Prawdziwa wielkość

Uroczystość Wszystkich świętych - co to za wielki dzień!

Tyle dusz błogosławionych, złączonych najczystszą miłością z Bogiem, ma dziś swoje święto!

Przed oczyma mej duszy sunie legjon tych bohaterów Chrystusowych, wielbiących Boga i śpiewających Mu pieśń chwały wiecznej!

Widzę Najświętszą Królowę niebiańskich chórów i Hetmankę niezwyciężoną, jak promieniejąca szczęściem i miłością wiedzie niezliczone hufce Swych Dzieci poprzez ścieżki życia do świętości, do Boga.

Tyle ich jest tych dusz błogosławionych, a każda z nich inną zdążała drogą, choć wszystkie mają jedną wspólna cechę - dążą do Boga i życiem świętem zdobywają niebo Ale ta świętość ma tyle odcieni, ile dusz do niej zdąża. Wszystkie miłują Boga, ale nie są one nudnie do siebie podobne w miłości, lecz najróżnorodniejsze, jak różne są ich zawody, stan, powołanie.

Świętymi więc są obok władców narodów i książąt ziemskich i żebracy i rzemieślnicy i papieże i rolnicy i służące i niewolnicy i kupcy i lekarze i adwokaci i pacholęta i starcy, wiek dziecięcy i dojrzały, mężczyźni i niewiasty, świeccy i duchowni, ludzie wszelkiego stanu i zawodu i powołania różnego. Wszyscy mają jedną wspólność - jakby wspólny mianownik - świętość, ale i stopień tej świętości i rodzaj ogromnie się różnią, jak różnią się między sobą charaktery i stany ludzkich społeczeństw i zawody, powołania i fachy.

Wszyscy oni są wielcy, są bohaterami, co mówię, więcej niż wielcy, bo wielkość może być w ujemnem znaczeniu. A oni wykrzesali z siebie najdoskonalszych ludzi, ich dzieło uświęcenia jest tak wielkiem, tak przytłaczajacem, tak przechodzącem wszelką naturalną wielkość, że wobec świętości blednie wielkość bohaterów, sława wynalazców, słowem wszelka wielkość ziemska, naturalna. Bo genjusz wynalazcy lub wodza dał ludzkości maszynę czy drugi naród podbił w niewolę. Lecz ile to krwi popłynęło, by wódz jakiś zdobył przydomek wielkiego, genjalnego?! Ile to dusz zatruły książki wielkich, sławnych ale nie świętych pisarzy; ile to zła i zgnilizny szerzą zdobycze genjuszów, jak koleje, drukarnie, kino, telegrafy, radjo, które miast szerzenia oświaty stały się rozsadnikami zła, demoralizacji, upodlenia!

A święci, ci prawdziwi bohaterowie, bo podbijający niższe popędy pod władzę ducha i swoją wolę z Wolą Najwyższą, Boża uzgadniający - są aniołami pocieszycielami ludzkości, którzy idą przez świat "dobrze czyniąc" wszystkim, rozsiewając pokój i dobro!

Święci - to tytany, to - niby szczyty gór, sterczące wysoko ponad nizinami pospolitości i banalności! Wobec ich przytłaczającej potęgi moralnej, wobec cudnego blasku ich dusz, wobec ich prac nad sobą, nad zbliżeniem i upodobnieniem się do nieskończenie doskonałego Boga, wszystkie wysiłki ludzkie, wszystkie ambicje, małostkową żądzą sławy u ludzi czy szukaniem niskich korzyści zarażone, maleją, znikają poprostu, a czyny świętych i ich przykłady trwać będą wiecznie.

I tu jest ta bezdenna różnica między świętym a wielkim: Święty jest wzorem i wywiera dodatni wpływ mocą swego przykładu, a o wielkościach świata nie zawsze powiedzieć to można, gdyż nieraz czyny ich zabijają wielkość prawdziwą i są przyczyną ruiny moralnej bardzo wielu ludzi.

Lecz świętość - to wielkość każdemu, kto jest dobrej woli, dostępna, podczas, gdy wielkością światową cieszy się tylko garstka wybrańców losu.

Świętymi i my być możemy, byleśmy tylko chcieli. Bo chcieć - to znaczy móc - powiedział święty Augustyn.

Znów wracam do tego, co na wstępie powiedziałem, że są święci wszelkiego wieku, zawodu i t. d. Ale oni wszyscy chcieli być świętymi! A nam tej woli brak. Gdybyśmy chcieli naprawdę, a nie zadowalniali się próżnemi i chwilowemi zachciankami, ale chcieli konsekwentnie, raz postanowiwszy, dążyć do wytkniętego celu, mimo przeszkód i mimo nawet upadków, tobyśmy mogli też stać się świętymi. Boć i święci także upadali. Mieli oni te same, co i my, do świętości przeszkody, gdyż tak, jak my, byli ludźmi. A więc i ich wabił zepsuty, podły świat. I ich paliła namiętność i żądza cielesna. I ich zasypywał strzałami pokus przeklęty czart. Ale oni zwyciężali, a nawet upadłszy, tem skwapliwiej się dźwigali i pokornie, niedowierzając sobie, szli ciągle naprzód. Strugi łaski Bożej z Sakramentów świętych wytryskające obmywały ich dusze i rzeźwiły i umacniały do boju ze złem.

Dziś ich wielbimy, zachwycamy się ich wielkością, choć jej może nawet nie rozumiemy dobrze.

Ale to mało. Naśladujmy Ich, ucząc się od Nich pragnąć i chcieć prawdziwie świętości, a resztę zrobi już łaska Boża.

Pamiętajcie Rycerze i Rycerki Marji, żeście do świętości powołam, i że prawdziwa i niezniszczalna jest tylko wielkość Świętego.


Królowa Niebieska bardziej pragnie udzielać nam łask Swoich, aniżeli my pragniemy je otrzymać.

Bernardyn Bluciusz