Podziękowania
Drukuj
Rycerz Niepokalanej 9/1948, Podziękowania, s. 242

[Opis zdjęcia obok:] Wiele rodzin katolickich pragnąc okazać swoją wdzięczność za doznane łaski i szczęśliwe przeżycie wojny wystawiło kapliczki na cześć Najśw. Panny. Na zdjęciu kapliczka wystawiona prze[z] p. Bogdanowskiego z Brzezin k. Kalisza w miejsce starej zburzonej przez Niemców.

N..., 7.5.48. Do lat dziewiętnastu nie miałam Boga w sercu. Wychowując się wśród ludzi bezbożnych, za bajkę uważałam wiarę katolicką. Gdy zapoznałam męża i po raz pierwszy poszłam do kościoła, w sercu moim zaszło coś dziwnego. Odtąd czułam, że Pan Bóg specjalnie czuwa nade mną i nie chce pozostawić mnie w dotychczasowym stanie. Przyjęłam wiarę katolicką i czuję się w niej bardzo szczęśliwą. Już nic od niej odwieść mnie nie zdoła, chociażby za cenę życia.

Równocześnie proszę Niepokalaną, aby dopomogła mi w wychowaniu moich dwu synów. Pragnę, ażeby zostali oni kapłanami, i ludzi podobnych do mnie w młodym wieku, skierowywali do Boga i Niepokalanej. Proszę także o nawrócenie moich rodziców i zobaczenie się z nimi.

W. W., niegodna sługa Maryi

SAWINA, 10.2.48. My mieszkańcy gromady Sawina, par. Biezdziedza, składamy publiczne podziękowanie Niepokalanie Poczętej Dziewicy za otrzymane łaski i opiekę nad naszą gromadą w czasie okupacji niemieckiej i w czasie działań wojennych.

Z powodu akcji oddziałów partyzanckich w naszej gromadzie zakrojonych na szerszą skalę, mogło się zdarzyć wiele niepożądanych rzeczy. Nadzieja w pomoc i opiekę Najśw. Panienki nas nie zawiodła, bo pomimo aresztowania kilku osób i okrutnego znęcania się nad nimi, tajemnicy nie zdradzili. W przeciwnym bowiem razie poszłaby cała gromada z dymem a ludność do Oświęcimia. Chociaż później 3/4 mieszkańców wysiedlono, a pozostali zmuszeni byli pracować na wałach o chłodzie i wodzie pod gradem kul, ani jeden człowiek nie został zabity ani raniony.

Cześć i chwała Najświętszej Pannie.

Za gromadę: Zapór Jozafat, Jachym Michał
(następuje 11 podpisów)

WROCŁAW, 13.7.48. Za wielokrotne cudowne ocalenia i opiekę podczas wojny a także i w życiu obecnym, dziękuję serdecznie Najświętszej Pannie.

Prof. K. z rodziną

OLKUSZ, 1.5.48. Dziękuję Matce Najświętszej za uratowanie mi syna od zupełnego upadku i skierowanie go na uczciwą drogę. Proszę Ją też gorąco o dalszą opiekę i błogosławieństwo dla niego.

M. W.

GDAŃSK - ORUNIA, 5.4.48 Syn mój opuścił dom rodzinny w styczniu hr. oddając się rozrywkom światowym śladem swych kolegów Nie pomogły żadne prośby ani groźby. W trosce o jego duszę posłałam mu różaniec z pragnieniem, aby choć nosił go przy sobie i w ten sposób nie zrywał całkowicie łączności z Matką Najśw. W czasie misji, które odbyły się w marcu przy kościele św. Ignacego w Oruni srałam gorące modły do Niepokalanej o nawrócenie syna i w tej intencji przyjmowałam Komunię Św., obiecując podziękować publicznie za otrzymaną laskę. Wielką więc była moja radość gdy w dniu, w którym rozpoczęły się nauki dla mężczyzn, syn powrócił do domu, uczęszczał na wszystkie kazania misyjne a następnie odbył spowiedź. Dziś wszyscy czujemy się szczęśliwi i za tę wielką łaskę składamy Niepokalanej serdeczne podziękowanie.

M. M. B.

GARBATKA, 12.7.43. Wywiązując się ze złożonego w czasie pobytu w więzieniu ślubowania - składam szczere podziękowanie Matce Niepokalanej za cudowne ocalenie mnie w czasie dwukrotnej ucieczki z więzienia i obozu koncentracyjnego Gross-Rosen jak również za stałą, troskliwą opieką nade mną i całą rodziną w ciężkich latach okupacji. Doznawszy już niejednokrotnie wielu łask od Niepokalanej, trwam nadal w wierze, że Ona nigdy mię nie opuści.

Roman Stanisław

SOPOT, 15.7.48. Nie minął chyba miesiąc od czasu przesłania Redakcji mojej prośby do Niepokalanej, którą prosiłam o pomoc w sprawie osobistej oraz o doprowadzenie męża do spowiedzi, po 40-tu z górą latach nieuczęszczania do Sakramentów św. Przemówienia do rozsądku nie dawały rezultatu. Poleciłam go opiece Matki Bożej Nieustającej Pomocy i gorąco prosiłam Ją o tę łaskę. Prośby moje już zostały wysłuchane, gdyż mąż odprawił spowiedź i załatwił inne sprawy, na których bardzo mi zależało. Za otrzymane łaski składam Niepokalanej swe najgorętsze podziękowanie i proszę Ją o opiekę nad całą rodziną oraz o zdrowie dla brata. Cześć Maryi!

Maria D. P.

BŁASZKI, 15.10.47. Powstanie warszawskie... W dymie pożarów, w oparach krwi konało miasto niezłomne, - niepokonane. Rozjuszeni żołdacy hitlerowscy pędzili nas na rozstrzelanie. I kiedy każdy z nas z rezygnacją przyjmował ostatnią godzinę swego życia, wtedy Maryjo, zbielałymi wargami, które pokryć się miały skrzepem krwi zamordowanego, w tych straszliwych chwilach oczekiwania śmierci, gdy sekundy zdawały się wiekami, po raz ostatni w życiu modliłem się do Ciebie słowami praojców moich: "Bogarodzico - Dziewico, Bogiem sławiona Maryjo... módl się za nami!" I wysłuchałaś mnie. Cudownie ocaliłaś mi życie. Dwakroć wyrwałaś mnie ze szponów rozwścieczonej bestii germańskiej, w sposób dla mnie dotychczas niezrozumiały i niewytłumaczony. Tyś mnie cudem wróciła na Ojczyzny łono! Ty byłaś ze mną w dniach szczęśliwych i smutnych; płaszczem ochronnym otaczałaś mnie, kiedy leżałem pod gradem kul na polu walki; Ty byłaś ze mną w tragicznych dniach powstania warszawskiego. Ja, żołnierz polski, składam Ci publicznie hołd głęboki i podziękowanie za obfite łaski z prośbą o dalszą opiekę Matczyną nade mną, rodziną moją i Ojczyzną.

L. Jezierski

SOPOT, 29.6.48. Źli ludzie zamierzali zgotować mi nieszczęście, które oznaczałoby ruinę całej przyszłości mojej i rodziny. Doznane przykrości były tak wielkie, iż załamały mnie całkowicie; Niepokalana jednak czuwała, mimo że nie miałem nawet siły prosić Jej pomocy. Niech Niepokalana wybaczy naszym wrogom i nie pozwoli im czynić krzywdy komukolwiek, osobom zaś prawego serca, które nas podtrzymywały na duchu (w szczególności zaś Stanisławowi D. i K.) niech udzieli hojnie swych łask.

Mgr Z. M.

ŁÓDŹ, 22.4.48. Jestem trzy lata mężatką. Oboje z mężem prowadzimy dom po bożemu. Jesteśmy gorącymi czcicielami Maryi i wiernie stoimy pod sztandarem Niepokalanej. Nasza dwójka dzięki Opatrzności Bożej chowa się nam dobrze i zdrowo. Poważną troską był tatuś, który od 10-ciu lat nie był u spowiedzi św. Jedyna pomoc mogła przyjść tylko z nieba. Wierzyliśmy, modląc się do Niepokalanej, że Ona przyjdzie nam z pomocą. Wpisaliśmy rodzinę do Milicji Niepokalanej i pokładając całą naszą nadzieję w Bogu, czekaliśmy cierpliwie. Kiedy ksiądz naszej parafii ogłosił rekolekcje, zaprosiliśmy na nie tatusia (mieszka w innej dzielnicy). Ku naszemu zdziwieniu chętnie na nauki przychodził. Zostawił nawet pilną pracę i odprawił szczerze rekolekcje oraz był u spowiedzi św. i razem z nami przystąpił do Stołu Pańskiego. Cóż to była za radość. Wielki był to dzień w naszej rodzinie. Za te wielkie łaski, składamy Niepokalanej najszczersze podziękowanie i jednocześnie przyrzekamy, że wiernie będziemy trwać przy Niej.

Niegodni słudzy Maryi
J. i T. J.

KRZESZOWICE, 13.7.48. Pewna matka czworga dzieci, będąc w stanie błogosławionym znalazła się w bardzo przykrym położeniu, gdyż lekarz kategorycznie oświadczył, iż chcąc ratować matkę, należy pozbawić życia mającą przyjść na świat dziecinę. Matka wolała raczej narazić własne życie na niepewność, niż zgodzić się na wyrządzenie tak strasznej krzywdy niewinnej istocie. Pełni wiary i nadziei w pomoc Niepokalanej, zanosiliśmy gorące modły do Maryi, prosząc o szczęśliwe rozwiązanie.

Nadeszła ostateczna i decydująca chwila. Niepokalana nie zawiodła pokładanej w Niej nadziei. Mimo uprzedzeń lekarza, wszystko przeszło bardzo szczęśliwie. Toteż tą drogą, w największej wdzięczności, składamy Maryi Niepokalanej najszczersze podziękowanie.

Matka i E. M.

TUPLICE, 27.4.48. Od ośmiu lat chorowałam na gruźlicę kości. Rumuńscy i polscy lekarze radzili, by nogę odjąć. Nie pozwoliłam. Przez ostatnie trzy lata leżałam stale w łóżku. Jedyną moją nadzieją była Niepokalana, a w ostatnim czasie O. Kolbe, męczennik za wiarę. Do niego, udawałam się z prośbą o wstawiennictwo. Poprosiłam o wodę z Lourdes. Robiłam okłady z niej na otwartą i stale ciekącą ranę, modląc się gorąco do Matuchny Najświętszej i do O. Kolbego. W ciągu tygodnia wiecznie ciekąca rana zagoiła się. Będę i nadal prosić ojca Kolbego, by się przyczynił za mną, abym mogła nogę zginać i chodzić, jak każda panna w moim wieku.

Oby nikt nie zapominał o pośrednictwie Niepokalanej, oby każdy wiedział, że O. Maksymilian był pierwszym Rycerzem Niepokalanej.

Dominika Medwediuk

LUBLIN, 14.7.48. Było to na początku lipca 1946 r. W drodze ze wsi do stacji, przygodny mężczyzna zaofiarował mi swą pomoc w niesieniu bagażu. Odmówiłam. Dziwne uczucie niebezpieczeństwa targnęło mą duszą. Sytuacja bez wyjścia; daleko od ludzi, z jednej strony las, z drugiej łan wyrosłego zboża. On miał iść lasem. Rozstałam się z nim ruszając ścieżką przez pole. Strwożone moje serce zwróciło się o pomoc do Niepokalanej. Zaledwie zdążyłam odmówić trzy Zdrowaś Maryjo i wezwanie - "O Maryjo bez grzechu poczęta...", gdy ów człowiek rzucił się na mnie jak dziki zwierz na bezbronną ofiarę, maltretując mnie, by odebrać najdroższy skarb - dziewictwo. Tylko niebo było świadkiem tej nierównej walki, w której zwyciężyła Ta, przy Której boku walczyłam - Dziewica Niepokalana. Z głębi serca składam Jej za to gorącą podziękę i oddaję się Jej nieustannej pieczy.

Niegodna sługa Cz. K.

ROSTKI MIEDZ., 14.3.48. W roku 1943 aresztowano mię wraz z mężem za udzielanie pomocy partyzantom. Męża zabrano do Treblinki, mnie na Pawiak. W domu zostało troje nieletnich dzieci. Z Pawiaka przewieziono mnie do Oświęcimia. W okropnych warunkach obozowych nabawiłam się febry. Zbita i owrzodzona na twarzy, zapadłam następnie na tyfus. Wędrując kolejno przez obozy w Buchenwaldzie i Ravensbrücku, znalazłam się na łagrze śmierci w Bergen-Belsen. Tylko opieka Matki Niepokalanej, do której zawsze z ufnością się uciekałam, ustrzegła mnie od śmierci i pozwoliła wrócić do dzieci. Niepokalana też wybawiła męża z Treblinki. Sercem przepojonym wdzięcznością za doznane łaski składam wraz z mężem najserdeczniejsze podziękowanie Najlepszej z Matek, prosząc o dalszą opiekę nad rodziną.

Maria i Jan Litwińczukowie


Rycerz Niepokalanej 9/1948, grafika pod Podziękowaniami, s. 244

Opisy zdjęcia powyżej: Pierwsza Komunia św. dzieci polskich, chorych na gruźlicę, w szpitalu w Bad Rehburg k. Hannoveru w Niemczech - urządzona staraniem ks. St. Siekiery. Przeszło 100 księży polskich, głównie b. więźniów obozu koncentracyjnego w Dachau pracuje jeszcze nad rodakami w Niemczech. żyją oni, jak większość Polaków w b. ciężkich warunkach, pozbawieni najprymitywniejszych wygód. Z menażką w ręku stoją w kolejce, pobierając jedzenie z kuchen obozowych. A chociaż serce każdego z nich wyrywa się do Polski, pozostają wśród Polaków, gdyż odczuwają ciężki ich los na obczyźnie.