Radość z należenia do Kościoła katolickiego
Drukuj

Gorliwy katolik bezinteresowny lekarz naszego Małego Seminarium w Japonii, p. dr Nagai, obecnie jest w służbie wojskowej w randze porucznika i pracuje w szpitalu w Chinach północnych. Nadesłał on list do Konferencji św. Wincentego d Paulo którego jest członkiem.

Oto parę wyjątków tego listu:

...Jestem tak zajęty w szpitalu, że mi dnia brakuje, toteż na pisanie listów mam bardzo mało czasu.

Kościołów tu jest dużo. Kiedy przeszedłszy góry dotarłem do pewnej wioski i zobaczyłem mały kościółek, to z radości łzy stanęły mi w oczach... Gdy raz kule ucichły usłyszałem w zapadłej wiosce wieczorem głos dzwonu na Anioł Pański. Byłem wtedy na koniu i na koniu odmówiłem tę modlitwę.

My katolicy, na całym świecie możemy odwiedzić Najśw. Sakrament. Jest to dla mnie największą radością w tej wiosce. Wierni innych wyznań, jak protestanci i inni pouciekali. Tylko misjonarze katoliccy pozostali na swych posterunkach. Przyjmują uciekinierów, żywią głodnych chorych opatrują. Nawet poganie, znalazłszy sie w katolickim kościele, czują sie bezpiecznymi. Wojska cesarskie specjalnie opiekują się kościołami.

...17 października w kościele w Pekinie przystąpiłem do Komunii św. po czym bezpieczny udałem się na swój posterunek. W każdym kościele gościnnie nas przyjmują. Katolik może iść śmiało wszędzie...