Przemówienie Ojca Św. do pielgrzymki śląskiej

Wspomnienia z podróży do Rzymu już się więcej w naszem pisemku nie ukażą, ponieważ śp. O. Alfons przygotowywał je, do każdego numeru prawie z pamięci. Korzystał wprawdzie ze swoich notatek, które zostawił po sobie, ale były one tylko dla niego przystępne. My nie możemy się na nich wcale wyznać. Znaleźliśmy jednak w materjale redakcyjnym "Przemówienie Ojca św., które śp. O. Alfons obiecał opowiedzieć w następnym "Rycerzu". Już je sobie przygotował i zamierzał umieścić w numerze lutowym, ale niestety - Opatrzność Boska inaczej zrządziła, bo powołała go do wieczności. Aby jakoś zaokrąglić cykl "Byłem i ja w Rzymie" zamieszczamy owo przemówienie w numerze niniejszym.

"Częstochowa, Katowice, Piekary oto nazwy, budzące w naszej duszy słodkie wspomnienia, które ta nowa i piękna pielgrzymka polskich synów odświeżyła. Kilka dni temu, witaliśmy naszych braci z Wilna i innych stron Polski, dziś niemniej serdecznie witamy Was jako dzieci w domu Ojca. Serdecznie witamy drogich synów z Katowic, z Częstochowy, miejsc, które poznać danem nam było i które nam przypominają piękną, przepiękną świątynię Najśw. Panny na Jasnej Górze. Serdecznie Was witamy, ponieważ po szczęśliwej podróży pod dobrem kierownictwem, jako przedstawiciele wszystkich klas społecznych szczęśliwie przybyliście do swego celu. Drodzy synowie, przybyliście, by zobaczyć Namiestnika Chrystusowego, by przyjąć Jego ojcowskie błogosławieństwo i by zobaczyć tę starożytną świętą Matkę, Kościół rzymski. Przybyliście tak licznie, reprezentując wszystkie klasy społeczne i zawody, wyrażając tem jedność myśli i zgodę ogólną. Przybyli z Wami w znacznej liczbie przedstawiciele tego kleru, z którym; z bliska zapoznaliśmy się, tych kapłanów, których widzieliśmy wśród Was na wsi i w mieście, czy gdziekolwiek bądź: z podziwem oglądaliśmy własnemi oczyma ich prace dla dobra dusz, dla rozpowszechnienia Królestwa Chrystusowego. Przybyliście pod przewodnictwem biskupów, którzy zechcieli z tak wielką gorliwością być przewodnikami w czasie tej świętej pielgrzymki, prowadząc swoje mistyczne owieczki do pastwisk pełnych pokarmu duchowego. Przybyliście do Ojca św. ze swoim i Jego Nuncjuszem apostolskim, w którego osobie Ojciec św. jest zawsze wśród synów swoich Polaków, zawsze w Polsce nie tylko myślą i sercem ale także w pewien sposób osobiście obecny.

Wielką jest nasza radość, a ta jeszcze się zwiększyła dla dwóch powodów, które Was skłoniły do tak długiej i świętej podróży.

Pierwszy powód, który Was tu skierował, odnosi się do naszej osoby, ponieważ na podobieństwo i innych synów wielkiej rodziny katolickiej przyjechaliście, aby wziąć udział w zdarzeniu, tak ważnem swego Ojca, jakiem jest 50-letni jubileusz Jego kapłaństwa. Przybyliście, aby mu powiedzieć, że to zdarzenie w życiu Ojca nie uszło niespostrzeżenie Waszej uwagi synowskiej. Dzięki Wam za ten dowód tak drogiego i synowskiego przywiązania.

Drugi powód, który przywiódł Was do Rzymu, to pragnienie, by powiedzieć Ojcu św., że z Jego jubileuszu zrobiliście swój jubileusz, żeście przemienili jubileusz Ojca na jubileusz synów i że z jubileuszu kapłańskiego zrobiliście swój jubileusz duchowy.

Przyszliście, aby się zbliżyć do samego źródła owych skarbów duchowych, które otworzył papież własną ręką, umożliwiając w tym roku korzystanie z nich całemu światu katolickiemu, z tych skarbów wiary, pobożności i modlitwy wspólnej i św. Sakramentów.

Z tych skarbów charakterystycznych dla każdego jubileuszu, mogliście korzystać także w domu u siebie, jak wielu innych korzystało, którzy Wam towarzyszyli myślą, pragnieniem i może także świętą zazdrością. Lecz Wy zechcieliście się zbliżyć do źródła, by własną ręką i w większej mierze czerpać te skarby na tej ziemi rzymskiej w tej świętej atmosferze Bazylik, katakomb i świątyń, gdzie wszystko tak silnie przemawia do rozumu i do serca, gdzie wszystko mówi o wierze, o życiu chrześcijańskiem, o wierności i męczeństwie od pierwszych początków, aż po dzień dzisiejszy. Tu obecność Namiestnika Chrystusowego następcy Piotra przypomina tak dobitnie ów złoty nieprzerwany łańcuch, który łączy nasze dni z dniami błogosławionemi samego Jezusa Chrystusa-Króla, Założyciela Kościoła, który to Chrystus powtarza zawsze ostatniemu następcy Piotra to, co pewnego dnia powiedział Piotrowi - pierwszemu: "Ty jesteś Opoka: a na tej opoce zbuduję Kościół Mój." (Mat. 16, 18.)

Na tem miejscu tak uroczystem, tak świętem pragnęliście dostąpić odpustu jubileuszowego, aby czynem pokazać, jak wielkie macie staranie o swoją duszę i jak bardzo przywykliście iść za głosem swoich biskupów i kapłanów, troszczących się o Wasze dusze.

życzymy Wam tego z całego serca i wyrażamy za to szczególne uznanie. Cóż może być bardziej pięknem i bardziej pocieszającem jak patrzeć, z jaką wspaniałomyślnością zabiegacie o najlepsze środki dla zbawienia swych dusz.

Owa wspaniałomyślność jest odbiciem wiary i głębokiej religijności, którą odziedziczyliście po Ojcach, i którą umieliście dobrze zachować po przez różne przejścia aż po dzień dzisiejszy. Oby tak piękne postanowienia napełniły Was pociechą i służyły jako najdroższa pamiątka rzymskiej pielgrzymki, by się przyczyniły do coraz lepszego i trwalszego rozwoju chrześcijańskiego życia. Czyż może być inaczej u synów wybranych i posłanych od wielkiej Pani i Królowej do drugiej wielkiej Matki do św. Kościoła rzymsko-katolickiego?

Dowody szczególnej życzliwości ze strony Kościoła św. i błogosławieństwo częstochowskiej Panienki Królowej niebios skupiają się nad Wami, a łaski tej Pani Jasnogórskiej są tak liczne dla ukochanych synów, iż prawdziwie udowadniają, że niema dobra, któregoby nie można się spodziewać, mając niezłomną i nieuzasadnioną nadzielę.

Drodzy pielgrzymi, udzielamy Wam błogosławieństwa, po któreście przyjechali, by było ukoronowaniem Waszego jubileuszu i potwierdzeniem Waszych świętych postanowień i wynagrodzeniem za Waszą pielgrzymkę. - Błogosławimy wszystkim tu obecnym, wszystkim drogim Waszemu sercu. Błogosławimy, Wasze miasta i wioski, domy i rodziny, ukochaną dziatwę, tak drogą Sercu Jezusowemu, i sercu Papieża, tą nadzieję rodziny i Kościoła. św. Udzielając błogosławieństwa tym, co stoją u progu życia, nie możemy zapomnieć i o tych, co stoją u jego schyłku: o starcach i chorych, których otaczacie swoją opieką i czcią, a którzy mają szczególne prawo do papieskiego błogosławieństwa. Zawieźcie im je jako dowód naszej szczególnej życzliwości.

Szczególnie zaś błogosławimy tych, co stoją w pośrodku między początkiem i schyłkiem życia, cieszą się pełnią siły życiowej.

Błogosławimy te liczne rzesze polskich robotników, oddanych pracy, pracy, jak się osobiście mogliśmy przekonać, intensywnej. Pragnieniem naszem jest, by na nich i na ich prace stąpiło błogosławieństwo ojcowskie jako rękojmia powodzenia w tak wielkich mozołach, ponieważ i tu trzeba błogosławieństwa Bożego, gdyż także sprawy materjalne z powodzeniem prowadzone służą do potężnego rozwoju życia duchowego.

Specjalnego błogosławieństwa udzielamy kapłanom, pracującym dla dobra dusz, zaś - przez tu obecnych na audjencji biskupów - wszystkim arcypasterzom i to w ten sposób, że błogosławiąc pasterzom, udzielamy błogosławieństwa wszystkim im powierzonym owieczkom, a błogosławiąc biskupów, błogosławimy ich diecezje, błogosławimy wszystkich i wszystko, wszystkie intencje obecnych i to, o czem myślą i to, co noszą w sercu."

Na tem więc cykl "Byłem i ja w Rzymie!" - przerywamy.

Watykan 1930