Portrecista Niepokalanej
Rycerz Niepokalanej 4/1950, zdjęcia do artykułu: Portrecista Niepokalanej, s. 107

W 1200-letnią rocznicę śmierci św. Jana Damasceńskiego, Doktora Kościoła.

W bieżącym Roku Jubileuszowym, 27 marca, Kościół Św[ięty] obchodził 1200-letnią rocznicę śmierci św. Jana Damasceńskiego. Tylowiekowa pamięć jest chyba najlepszym uznaniem, potwierdzeniem wybitnych zasług Świętego. Ze czcią i poważaniem wspominano imię Jana Damasceńskiego na dawnych Soborach Powszechnych, a ilekroć zapadały ważne rozstrzygnięcia w nauce wiary świętej, powaga św. Jana Damasceńskiego odgrywała wielką rolę. Bo myśli Świętego nacechowane są tym, co nazywamy "katolickie", tzn. we wszystkim zgodne z apostolską tradycją, nie mające od niej żadnych odchyleń.

19 sierpnia 1890 roku imię wielkiego Jana Damasceńskiego raz jeszcze ze czcią wspominał cały Kościół Św[ięty]. Tegoż dnia i roku papież Leon XIII ogłosił św. Jana Doktorem Kościoła. Ten najwyższy tytuł przyznał Kościół nielicznym świętym. Noszą go ci, którzy odznaczali się jednocześnie wybitną wiedzą teologiczną i nie mniejszą świętością życia. Na specjalne podkreślenie zasługuje stanowcza postawa świętego Doktora w obronie katolickiej czci obrazów przeciw herezji obrazoburców, potępiających cześć obrazów świętych i dopuszczających się ich profanacji.

Poświęcamy krótkie wspomnienie wielkiej rocznicy śmierci św. Doktora jeszcze z jednego ważnego powodu. Św. Jan Damasceński należy do największych czcicieli Najśw. Maryi Panny, jakich wydał swego czasu Kościół Wschodni.

Kiedy się czyta sławne Homilie św. Jana Damasceńskiego na uroczystości Najśw. Maryi Panny, sprawdza się powiedzenie Chrystusa: "z obfitości serca usta mówią".

Przytaczamy niżej urywek z kazania na uroczystość Narodzenia Najśw. Maryi Panny. Portrecik Najśw. Panienki, który w urywku tym maluje św. Doktor żywym słowem, należy bez wątpienia do najbardziej subtelnych obrazów literackich Madonny:

"O Córko królewskiego rodu Dawida i Matko Boga - Pana Wszechświata - o pełna świętości Istoto, któraś oczarowała swym pięknem samego Stwórcę!

Dusza Twoja była tak wrażliwa na działanie Boże, bo wszystkie Twe pragnienia skierowane były ku Temu, Który jeden tylko godzien jest pożądania i miłości.

Jeżeli w Twym sercu było jakieś uczucie gniewu - to tylko nienawiść grzechu.

Prowadzić będziesz życie przewyższające wszelkie życie. Lecz życie to nie będzie do Ciebie należało, bo Ty zostałaś stworzona nie dla siebie. Swoje życie poświęcisz całkowicie Bogu, bo On Cię wprowadził na ten świat, abyś pomagała ludziom do zbawienia, aby w Tobie spełniło się postanowienie Boże - Wcielenie Syna Bożego i ubóstwienie człowieka.

Twoje Serce karmić się będzie słowem Bożym, a Słowo to wyda w Tobie tak bogate owoce, że stanie się naprawdę ową «urodzajną oliwką w domu Bożym», owym «drzewem, posadzonym nad brzegami żywych wód Ducha Św[iętego]», owym drzewem żywota, które dało czasu swego owoc: Boga Wcielonego, Sprawcy życia.

Myśli Twoje zajęte będą tylko tym, co dla duszy pożyteczne. Wszelka myśl zła, nieużyteczna, na chwilkę nie znajdzie Twego upodobania.

Twoje oczy ustawicznie wpatrywać się będą w Boga - Światłość Wiekuistą, Nieprzystępną.

Twoje uszy wciąż nasłuchiwać będą głosu Bożego, dźwięków harfy Ducha Św[iętego] za Którego sprawą Słowo Boże zstąpi, aby przyjąć ciało ludzkie. Twoje wargi dniem i nocą chwalić będą Pana.

W Twoich ustach rozpływać się będzie słowo Boże, napełniając Cię niewymowną rozkoszą i słodyczą.

Twoje serce przeczyste, wolne od wszelkiej skazy, oglądać będzie Boga, a z głębi duszy Twojej dobywać się będzie płomień najczystszej ku Niemu miłości.

Twoje łono przeczyste stanie się mieszkaniem Tego, Którego cały świat objąć nie może.

Mlekiem piersi swojej karmić będziesz Boga, Który stanie się Twoją dzieciną. Tyś jest bramą, przez którą Bóg zstąpił na ziemię, nie naruszając Twego dziewictwa!

Na rękach swych piastować będziesz Boga, matczyne kolana Twoje będą dlań tronem, o ile wspanialszym od tego, przy którym asystują cherubini!

Tyś jest świątynią Ducha Św[iętego] - przedziwnym miastem Bożym. Tyś cała piękna i najbliższa Boga. Ponad cherubinami - wysoko ponad serafinami, tuż, tuż przy tronie Bożym Twoje miejsce. Witam Cię, Maryjo, słodka Dziecino św. Anny! Miłość mnie znowu do Ciebie sprowadza.

Jak opisać Twoją czcigodną postać? Twoje szaty? urok Twojego oblicza? mądrość Twoją z niego bijącą, która stwarza tak niezwykłe zjawisko - godzi powagę dojrzałego wieku z ujmującym wdziękiem dzieciństwa?

Twoja szata skromna, niewyszukana. Twój chód nacechowany zawsze powagą nad wiek. Jest w Twej postaci pewna surowość, ale dziecięcą radością złagodzona, która Cię strzegła od zbytniej poufałości ludzkiej. Pięknym przykładem Twej skromności jest ów święty lęk, z jakim przyjęłaś Anioła w progu Twej izdebki.

Jakże posłuszną i uległą byłaś swoim rodzicom - Ty, pokorna duszyczko, zatopiona w najwznioślejszej kontemplacji.

W Twoim wdzięcznym głosie, wylewała się cała słodycz duszy! Jakaż dusza była godniejsza, aby Bóg w niej zamieszkał?

Słusznie wiec «błogosławioną Cię nazywać będą wszystkie narody», boś Ty chlubą rodzaju ludzkiego.

Tyś jest chwalą świętego kapłaństwa, nadzieją wiernych, dziewiczym kwiatem, który na cały świat roztoczył swój urok.

Błogosławieni niech będą ci wszyscy, którzy czczą Cię jako Matkę Bożą! Przeklęci zaś, którzy tej czci odmawiają.

O Ty, która jesteś jednocześnie córką i panią Joachima i Anny, wysłuchaj modlitwy Twego biednego, grzesznego sługi. Jedyna nadziejo zbawienia mego, Przewodniczko w życiu, Pojednanie nasze z Twym Synem, Rękojmio zbawienia naszego, uwolnij mnie od ciężaru grzechów. Swym cieniem, odpędź nagabujące mnie pokusy, pokieruj szczęśliwie moim życiem i doprowadź do szczęśliwości wiecznej.

Wyjednaj pokój dla świata, a mieszkańcom tego miasta daj radość doskonałą i zbawienie wieczne, o które Cię prosi cały Kościół Św[ięty]".