Postęp, to ustawiczne dążenie ludzkości ku swej przewodniej idei, która jest ośrodkiem wszelkich zabiegów i czynów ku Bogu. W odniesieniu do poszczególnych społeczeństw, to powołanie do bytu nowej rzeczywistości, ale piękniejszej, doskonalszej i bardziej zbliżonej do pierwowzoru - to urzeczywistnienie Królestwa Bożego na ziemi.
Aby jednak to osiągnąć, tj. aby posiąść Boga przez poznanie i miłość i doprowadzić do takich stosunków społecznych, jakich szkic kreślą nam Dzieje Apostolskie, gdzie znajdujemy opis życia pierwszych chrześcijan w Jerozolimie, [1] nie wystarczą żadne kombinacje, ani programy socjalistyczne. Przypatrzmy się: wyjąwszy naród wybrany, jakie zamieszanie pojęć w rzeczach religii cechuje czasy przedchrystusowe i nie tylko wówczas, ale i dziś jak różne są zdania tych, co żyją poza Chrystusową owczarnią, o istnieniu Pana Boga i Jego istocie; o przecież cel, do którego mamy dążyć powinien być znany każdemu. W kwestii zaś socjalnej - jak różnorodne jej rozwiązania, o których znikomości przekonały nas tylekroć powtarzane, a nieudane próby urzeczywistnienia planów socjalistycznych, bo przedsiębrane bez pomocy Bożej i religii, a nawet przeciw niej i z jej zaprzeczeniem.
Z chwilą zaś, kiedy chrystjanizm ukazał się na widowni tego świata, skołatana i przesycona ówczesnem życiem ludzkość - wyczerpującą znalazła odpowiedź na to powszechne pytanie, którego wyrazem było owo powiedzenie greckiego filozofa: "Potrzeba nam czekać, aż ktoś przyjdzie nauczyć nas, jak się zachować mamy względem bogów i ludzi"[2]. Chrystjanizm stawił nam przed oczy jedynie prawdziwe, bo Boską powagą Jezusa poparte, pojęcia o Bogu i wskazał nam sposób, jak możemy Boga posiąść i z Nim się zjednoczyć; wskazaniem zaś ewangelicznej, bratniej miłości określa nasz stosunek do bliźnich. Słusznie przeto wyraził się ów wielki papież - socjolog: "Pozbaw ludzi uczuć, jakie wszczepia i potęguje religia Chrystusowa; odbierz im zapobiegliwość i cnoty naturalne, a wszelkie twe usiłowania, by im zapewnić dobrobyt będą daremne". Kwestia bowiem socjalna nie "jest wyłącznie ekonomiczną", ale "przede wszystkim moralną i religijną i dlatego winna być rozwiązaną głównie według praw i zasad religii"[3].
Postęp dalej, to udoskonalenie i zrównoważenie ludzkiej natury. Lecz cóż więcej sprzyja tak pojętemu rozwojowi, jak chrystjanizm? "Bądźciesz wy tedy doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskonałym jest"[4]. - Oto pierwsza wzniosła zasada chrystjanizmu. Byśmy zaś, patrząc na ten bezmiar doskonałości nie opuszczali rąk, wskazuje nam przykład takiego udoskonalenia i zrównoważenia - Chrystusa z Jego naśladowcami - świętymi. I nie tylko stawia nam przed oczy ideał, ale daje także środki pomagające do jego osiągnięcia, tj. łaskę, wysłużoną zasługami Jezusa.
Wprawdzie kuszą się dzisiaj zwolennicy tzw. etyki niezawisłej o to, aby samymi środkami materialnymi doprowadzić do jaknajwiększego udoskonalenia i zrównoważenia natury ludzkiej, czyli, jak się wyrażają, do wyrobienia osobowości[5]. Lecz na próżno. Człowiek bowiem nie jest li tylko istotą żywą, jak inne zwierzęta, ale także i tym właśnie wyrasta ponad swoje otoczenie, jest istotą społeczną i religijną; a więc w procesie jego urabiania się musi wziąć udział cała jego natura. Jeżeli zaś chodzi o sposób wyrabiania tej osobistości, to jedni wskazują zaspokojenie wszelkich naturalnych skłonności i żądz, inni ćwiczenie sjł ciała, inni wreszcie kształcenie rozumu, albo też zmysłu estetycznego i t. d, Czyż jednak możemy to nazwać udoskonaleniem się i zrównoważeniem ludzkiej istoty? -; Bynajmniej. Boć przecież rozum, który jest wyższą częścią nasz!ej natury, powinien panować nad zmysłami, a nie przeciwnie; nie można też zbytnio starać się o rozwinięcie umysłowe z pominięciem kształcenia serca, to ostatnie bowiem więcej wiąże nas z celem ostatecznym, tj. Bogiem.
Postęp wreszcie, to pojęcie, które myśl naszą zaprowadza aż do kolebki ludzkiego rodzaju - do pierwszej rozumnej istoty.
I nie tylko pojęcie. Wpływ jego znaczy się w całym dziejowym pochodzie ludzkości, a raczej cały ten owocem jego dziwnej i tajemnej siły, bo człowiek musi mieć zawsze jakąś ideę przewodnią, wokoło której skupia się, całe jego życie jednostkowe i społeczne.
Jak wszystkie poprzednie pokolenia, tak i my dziś stajemy wobec tego pytania: co ma być naszą ideą przewodnią? - Odpowiedzi na to bardzo wiele; patrząc jednak na obecnie nurtujące w naszej Ojczyźnie prądy, dwa główne zauważymy dążenia. Jednych ideałem, to zaprowadzenie możliwie najlepszych stosunków społecznych, ale na fundamencie religii i to chrześcijańskiej; inni natomiast, pomijając religię, chcą stworzyć nn ziemi "raj", tj. uwolnić wszystkich od cierpień i dolegliwości, a zapewnić wszechstronny dobrobyt materialny.
Od nas więc zależy wybór. Pamiętajmy jednak, że cierpienia, a zwłaszcza wewnętrznego, nigdy całkowicie nie usuniemy; usuwając zaś z naszego życia religię, usuwamy największą i jedyną ostoję na czas cierpień i zewnętrznych przeciwności. Stosunków społecznych też nigdy nie poprawimy bez religii, bo "jeżeli w łonie narodu nie ma idei zacnej, wzniosłej, świętej, zasad Boskich i nadziemskich, największa siła materialna nie powstrzyma dezorganizacji i upadku[6].
[1] 2,44-45.
[2] Sokrates.
[3] Leon XIII. Enc. "Graves".
[4] Mt 5,48.
[5] Paulsen, H. v. Treitschke, Goethe itd.
[6] Kraszewski, w "Gazecie Codziennej" z r. 1859.