Pokłosie dziesięciolecia "Rycerza"

Od jednego z Czytelników otrzymaliśmy poniższy artykulik, i - choć wielka życzliwość dla "Rycerza" podyktowała autorowi słowa może zbyt pochlebne - umieszczamy go jednak, bo są one wyrazem naszych dążeń i wyjaśniają jędrnie posłannictwo "Rycerza". | Red.

Dziesięć lat minęło, jak "Rycerz" istnieje. Zrodził się on z pragnienia, aby Niepokalana stała się Panią wszystkich serc, dlatego szatan rozpoczął z nim walkę. Lecz "Rycerz" ufał Opiece Tej, Której zdobywał czcicieli słowy pełnymi prostoty a głębokimi w treść.

Wędrował, jako młodzieniec, z żarem w piersi; biegał, zwyciężając przeszkody z miasta do wsi. Nie znał rozkoszy! Nieraz zapukał do drzwi zamożnego domu, otwierano mierząc go wzgardliwie i pytając: "W jakim celu?" - Wspomóżcie mię, a odwdzięczę się Wam. - Ty? - szyderczo potrząsano głowami. Lecz częściej znajdował przychylne przyjęcie, a wtedy wywdzięczał się stokrotnie. Niósł wiarę! Pogrążonych w odmętach zła, ateistów - kruszył ognistą wymową i wiódł ku Pokucie!

Tym, którzy patrząc na wielkość swoich występków, stracili nadzieję w miłosierdzie Boże, lub los ich nękał okrutny, dowodził z uniesieniem, że się mylą i wskazywał na Matkę litości!

Serca słuchaczy swoich zapalał miłością.

Czynił wszystko co mógł, bo widział szerzącą się niewiarę, zwątpienie, upadek moralności... i żal wezbrał młodzieńczą duszą jego. "Niepokalanej nie znają, Matki Boga, Pośredniczki grzeszników!"

I dzisiaj prowadzi setki tysięcy dusz ku Niej.

Walczy z szatanem... Nie cofa się - Naciera! Błyskawicowe cięcia jego miecza miłości. A ufność - mocniejszym nad wszystko puklerzem.

Głośno nawołuje od 10 lat:

"Niepokalanej niech będzie cześć i chwała! Przez Nią do Boga! Zbudźcie się więc, o wy, którzy w letargu obojętności byliście pogrążeni; powstańcie upadli; chodźcie za mną na bój z mocami ciemności!"