J.Em. ks. kard. Prymas Hlond wydał list pasterski o Jubileuszu Odkupienia. Przepięknie pisze o zadaniach tego jubileuszu, dlatego list ten przytaczamy prawie w całości. Każdy winien go uważnie przeczytać. - Red.
Przypatrywałem się w Wiecznym Mieście tym tłumom z całej kuli ziemskiej, które na grobach apostolskich w modlitwie i pokucie wielbiły Odkupienie świata. Pątnicze gromady ożywiły zaklęte w wiekowej powadze bazyliki, wypełniły po brzegi ojcowskie komnaty Watykanu, przeludniły gwarne ulice Rzymu, który sztywniał w swym ruchu i przycichał w zgiełku, by się wsłuchiwać w jubileuszowy pacierz narodów i w ich barwne pieśni nabożne. Nie było tam znać turyzmu. W mistycznych nastrojach przetrwali pielgrzymi tajemnicę Krzyża, wielką rzeczywistość Odkupienia i "niedościgłe bogactwa Chrystusowe"[1]. Wszyscy czuli bliskość i działanie Zbawiciela. Wszystkich ogarniała świadomość, że jak ongiś "moc od Niego wychodziła i uzdrawiała wszystkich"[2], tak po wiekach dziewiętnastu trwa i działa potęga Odkupienia i że Chrystus nadal jest i pozostanie "tymże Panem wszystkich, bogatym dla wszystkich, którzy go wzywają"[3]. I było im rzeczą jasną, że nieprawość i klęska współczesnej chwili na tym polega, że narody odwróciły się od niezastąpionego bożego pierwiastka życia: "Mnie opuścili, źródło wody żywej, a wykopali sobie cysterny, cysterny rozwalone, które nie mogą wody zatrzymać"[4]. Więc dopełniali w sobie Chrystusowego Odkupienia i ślubowali Krzyżowi wierność, służbę i udział w jego zbawczych walkach. Rok jubileuszowy wpłynął na pielgrzymów rzymskich jak kiedyś na Apostołów wezwą Chrystusowa do ogłoszenia Ewangelii wszystkiemu stworzeniu. Przyjechali pielgrzymami a wracali apostołami, jak gdyby opuszczali wieczernik jerozolimski po zesłaniu Ducha świętego.
A teraz na nas kolej zrozumieć i obchodzić Jubileusz Odkupienia, który Ojciec święty Konstytucją Apostolską z 2 kwietnia rozciągnął na cały świat poza Rzymem.
1) Co znaczy ten Jubileusz dla państwa i narodów?
Odkupienie ludzkości przez Boga - Człowieka jest naczelnym zdarzeniem dziejowym i najdonioślejszą rzeczywistością religijną, która się ziściła na świecie. Było epilogiem starego Przymierza i dopełnieniem ostatecznym mesjaszowych zapowiedzi i tęsknot, a zarazem początkiem nowych czasów i narodzinami chrześcijaństwa. Chrystus zakończył sobą jedyny mesjanizm, który był prawdą i tchnieniem bożym a równocześnie wszczął ową niewygasłą rewolucję duchową, która odtąd pierwiastkiem bożym przetwarzać będzie społeczności i dusze. Swój zbawczy czyn połączył Odkupiciel nierozdzielnie z nauką swego Objawienia, która jako Ewangelia nowego Zakonu stała się dziedzictwem religijnym i prawem wszystkich wieków.
Dla ludzkości było Odkupienie odpętaniem ducha ku przeznaczeniom a Objawienie Chrystusowe wyprostowaniem myśli bożej, załamanej w sumieniu ludów. Mimo to nie zaznaczyły się dotąd wybitniej w życiu zbiorowem błogosławieństwa Odkupienia, bo ludy, nie rozumiejąc Opatrzności, w małej mierze opierały swe ustroje na zasadach Objawienia. Było i jest ich tragedią, że dotąd nie weszły zdecydowanie w zakres Jego mistycznego królestwa prawdy i łaski. Jest nieszczęściem ludzkości, że laicyzm, narzucający jej się na duchowego wodza, zamyka przed nią księgi uduchowienia, Ewangelię Chrystusową. Jest fatalnością dla narodów, że z ich konstytucji i ustaw wyrzuca się imię władcy sumień a prawa i urządzenia kala się tym, co Chrystus w imię dobra ludzkości piętnował i potępiał. Hańbą i klęską chwili współczesnej jest przede wszystkim bezbożnictwo, zarażający ducha ludzkiego najbardziej perwersyjnym, piekielnym obłędem. Katastrofę zwiastują te prądy myślowe, które nad światem gaszą Chrystusowe ognie a ziemię zamieniają w ciemny, beznadziejny przybytek niewolników materii i doczesności. Zgubną złudą jest ów raj doskonałej i wyzwolonej ludzkości, "będziecie jako bogowie", który mą podobno zakwitnąć na cmentarza czy gruzach chrześcijaństwa, krzyży, konfesjonałów, ołtarzy i świątyń. Złowieszczą zapowiedzią jest to wszystko, co przygotowuje przyszłość bez Boga i Odkupienia, bo ta przyszłość będzie dziełem anarchii i przemocy, klęską ducha, zwycięstwem terroru nad ładem, przewagą niewolnictwa nad braterstwem, barbarzyństwa nad kulturą.
Dla społeczeństw, narodów i państw jest Jubileusz Odkupienia opatrznościowym ostrzeżeniem w przerażająco groźnej chwili. Przed bladą od trwogi ludzkością staje znowu, po dziewiętnastu wiekach, Chrystus w blaskach swego posłannictwa i nauki. 1 znowu pada pytanie: "Któż ty jesteś?"[4]. I znowu Chrystus odpowiada: "Jam jest droga i prawda i żywot"[5].
Więc jak to? Nic się nie zmieniło w roli Zbawiciela? W przeciągu tylu stuleci nic się nie przedawniło w stosunku ludzkości do Chrystusa? Nic się nie odmieniło mimo wiaroburczych tyranów, rewolucji i filozofii, mimo tylu apostazji, mimo wolnomyślicielstwa, nowoczesnego pogaństwa i bezbożnictwa? Więc mimo rozwoju nauk, wzrostu kultury, postępu techniki Chrystus jednak pozostaje prawdą! Mimo radykalizmów wywrotowych, mimo bolszewickich prób przebudowy świata, mimo świtania nowych ustrojów, Chrystus pozostaje nadal drogą i żywotem! I prawdą pozostaje Jego Ewangelia. I nakazem Jego prawo. I religią Jego nauka. I "towarzystwem Jezusa Chrystusa, Pana naszego"[6] pozostaje Kościół.
A wtedy co znaczy to kłócenie narodów z Chrystusem? Dlaczego ta otwarta i ta zakłamana walka z Jego bóstwem i królestwem? Dlaczego to obełgiwanie całych pokoleń hasłami godzącymi w istotę chrześcijaństwa? Dlaczego to obrzydzanie ludom Kościoła? Skoro się Chrystus nie przeżył, wszystko to jest potwornością, zdradą i pogrążaniem narodów.
Jubileusz Odkupienia jest protestem Krzyża, protestem prawdy i protestem historii przeciw tej laicyzacji życia zbiorowego. Jubileusz jest nakazem odwrócenia narodów od buntu przeciw Chrystusowi. Jubileusz jest wielkim błagalnym pacierzem ludzkości, by Chrystusowe łaski wyleczyły świat z tej niczym nieuzasadnionej apostazji i odwróciły od niego apokaliptyczne klęski.
Cóż innego znaczą intencje, w których z woli Ojca Świętego łączyć się mają modlitwy jubileuszowe świata? Wszak mamy błagać Boga o wolność wiary we wszystkich państwach, o powrót odstępców i schizmatyków na łono Kościoła, a przede wszystkim o nawrócenie wojujących bezbożników, "aby ustały i na niczym spełzły ich ohydne wysiłki, zmierzające do zniszczenia nie tylko wszelkiej religii, ale także wszelkiej kultury i prawdziwej cywilizacji". Modlić się mamy, "aby Zbawiciel rodzaju ludzkiego promieniem niebiańskiego światła poraził ich zaślepione umysły, a poruszonych żalem zbawiennym i pokutą przywiódł miłościwie do ojcowskiego uścisku"[7].
Zmartwychwstałej Polsce nie brak zagranicą złych przykładów odstępstwa od Ewangelii. A w kraju? Dobrze, że ogół odwraca się od tych, którzyby naród wydać chcieli na bezbożnictwo i laicyzm. Dobrze, że coraz mniej tych, którzy gasić gotowi każdą iskrę bożą w życiu państwowym. Dobrze, że zdrowy instynkt narodu oczekuje zapanowania ducha ewangelicznego w naszych ustrojach i że rośnie tęsknota za wybuchem mocy Objawienia Chrystusowego w całym naszym życiu. Ale na tym poprzestać nie można.
Nie dość bronić Polski i Państwa od grożącej im dechrystjanizacji[9]. Trzeba w życiu zbiorowem rozbudować pierwiastki chrześcijańskie. Reklamie i propagandzie racjonalizmu i laicyzmu przeciwstawić trzeba zdwojony czyn katolicki. Trzeba odważnie doprowadzać ducha ewangelicznego tam, gdzie się snuje życie publiczne, gdzie się układają nowe ustroje. Ci, którzy z woli katolickiego narodu mani zaszczytne mandaty publiczne, powinni w swoim sumieniu chrześcijańskim szukać nakazów i dyrektyw, jak kraj prowadzić drogami Chrystusowej etyki i sprawiedliwości.
Nie jest zgodne z zasadami chrześcijańskimi bojkotowanie Państwa, obojętność na jego potrzeby, bierność wobec jego zadań. Państwu należy się pozytywne poparcie. Ale ten czynny stosunek do Państwa to nie tylko poszanowanie i posłuch dla władzy i prawa, nie tylko uiszczanie podatków i ponoszenie ofiar na jego cele, nie tylko umiłowanie ojczyzny i gotowość na poświęcenie dla jej wielkości, lecz także serdeczna i czynna troska o dobrego ducha w Państwie. Powinni ją mieć i rozwijać wszyscy obywatele w miarę tych możności i wpływów, które im zależnie od stanowiska przysługują.
Jubileusz Odkupienia dla Polski tyle znaczy, co rachunek sumienia, czy Polska jako naród i Państwo żyje duchem zaczerpniętym z Objawienia Chrystusowego i czy obywatele troszczą się o tego ducha. Trzeba w tym względzie zrewidować swoje stanowisko i katolicyzm, czynem obywatelskim naprawić publiczne grzechy i zaniedbania. Odprawić polski jubileusz Odkupienia znaczy odsunąć się od wolnomyślicielstwa, zerwać z masonerią, wypierać bezbożnictwo a natomiast więcej honorowo, konsekwentniej i ofiarniej stanąć po stronie Chrystusa i Chrystusowej przyszłości polskiego życia.
[1] Ef 3,8.
[2] Łk 6,19.
[3] Rz 10,12.
[4] Jer 2,13.
[4] Rdz 3,5[5]; J 8,25.
[6] J 14,6.
[7] 1 Kor 1,9.
[8] Konstytucja Apostolska "Quod superiore anno" z 2 kwietnia 1934.
[9] Odchrześcijanienia (przyp. red.).