Fale wód, w które błękitem zapatrzyło się niebo... Złoto piasku rozpalonego żarem słońca... Cisza południa prześwietlona blaskiem...
- Tyle w tym uroczystości, dostojeństwa, tyle piękna nieskażonego!
Natura, stworzona ręką Boga, wspaniała jest i czysta. Jak bryzg atramentu na biel obrusa - ten pejzaż błękitno--złoty plami... grzech.
Plaża.
Rozumiem. Chodzi o zdrowie. - Odpoczynek, wakacje. Więc powietrze - słońce - opalanie - kąpiele. To często dobre, pożądane, a czasem konieczne.
Ale nadużycia! Ale moda plaż i moda na plaży. Ale plaże mieszane!... Nieskrępowanie. Bezwstyd. Niemoralność, wobec której - niejednokrotnie - zarumieniłby się zgniły, pogański Rzym.
[203]Rynek, gdzie za fałszywą monetę mody kobieta zbywa swą godność.
- Jakimi drogami doszła ona aż do takiego poniżenia, aż do tak zdumiewającej taniości i odwartościowania swych skarbów? Czyżby emancypacja, co miała ją wynieść na należne jej poziomy - szczyty człowieczeństwa - zepchnęła dzisiejszą kobietę z toru dobrych obyczajów w rów wykolejenia? Czy mozolne przebijanie się - przez gęstwinę przesądów - na boisko równouprawnienia, miało na celu, w swym pierwotnym założeniu, degenerację moralności? Tak trudno zrozumieć, że to ciało, które wypełnia cud duszy, w którego się kształty Bóg-Jezus przyoblekł - że dziś to ciało już przestało być przedmiotem szacunku.
A przecie Chrystusowa Krew w Komunii Św[iętej] - fakt niezaprzeczony - spływa w krew naszych żył. I Jego Przenajświętsze Ciało - jakkolwiek może już bardzo dawno, bo przy Pierwszej Komunii Św[iętej] - stało się cząstką naszego organizmu fizycznego. Zniewaga. Straszna zniewaga Boga ukrytego w nas. Profanacja Jego świątyni.
Skromność. To najpowabniejsza ozdoba piękności kobiecej. To jakby mgiełka gazy, oblekająca ją tajemniczości przedziwnym urokiem.
Tymczasem...
Kiedy się idzie ulicą, nie wiadomo co podziwiać: ekonomię materiału sukienek, czy brzydotę odsłoniętych kolan. Każda przesada razi i wzbudza niesmak. Strój niewygodny - choćby ze względów higieny - naszych prababek, zamiatający błoto i kurz uliczny był tak samo dysonansem prostoty i naturalności, jak współczesne negliżowanie się publiczne. Epidemiczność reumatycznych dolegliwości wśród dzisiejszej młodzieży żeńskiej - oskarża nazbyt wymownie - pomijając już przepisy moralności chrześcijańskiej - praktyczną stronę obecnej mody w jej konsekwencjach.
Kobieta, która tak często klęka przed obrazem Matki Najświętszej nie powinna - nie może! - być tak przerażającym kontrastem Jej świętości.
- A jeśli nie klęka...
- Nie, to niemożliwe! Wcześniej czy później przeogromna radość lub przepastny ból rzuci ją modlitwą do stóp Niepokalanej. Bo dziecko bez Matki żyć nie potrafi.
Z Niej - Przeczystej, Najskromniejszej... nawet w upałach palestyńskiego klimatu spowitej w szat Swych fałdy - winna brać wzór pod kalkę codziennych dni, pod twórczość całego życia. Śladem Niepokalanej - zawsze, we wszystkim.
Bo - tężyzna narodu, jego przyszłość, jego zwarta moc duchowa i zewnętrzna leży - w wielkiej mierze - w związku z odrodzeniem moralnym kobiety.