Radość i pomoc

Okres letni podobny jest w świecie młodzieży do jesiennego wyraju ptaków. Drogi polne i szosy, dworce kolejowe i góry zapełniają gromady młodych rozśpiewanych istot. Gdzie indziej znów pełzną długie pociągi, wiozące ogorzałych chłopców do pracy.

Toteż lato zazwyczaj łączy się w naszych wspomnieniach z najradośniejszymi chwilami życia. Młodość, przestrzeń, szeroki świat, poczucie siły i radosne obcowanie w gromadzie rówieśników - pozostawiają zazwyczaj niezatarte wspomnienia.

Ta zdrowa, Boża radość, nie powinna jednak zasłaniać przed nami prawdy, że za doznane dobro trzeba się odwdzięczyć. Sprawiedliwość wymaga, abyśmy własnym szczęściem dzielili się z innymi.

Są ludzie, którym obowiązek nie pozwala na wyruszenie w świat. Są jeszcze chłopcy i dziewczęta, co nie korzystają z dobrej radości lata. Są również ludzie, którzy zabierają ze sobą na letnie wywczasy własne nałogi i narowy.

Najlepszym uzupełnieniem pięknego lata jest pomoc, zwłaszcza dla tych osób, które nie znają prawdy, że źródło radości tkwi w czystym sumieniu.

Kiedy powracamy z miasta do rodzinnej wsi czy ojczystego miasteczka - rzućmy okiem dokoła siebie. Zdarza się nieraz, że miejscowa młodzież trawi czas na bezmyślnych zabawach i pijatykach. Pomyślmy, w jaki sposób zapełnić jej czas. Wskażmy bardziej godny sposób odpoczynku.

Jak to przeprowadzić? Droga jest zawsze jedna: dobry humor, dobry przykład, życzliwość dla ludzi. Jeżeli naprawdę przejmiemy się potrzebami i losem naszego otoczenia - to sposób zawsze się znajdzie.

Najlepiej, na początek, wśród młodzieży znaleźć kilku bardziej wartościowych rówieśników. Z nimi zacznijmy czytanie, poważniejsze rozmowy, wieczorne śpiewy przy ognisku, gry sportowe (choćby w siatkówkę). Dobrze jest w niedziele zbierać się razem na Mszy św. w kościele, a przez resztę dnia odbywać wycieczki. Zorganizujmy pogawędki na tematy religijne. Przy bliższym zżyciu zorganizujemy parę wieczornic (deklamacja, śpiew). Jeden warunek musimy zachować: unikajmy alkoholu. Właśnie dlatego, że picie i pijaństwo są plagą naszego społeczeństwa, musimy wygnać wódkę z naszego grona - ostatecznie.

Wspólna modlitwa i wspólna rozrywka musi się łączyć ze wspólnym pomaganiem innym w potrzebie.

W naszym otoczeniu będą niewątpliwie ludzie potrzebujący pomocy. Pomocy materialnej: wsparcia, i pomocy moralnej: rady i pociechy. Dopiero wtedy będziemy mogli uznać, że nie zmarnowaliśmy lata, kiedy będziemy mogli sobie powiedzieć, że ulżyliśmy ludziom w cierpieniu i innych nauczyliśmy czynić dobrze.

Może się zdarzyć, że znajdziemy się w gronie ludzi, którzy niechętnie odniosą się do naszych zasad religijnych i moralnych. Niełatwe to położenie. Ale i w tych warunkach możemy uczynić dużo dobrego. W ludziach tkwi tęsknota do dobra. Trzeba ją tylko w nich obudzić. Sposób na to jest jeden: być żarliwym katolikiem i wcielać w życie naukę Chrystusa. Bo najlepszym sposobem apostolstwa - jest dobry czyn. Ludzie, widząc dobre czyny chrześcijanina, uczą się czcić Boga, którego on jest wyznawcą.

Publiczne, hałaśliwe dyskusje w sprawach wiary też są nie na miejscu. W takich wypadkach byle zręczny dowcipniś może ośmieszyć najmędrszego człowieka. Natomiast możemy poruszać te zagadnienia w poważnych rozmowach, prowadzonych w niewielkim gronie, jeżeli mamy pewność, że rozmawiający chcą rzecz traktować z dobrą wolą, poważnie i szczerze szukają prawdy.

Pierwszy w rzetelnej pracy, pierwszy w pomaganiu innym, pierwszy w zabawie - oto zwięzły program każdego z nas na okres lata. Mogą być chwile wesołe i smutne, trudne, albo radosne. Rycerz jednak pamięta, że w każdej z tych chwil - stoi przy nim Niepokalana, która rozdziela łaski potrzebne nam do dobrego życia i działania.