O Panie - wołał św. Augustyn - jakże żałuję, że poznałem Ciebie tak późno!
- Gdy rozmyślam nad tą smutną skargą duszy wielkiego Doktora Kościoła - zawsze mi na myśl przychodzi przypowieść Dobrego Pana o robotnikach w winnicy (Mt 20,1-16). I dalej snuje mi myśl moja: jednym - Bóg daje zrozumienie i umiłowanie Siebie od samej prawie kolebki życia... Innym w upale południa życia... A wreszcie innym w wieczór życia dopiero... Ale wszystkim zapłatę daje jednakową - Dobry Pan! I stąd rozumiem wyrywający się z głębi duszy Psalmisty - drugi okrzyk dziękczynny: "Wyznawajcie Panu, boć jest dobry, bo na wieki miłosierdzie Jego".
A kiedyż stanąć mamy na wezwanie Dobrego Pana, by w Jego winnicy pracować? Na to jedyna jest tylko odpowiedź: oto gdy duch nasz dojrzeje do zrozumienia wołania Bożego...
Jedni za Bożym zrządzeniem umieją odgadnąć to wołanie w zaraniu młodości; i ci pracują w winnicy Pańskiej od ranka wczesnego. Inni dopiero w południe życia chwytają głos Boży w gwarzę życiowym; i ci pracują w winnicy od południa godziny...
Zaś inni - o zmierzchu życia - głos ten dopiero umieją usłyszeć; i ci pracują od 6 wieczór..., a Bóg miłosierny - na czas zrozumienia Jego wołania nie patrzy - równą daje nagrodę... Piękna ta chwila zrozumienia wołania Bożego - dziełem jest Dobrego Pana...
A w jakiż sposób czyni to Dobry Pan?
- Pójdź i pracuj w mojej winnicy - mówi On. I w innym miejscu tą samą myśl wypowiada w formie ostatecznej: "Kto chce iść za mną - niech weźmie krzyż swój i naśladuje mnie!"
Ciężko, głęboko i wielokrotnie przeoruje Pan dusze nasze pługiem życia... im prędzej zrozumiemy cel i istotę bólu rozdarcia duszy naszej, tym prędzej staniemy się zdolnymi usłyszeć wołanie Dobrego Pana!
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: jeśli ziarno pszeniczne nie padnie w ziemię i nie obumrze - pozostanie samo jedno; jeśli jednak umrze, obfity plon przynosi" (J 12,24). Umrzeć mamy grzechom naszym, naszej miłości własnej, złym skłonnościom naszym: gdy tak umrze dusza nasza - plon obfity przyniesie i zdolną będzie usłyszeć wołanie Boga w gwarze życiowym. A gdyśmy już ten zew, zrozumieli - miłujmy Dobrego Pana całym sercem i o miłość taką walczmy nie dzień, nie miesiąc lub rok - ale wszystkie lata życia naszego, do ostatniego tchnienia... przecież bojowaniem jest życie człowiecze!
Oto chwila: narodzenie Chrystusa Pana, Nowy Rok! Obchodźmy te święta w głębi dusz i serc naszych! Poprośmy z pokorną, ale silną ufnością Matki Bożej i naszej: Matko Przeczysta! Przez radość Twoją, Którąś miała gdyś porodziła Dzieciątko - przyszłego Zbawiela całej ludzkości - spraw, by Synaczek Twój narodził się w duszach naszych nędznych i sercach. Daj nam moc i męstwo trwania w walce ze złem i miłowanie Twojego Synaczka! Spraw, Matko Przeczysta, iżbyśmy ochoczo i nie ustając w trudzie pilnowali czystości serc naszych, by Synaczek Twój, oceniając w nas ten wysiłek - już na zawsze w sercach naszych pozostał...
Oto istota i treść świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku! Powinniśmy w te święta oddać cześć i chwałę Dobremu Panu! A oddamy cześć tylko w ten sposób jedyny, gdy stajenką betlejemską będzie Mu serce każdego z nas! Wszak odwieczna prośba Dobrego Pana, zwrócona do człowieka, brzmi tak serdecznie: "Synu! Daj mi serce swoje"!
Rok Nowy! Niech ten Rok Nowy nie będzie dla nas martwą literą! Zaiste: Rok ten niech będzie nowym dla duszy i serca naszego! Spójrzmy uczciwie wstecz w ubiegłe lata życia naszego: czy naprawdę, każdy Nowy Rok dał czystszą i cieplejszą stajenkę w sercu naszym Jezusowi? Uczciwie sprawdźmy, ile jest jeszcze w tej stajence brudu i ohydy grzechowej, które nie pozwalają Dobremu Panu na stałe tam pozostać. I z całym spokojem, skruchą i miłością wymiećmy ten brud z serc naszych zapomocą Sakramentu Pokuty... Z najgłębszą pokorą i żarliwością zaprośmy Jezusa do serc naszych, przyjmując Go w Najświętszym Sakramencie! I odtąd niech troską naszą największą będzie, by serce nasze stale oczyszczać, wybielać, upiększać cnotami, a >nade wszystko tym sercem miłować Pana Boga. Przeto w tym Nowym Roku z utęsknieniem większym, z wiarą silniejszą, z ufnością pokorniejszą z głębi serc naszych wołajmy do Pana: - Panie, narodź się w sercu moim i zostań w nim!
Niech każdy z nas doczeka tej chwili niewysłowionej. by - czy to w zaraniu życia naszego, czy w jego południu, czy o zmierzchu - mógł usłyszeć słodką odpowiedź Pana: "Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was: bowiem jeśli kto miłuje mnie, będzie przestrzegał nauki mojej; a Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego założymy" (J 14,18-33).