, owszem niezbędną, bo "beze mnie nic uczynić nie możecie"- mówi P. Jezus. I "kto we mnie mieszka, a ja w nim, ten wiele owoców przynosi". Więc zamieszkanie w Chrystusie przez łaskę, trwanie w Nim - to bardzo ważna rzecz. Bez tego - ni kroku dalej zrobić nie można. Ale to nie wszystko jeszcze.

Bo wokoło nas jest mnóstwo braci naszych, którzy tej konieczności życia z Bogiem nie uznają, którzy w błocie grzechu obraz Boży, na swej duszy wyciśnięty, skalali - oddalili się od najlepszego Ojca, a wprzęgli się w służbę czarta i świata. Mija Jubileusz Odkupienia, ale bezowocnie dla nich, bo oni leżą martwi w występkach, spodleni i zdeptani przez namiętności, którym się zaprzedali.

Trzeba ich ratować!

- Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić!

- Trudno, ale nie niemożliwie. Zacznij od polecania ich Marji, Ucieczce grzesznych. Ilu to Ona zdobyła takich upartych, przemądrzałych - zliczyć niepodobna! I twoich grzeszników zdobędzie. Musisz Jej tylko dopomóc. Porozmawiaj z takim biednym grzesznikiem serdecznie, daj mu Cudowny Medalik, nakłoń go, by odmawiał choć trzy Zdrowaś Marjo codziennie. A gdy to uczyni, spróbuj iść dalej. Zabierz go na rekolekcje z sobą albo na kazanie - a potem skieruj do spowiedzi. Może ci się to od razu nie uda. Nie zrażaj się tem jednak wcale. Podwój modlitwy do Niepokalanej, dorzuć jakieś drobne umartwienie - a Marja i łaska zwycięży grzech i upór.

Jak radosne będą dla ciebie święta, gdy nie tylko w twej duszy Chrystus zakróluje, ale gdy i w duszy twego brata, a może w więcej duszach, w których od dawna mieszkał występek, zmartwychwstanie ukrzyżowany przezeń Jezus!

O, jak błoga ogarnie cię radość, żeś przyczynił się do odniesienia pożytku z dzieła Odkupienia choćby tylko dla jednej duszy!

A więc, rycerstwo Niepokalanej, imajmy się tej pracy!