Pomoc z nieba dla cierpiących

Chcesz czytelniku zliczyć, ile łask duchowych Matka Boża już udzieliła? Niepodobna - śmiem twierdzić - że i cały świat nie mógłby pomieścić ksiąg, opisujących dobroć Niepokalanej.

A chcesz obliczyć, ile cudów widocznych-fizycznych Matka nasza wyprosiła? Idź do Częstochowy, oblicz te wota w Kaplicy Cud., idź do Ostrej Bramy, Piekar, obejdź Polskę całą, przejdź przez granicę naszej Ojczyzny, idź teraz do największego szpitala w świecie, Lourdes, tam dopiero zobaczysz wielką niemoc ludzką i jeszcze większą pomoc Bożą. Sam niedawno miałem to wielkie szczęście, być z pielgrzymką w tym cudownym miejscu.

Gdy przybyłem pierwszy raz do Groty, gdy zobaczyłem to miejsce objawień, gdy spojrzałem na te wózki z chorymi (około 250), gdy usłyszałem modlitwy, zasyłane przed tron Matki Bożej, modlitwy, w których ludzie wołali na głos: Matko uzdrów, Matko daj, by żyli - to choćbyś, człowiecze, miał serce z kamienia, woskiem się stanie, same łzy cisną się do oczu. Choćbyś nie znał ani jednego słowa francuskiego, wystarczy stanąć przed cudownym źródłem, gdzie chorych zanurzają, wsłuchać się w ich modły, to ręczę ci, że wszystko zrozumiesz, o co wołają, o co żebrzą u Niepokalanej.

A co się w sercu dzieje, gdy te szeregi chorych ustawią się na placu przed Bazyliką, gdy Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie, niesiony przez biskupa w uroczystej procesji, każdemu choremu osobno błogosławi, gdy wszyscy zdrowi wołają o cud, ile sił starczy! A jeśli który z chorych nagle wykrzyknie "jestem uzdrowiony", to, co się wtedy dzieje, trudno opisać.

A ile tam cudów dokonuje się i dziś. Przy mnie przywieziono Polaka, nieuleczalnie chorego, Stefana Pichtla[1], mającego 29 lat, robotnika, od 3 lat przebywającego w szpitalu. Nasz rodak został cudownie uzdrowiony. Nie byłem bezpośrednim świadkiem tego cudu, bo już musiałem wyjeżdżać.

Nie mogę tu pisać specjalnie o cudach, gdyż o tym traktują osobne książki (np. "Wstań a chodź" L. de Bonnieres, spolszczone przez M. Pruszyńską), ale wspomnę jeszcze o jednym.

Szesnastego września 1892 roku przyjechała do Lourdes Małgorzata Savoye, ciężko chora od małego dziecka. Była tak wyschnięta, że tylko szkielet i skóra zostały. Wyglądała raczej na trupa niż na żyjącego człowieka. Choć miała 25 lat i była wzrostu normalnego, ważyła 20 kilo. Nie mogła nic jeść, zdolna była tylko przyjąć trochę płynu i tym podtrzymywała swoje smutne życie. Postanowiła udać się do Lourdes. Lekarze jej odradzali. W Lourdes nie chciano jej zanurzyć w wodzie, sądząc, że to przyśpieszy jej śmierć. Położono ją tylko na noszach przy grocie. W chwili, gdy obok niej przechodziła procesja z Najświętszym Sakramentem, chora rzuciła się z noszy na kolana i zawołała na cały głos:

- Jestem uzdrowiona!

W jednej chwili nowe życie i siły w nią weszły. Wraca nawet pieszo do domu. W rok później waga jej wynosiła 55 kilo. 50 lekarzy różnych narodowości uzdrowienie to badało i potwierdziło (Rakowski - Lourdes).

Będąc w Grocie, spoglądałem na laski, szczudła wiszące A ile wotów w bazylice górnej; wszystkie nawy obwieszone. A kościół środkowy, tam gdzie się odbywa sakrament pokuty, toć przecież wszystkie ściany wyłożone są cegiełkami marmurowymi, a na nich różne napisy np. "Merci Marie" - dziękuję Maryi. Nie można tego wszystkiego zliczyć, choćby człowiek nawet usiłował. Nic dziwnego, przecież Matka Boża tam panuje, to tron Jej chwały i wspomożenia.

I cisną się same na usta słowa św. Bernarda: "Od wieków nie słyszane, aby ktokolwiek uciekając się pod Twoją opiekę, był od Ciebie opuszczony".

Do groty w Lourdes przyniesiono przy mnie dość duży worek, a gdy wysłano z niego zawartość, zobaczyłem, że były to listy od ludzi z całego świata. Wszystkie zawierały prośby o różne łaski. Piśmiennie pewno nie odpisywała na nie Niepokalana, ale łaską Swoją, cudem znalazła te osoby, które gdzieś daleko na świecie przebywają i wołają do Niej o pomoc. I niejedna dusza została już tak uratowana. Matka Boża - oto pomoc niezawodna.

We wszystkich swoich potrzebach starajmy się przeto jako małe dziatki iść do Matki Boga i wołać całą duszą, tak jak wołają w Lourdes:

Matko uzdrów,

Matko pomóż,

Matko jam Twój syn - okaż nam się Matką.

Niepokalana, wysłucha, o ile to, co prosimy, będzie zgodne z zamiarami ojcowskiej Opatrzności Boga.

Piszący te słowa doświadczył na sobie w ciągu całego życia cudownej opieki Maryi, a zwłaszcza ostatnio. W ostatnich latach często zapadałem na zdrowiu. Po wykąpaniu się w cudownym źródle i po powrocie z Lourdes, czuję się doskonale i dobrze mogę pracować. Niepokalanej to łaska i Jej to pomoc szczególna.

Niech te wszystkie słowa będą moim podziękowaniem Maryi za otrzymane łaski, a zarazem zachętą dla innych, do szukania u Niej niezawodnej pomocy.

Ks. Mateusz Sieradzki


[1] O tym uleczeniu pisaliśmy w "Rycerzu" w nr 1 [1938] r., str. 28

Matka Boża z Lourdes