Podziękowania

M., 1 VI 1948. Pomimo że kilkanaście razy patrzyłem śmierci w oczy, kiedy wezwałem najświętsze imię: Maryja, zawsze wychodziłem cało z najgorszych sytuacji. Udało mi się zbiec z Niemiec, dokąd zostałem zabrany na roboty, potem z Oświęcimia. Po powrocie do domu wstąpiłem w szeregi partyzantów, by walczyć za Wiarę i Ojczyznę. Kiedy Niemcy odkryli naszą grupę i ją rozbili, ja wyszedłem spod kul zdrowy i dalej walczyłem z okupantem. Hitlerowcy, nie mogąc mnie złapać, aresztowali całą moją rodzinę. 16-letni brat mimo tortur nie wydał miejsca mego pobytu, a po długim pobycie w obozie wrócił z całą rodziną dzięki Maryi do domu. Później napadli mnie źli ludzie przy własnym domu, kula wybiła mi zęby, ale ocalałem. W końcu dostałem się w ręce nieprzyjaciół, którzy postanowili skończyć ze mną i kazali mi paść na ziemię. Kiedy wezwałem imienia Maryi, mimo że byłem już ranny rzuciłem się do ucieczki i znów ocalałem, choć to było w otwartym polu, a nieprzyjaciół było 30 z bronią. Za te wszystkie łaski i cudowną opiekę Matki Najśw. składam Jej gorące dzięki i wołam na cały świat, by wszyscy ludzie we wszystkich potrzebach do Niej się uciekali, bo od wieków nie słyszano, aby, kto do Niej się ucieka, nie był wysłuchany i zginął.

A. Pietrzak

GULCZ, 16 VI [19]48. Dnia 2 II [1948] r. przyszło nam na świat dziecko, które żyło tylko 11 godzin. Po 9 dniach dostałam silnych boleści. Zawezwany lekarz stwierdził skrzep krwi. Odwieziono mnie prawie nieprzytomną do szpitala. Ataki się ponawiały. Zdałam się na wolę Bożą, żal mi było tylko dzieci, które pozostały w domu (a jest ich sześcioro poniżej 13 lat). Założono mi Cudowny Medalik, a mąż poprosił księdza o odprawienie Mszy św. w mojej intencji. W czwartym tygodniu choroby po silnym ataku odzyskałam zupełną przytomność, a badanie lekarzy i prześwietlenie wykazało, że skrzep znikł. Po paru dniach wróciłam do domu i czuję się dość dobrze. Zgodnie z uczynionym przyrzeczeniem dziękujemy publicznie Najsł. Sercu Jezusowemu i Matce Najśw. za odzyskane zdrowie, prosząc o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Łucja i Władysław Łuziewiczowie

Zgodność powyższego stwierdzam - chorą przywiozłem do szpitala w Czarnkowie z rozpoznaniem zakrzepu naczynia w płucu lewym z zawałem. Stan chorej był ciężki - nadzieja wyleczenia słaba. | Dr Alfons Skibicki

WILANÓW, 23 XI [19]47. Niegdyś jako młodzieniec, lekceważyłem każdą świętość, Nieraz sypały się przez usta moje bluźniercze słowa, a w głowie snuły się czarne, godne potępienia myśli, za co dotknął mnie palec Boży: Spotkałem na mojej drodze szereg nieszczęść, z których uratować mnie mogła jedynie Łaska Boża. Podziękowania "Rycerza Niepokalanej" podsunęły mi myśl udania się do Matuchny Najświętszej z prośbą o oczyszczenie mnie z grzechów i nawrócenie. Prośba moja została wysłuchana. Niepokalana nie zawiodła już mnie nigdy. Na froncie gdy tylko znalazłem się w bardzo ciężkich chwilach a poleciłem się Matuchnie Niepokalanej, prośba moja zawsze została wysłuchana.

Dziś dziękuję Ci publicznie, niegodny Twój sługa, za wyrwanie ze szponów bezbożnictwa, utrwalenie w wierze Chrystusowej i szereg zaznanych łask.

O. F.

KRZESZOWICE, 13 VII [19]48 r. Niepokalanej Matuchnie zawdzięczam mój największy skarb - powołanie kapłańskie. Przy Jej pomocy ukończyłem gimnazjum i pomimo spóźnionego wieku zostałem przyjęty do Zgromadzenia Ks[ięży] Misjonarzy. Wywiązując się z przyrzeczenia składam Jej na tym miejscu gorące dzięki.

Maryjo, pod Twoją opiekę oddaję się cały, Ty prowadź mnie ku wyżynom i spraw, ażebym został godnym sługą Syna Twego i abym mógł nieść światło Jego Ewangelii tym, którzy go szukają.

seminarzysta C. M. Matysiak Edmund

MIASTO ZAKROCZYM położone nad Wisłą zostało zniszczone w 95% wraz z kościołem parafialnym wskutek trzy tygodnie trwającego oblężenia hord germańskich.

Ocalał natomiast jeden znaczny obiekt, aczkolwiek od odłamków został częściowo uszkodzony. Dlaczego? Oto odpowiedź.

Po zdobyciu już tylko popiołów i zgliszcz odznaczonego później medalem bohaterów - Zakroczymia - staje strasznie zaciekawiony przed zagadkowym domem niemiecki lotnik i pyta: "Co to są za budynki tajemnicze, gdyż tyle razy nadjeżdżałem nad nie samolotem z bombami, a zasłaniała mi je Madonna"? Usłyszał odpowiedź i przekonał się, że jest to klasztor i kościół OO. Kapucynów, gdzie w wielkim ołtarzu króluje obraz Niepokalanej, w którym odbiera serdeczną cześć zwłaszcza w czasie nowenny i oktawy Niepokalanego Poczęcia. Świadkami zeznania Niemca byli śp. o. Cyryl, kapucyn, gwardian, brat Redemptus, kapucyn oraz pan Kłos.

O. Albin kapucyn b. przełożony w Zakroczymiu

B., 15 VI [19]48. Od wczesnej młodości szedłem drogą grzechu. Spostrzegłem, że tracę siły i zdrowie. Kilkakrotnie próbowałem zmienić życie lecz moja walka była daremna. Wówczas w swej bezsilności błagałem Niepokalaną: O Maryjo, ratuj mnie! Zostałem wysłuchany, zerwałem z grzechem, a dziś jestem szczęśliwym ojcem rodziny. Sercem przepełnionym wdzięcznością składam Najsłod. Sercu Jezusa i Matuchnie Niepokalanej przyrzeczone podziękowanie.

Niegodny sługa Maryi W. A.

SOPOT, 28 IV 1948. Przeżywaliśmy wiele b. ciężkich chwil i tragicznych momentów, a jednak ocaleliśmy. Rodzice moi i ja zostaliśmy wyrzuceni z rodzinnego gniazda, pozbawieni mienia; często staliśmy wobec niebezpieczeństwa ze strony bandytów czy łapanek niemieckich, przetrwaliśmy 8 tygodni na linii bojowej. Wtedy to zdarzył się następujący wypadek. Chroniąc się od natręctwa pijanych żołnierzy, uciekłam do piwnicy, gdzie zasnęłam z różańcem w ręku. Tejże nocy podczas nalotu, bomba rozwaliła naszą piwnicę i rozbiła moje łóżko. Ojciec wydobył mnie ciężko ranną spod gruzów; obie nogi miałam poszarpane, a rękę złamaną w kiści. Długie tygodnie przeleżałam z ręką i nogami ujarzmionymi w szynach. Błagałam Bożej łaski, by móc chodzić i grać (przepadam za muzyką). Po trzech miesiącach wstałam z łóżka. Ręka szczęśliwie zrosła się, kości nóg były nienaruszone. I chodzę i gram! Pozostały mi tylko blizny, które nigdy nie pozwolą zapomnieć o cudownej łasce różańca św. Łaska Boża czuwała i nad moją mamą, gdyż w czasie wybuchu bomby ściana, pod którą spała, osunęła się nie na łóżko, lecz przeleciała poza nie. Za te łaski i za szereg innych, m.in. za powrót babci, 70-letniej staruszki, z 6-letniej tułaczki na obczyźnie, składam u stóp Matki Niepokalanej swoje serce. I rzucam zew: my, młodzieży polska, pamiętajmy, że może być na świecie groźna potęga zła, ale słaba jest ona wobec potęgi Boga, i zaciągajmy się coraz liczniej do hufców naszej Pani świata, która z wysokości Jasnej Góry czuwała i czuwa nad Ojczyzną!

Danuta Boguszewska

Przemyśl, 27 VI 1948. Ciotka nasza, lat około 60, nie była już 34 lata u spowiedzi. Wszelkie namowy i zabiegi w tym kierunku okazały się bezskuteczne. Owszem, do kościoła chodziła, czytała książki religijne, ale do spowiedzi świętej nie chciała iść. W lutym [1948] r. ofiarowałam jej medalik z wizerunkiem Niepokalanej. Po paru tygodniach dowiedziałam się, że ciotka przystąpiła do spowiedzi i Komunii Św[iętej]. Sama oświadczyła, że po zawieszeniu medalika na szyi dziwnie przejrzała i postanowiła zadośćuczynić obowiązkowi wielkanocnemu. Dziękuję Matce Bożej Niepokalanej za tak wielką łaskę.

Stanisława Kulczycka

ŁÓDŹ, 27 V [19]48. Tatuś mój od 10 lat nie był u spowiedzi i nie chciał o niej słyszeć. Kiedyśmy w domu rozmawiali o kościele czy sakramentach, wynikały z tego zawsze sprzeczki. Nadto tatuś się upijał i po pijanemu robił awantury. Postanowiłam modlić się do Matki Najśw. Zaczęłam przystępować do Komunii Św[iętej] w pierwsze piątki i w pierwsze soboty miesiąca, ofiarowując je za ojca. W czasie 40-godzinnego nabożeństwa ku naszemu zdziwieniu tatuś sam oznajmił, że wybiera się do spowiedzi świętej. W ten wieczór modliłam się długo, aby tatusia nie odbiegły te myśli, i przyrzekłam przez cały maj przystępować do Komunii Św[iętej]. Jakaż była nasza radość, gdy ojciec przystąpił do sakramentów świętych i przyrzekł nie pić wódki do Bożego Narodzenia. Za tę łaskę składam Pani Najświętszej gorące podziękowanie.

M. M.

Kraków, 4 VI 1948. W lutym [1948] roku pośliznąłem się i upadłem, nadwerężając w poważnym stopniu operowaną niedawno nogę. Nie mogłem w ogóle chodzić, wysoka temperatura wywołana stanem zapalnym wyniszczała nadwątlone nadmierną nauką siły. Lekarze z Pomocy Akademickiej (jestem bowiem studentem) jednomyślnie orzekli, iż musi nastąpić powrót gruźlicy kości. Starałem się za wszelką cenę dostać skierowanie do sanatorium akademickiego w Zakopanem, niestety bezskutecznie. Wtedy ogarnęła mnie rozpacz, gdyż na prywatną kurację nie było mnie stać. Mieszkając na piątym piętrze postanowiłem wyskoczyć przez okno, by odebrać sobie w ten sposób życie.

W ostatniej chwili przeglądałem pamiątki swego życia i natknąłem się na błękitną okładkę "Rycerza Niepokalanej". Skwapliwie go przejrzałem. Przy czytaniu podziękowań, owładnęła mną silna wiara, że Niepokalana pomoże mi, wyratuje ze strasznego nieszczęścia. Odmówiłem gorąco, różaniec i przyrzekłem ogłosić w "Rycerzu", jeżeli mnie uleczy. I rzecz nieprawdopodobna. Tego samego wieczora temperatura opadła, by więcej się już nie podnieść. W krótkim czasie później zacząłem chodzić. Dziś jestem zupełnie zdrów. To, co lekarze-optymiści przewidywali za 6 miesięcy, Maryja zdziałała za parę dni. Za tę szczególną łaskę składam Ci Niepokalana publiczne podziękowanie i proszę Cię nadal o Twą słodką opiekę nade mną i nad moimi najbliższymi.

Tadeusz J.

S..., 15 VI [19]48. Miałem być po urlopie zwolniony z pracy. Na wczasach codziennie chodziłem na Mszę świętą i na majowe nabożeństwo, prosząc Najłaskawszą Matkę naszą o wszystkie łaski dla siebie, żony, dziecka, dla całego narodu. Po przyjeździe z urlopu otrzymałem posadę, o jakiej bym nigdy nie myślał. Jestem zadowolony i wdzięczny serdecznie naszej kochanej Matce.

K. K.

KRAKÓW, 15 VII [19]47. Kiedy losy życia przeniosły mnie do Niemiec w 1940 r., począłem wątpić w Kościół i stałem się obojętnym wobec religii. W takim stanie żyłem dość długo. Po powrocie do Ojczyzny zacząłem odczuwać wielką pustką w sercu i doszedłem do przekonania, że dłużej tak żyć nie można. Sporo zmagałem się z sobą, zanim zdobyłem się na odwagę nawrócenia się. Dopiero, gdy począłem gorąco prosić Matkę Niepokalaną, wysiłki moje okazały się skuteczne. Dziś rozumiejąc prawdy wiary katolickiej, czuję się szczęśliwym i zadowolonym z życia.

Dotrzymując przyrzeczenia składam Panu Bogu i Tobie Niepokalana Matko publiczne podziękowanie.

Niegodny czciciel Niepokalanej | F. Andrzejewski

WYSZOGRÓD, 12 VII 1948. Niepokalanej Pośredniczce łask wszelkich składam najgorętsze dzięki za szczęśliwe złożenie egzaminu dojrzałości.

br. Józef Maria Wiesław ROSŁON, kleryk

K., 8 II [19]47. O Maryjo, Matko pokutującego grzesznika, dzięki Ci za łaskę powrotu do Ciebie i Twego Syna. Pogrążona w bagnie grzechowym nigdy nie zapominałam o Tobie, ale i Ty, o Matko, nie zapomniałaś o mnie. Gdy zdawało się, że tonę i nic mnie nie uratuje, Ty podałaś rękę i dziś pozwoliłaś odbyć spowiedź z całego życia.

Dzięki Ci za tę ogromną łaskę, dzięki Ci, że z nierządnicy grzesznej, upadłej kobiety podniosłaś mię znowu do godności córki.

Niegodna sługa A. T.