("Chorągiew Maryi" podaje w n. 2. [1926] r. następujący wypadek:)
"Przy końcu misji dnia 22 listopada 1925 r. w parafii Ch... diecezji lwowskiej, przyszła do zakrystii pewna starsza osoba i odezwała się do jednego z księży Misjonarzy w następujące słowa: "Proszę Ojca duchownego, jestem wielką grzesznicą, ale dzięki Najśw. Maryi Pannie odbyłam gruntowną spowiedź z całego życia... Długo, długo trwałam w bardzo ciężkich grzechach. Boże! ileż ja się nacierpiałam niepokojów i zgryzot sumienia, ale nie mogłam się podnieść ze swej nędzy duchowej. Nareszcie zaczęłam się modlić gorąco o nawrócenie i dobrą spowiedź... W końcu powzięłam mocne postanowienie niech się dzieje co chce, wstanę i pójdę do Ojca mojego Boga, nawrócę się, wyspowiadam się... Poszłam właśnie po owem postanowieniu wieszać bieliznę na strychu. I wówczas przystąpił do mnie szatan, zdawało mi się, jakbym go namacalnie czuła przy sobie. Uderzył na mnie z całą wściekłością. W tak strasznych kolorach przedstawił zgrozę moich ciężkich i niezliczonych grzechów - że po tym wszystkim nie ma dla mnie przebaczenia i nadziei zbawienia; jedyne wyjście skończyć to grzeszne, pełne zgryzot i niepokojów sumienia życie. Tu zaczął nalegać na mnie z dziwnie suggestywną mocą: powieś się, powieś się, powieś się, to jedyny ratunek dla ciebie. W tej strasznej burzy nie miałam ani siły oprzeć się pokusie, ani nie wiedziałam co z sobą robić. Przed oczyma stał mi tylko postronek i śmierć. Gdy błędne oczy zwracałam na wszystkie strony, wzrok mój padł na szkaplerz, który zawsze mimo grzesznego życia nosiłam. Chwytam go natychmiast w swoje ręce i zaczynam całować wołając: Maryjo, ratuj! Maryjo, ratuj, bo ginę na wieki! I oto po ucałowaniu szkaplerza pokusa natychmiast znikła. Imię Maryi zabłysło mi jak gwiazda wśród nocnej burzy. W duszy mojej uczyniło się jasno, nadzieja wstąpiła w zrozpaczone serce - wiedziałam, co mi należało uczynić. Pojednać się z Bogiem przez szczerą spowiedź i pokutę.
Jakoż przy pomocy łaski Bożej i Najśw. Dziewicy wy spowiadałam się dobrze. O, jak szczęśliwą się czuję! Niech będą za to dzięki Bogu i Najśw. Maryi Pannie! Ojciec duchowny jeździ na misje i tak jak wczoraj wieczór niech opowiada potęgę i dobroć Maryi. Proszę też choć czasem w kazaniu ku czci Maryi wspomnieć o tej wielkiej łasce i dobroci Maryi względem mojej grzesznej duszy".
Gdy prosimy Przenajświętszą Pannę o wyjednanie nam łaski, nie czynimy tego z braku ufności w miłosierdzie Boże, lecz z powodu nieufania sobie samym, wiedząc jak dalece niegodni jesteśmy tego, aby nas Pan Bóg wysłuchał. Polecamy się tedy Maryi, aby Jej godność zastąpiła naszą niegodziwość.
Suares