Podziękowania
Drukuj

S..., dn. 20.5.1946 r. Jeszcze przed wojną otrzymywaliśmy "Rycerza Niepokalanej" który w naszej rodzinie był niezmiernie lubiany i chętnie czytany, Zawierucha wojenna rzuciła nas daleko od domu rodzinnego. Jednak modląc się do Matki Najświętszej, wierzyliśmy, że powrócimy do Ojczyzny. Ja poszedłem do wojska. Przeszedłem w szeregach Wojska Polskiego całą kampanię od Lenino przez Warszawę aż po Nysę i Elbę. W najtrudniejszych momentach oddawałem się Niepokalanej w opiekę. Szczęśliwie wyszedłem z siedmiodniowego okrążenia i przez cały okres walk nie zostałem ranny. Rodzice zanim powrócili, przeszli różne trudne koleje losu. Dziś wszystko ułożyło się najpomyślniej. Składam za to publiczne podziękowanie Matce Niepokalanej za Jej tylekroć okazaną pomoc i opiekę nade mną i nad morą rodziną. Teraz już żadne argumenty mnie nie przekonają, że nie ma opieki Boskiej. Sam doświadczyłem, że Bóg jest i jest łaskawy dla Swych wyznawców. Dziś tylko chrześcijańska miłość bliźniego i odrodzenie duchowe według nauki Kościoła katolickiego przywróci społeczeństwu spoko t odbuduje moralność w życiu codziennym.

por. Cz. M.

WAŁBRZYCH, dn. 2.6.1946 r. W czasie mojego pobytu w Oświęcimiu - Brzezince, będąc chory na tyfus, leżałem na bloku 12, który nazywał się wówczas wykańczalnią. Kiedy poczułem, że już nadchodzi ostatnia moja godzina, zwróciłem się z gorącą prośbą do Matki Bożej Ostrobramskiej, by zachowała mnie przy życiu nie dla mnie samego, lecz dla tych moich najbliższych, którzy modlą się do Boga o mój powrót. Niepokalana mnie wysłuchała. Po raz drugi i trzeci ocaliła mi życie. Składam więc Jej moje gorące podziękowanie.

Niegodny, lecz miłujący Ją sługa
Dr Wincenty Lubicz-Krupowicz

D... (Okręg Mazurski), dn. 6.8.1946 r. Z głębi serca składam Matce Niepokalanej serdeczne dzięki za wytrwanie w cnocie co Jej właśnie zawdzięczam. O Maryjo, nie wypuszczaj mnie nadal ze swej opieki, a pozwól, bym godną była nosić diadem, w którym jaśnieją perły wierności małżeńskiej i macierzyńskiej ofiarności. A jeżeli przeznaczeniem moim jest być samotną, to pozwól, bym na łożu śmierci oddała nietknięty skarb czystości w Twe ręce. Jeszcze o jedno Cię proszę o Pani, dodaj mi odwagi do zdobywania dla Ciebie dusz dziewcząt swoim słowem i przykładem, by wszystkie Polki były szlachetne i jaśniały Twoimi cnotami.

Helena C.

P... (Pomorze Zachodnie), dn. 20.7.1946 r. Po sześciu latach zesłania wróciliśmy do Ojczyzny. Gdy nas wywożono, zabrałem ze sobą figurkę Niepokalanej, którą otrzymałem z Niepokalanowa i modliliśmy się przed nią. Niepokalana dopomogła nam zwyciężyć wszystko, przeżyć szczęśliwie i powrócić. Dziś ta sama figurka stoi na stoliku w moim domu, a cała rodzina dzięki składa Matce Bożej za ocalenie.

S. Sitarz

KOCK, dn. 18.9.1946 r. Podczas walk Polaków z Niemcami w 2-4 paźdz. 1939 r. wojsko nasze pod Kockiem otoczone zewsząd wypowiedziało bój do ostatniego naboju. Silny ogień artylerii niemieckiej nie dawał w mieście schronienia. Pod kościołem urządzono szpital. Tam też zgromadziła się ludność trwając na modlitwie. Grad pocisków skierowano na kościół, który spłonął, lecz schron z ludem został nietknięty, nawet nikt nie był ranny. Pomni tej przemożnej opieki Niepokalanej w czasie długotrwałej okupacji, w chwilach ciężkich wspólnie uciekaliśmy się pod płaszcz Matki Najświętszej.

Dziś, z serc przepełnionych wdzięcznością składamy publiczne podziękowanie Matce Najświętszej i prosimy Ją o dalszą opiekę nad całą parafią.

Ks. Józef Guzewski

P. S. Odbudowa spalonej świątyni ku czci Najśw. Panny szybko postępuje.

K..., dn. 26.10.1946 r. Będąc w czasie okupacji współpracownikiem Polski walczącej wyszedłem cało mimo ciężkich chwil tylko dzięki Tobie Matuchno i Królowo nasza. Bez Ciebie już dawno bym zginął.

Kapral Sokół

WARSZAWA, dn. 19.8.1946 r. Jestem wdową i matką. W r. 1943 zostałam aresztowaną przez Gestapo, jako funkcjonariuszka więzienia na Pawiaku. Tu przywożono najbardziej wartościowych Polaków. Praca moja polegała na stałej łączności między światem zewnętrznym, a więźniami politycznymi. I za tą właśnie pomoc przy szczegółowej rewizji znaleziono przy mnie 4 gazetki, 3 komunikaty radiowe, oraz 6 grypsów (notatek) o uzgodnienie zeznań. Osadzono mnie w celi izolowanej i stąd byłam braną na przesłuchania, bita i katowana. To, że wszystko jakoś przeżyłam, zawdzięczam tylko Niepokalanej. Przechodziłam wtedy również wielką walkę duchową, bo jako matka dwojga dzieci rozumiałam, że moje aresztowanie może spowodować ich aresztowanie i tylko modlitwa do Niepokalanej dodawała mi otuchy oraz sił do takich zeznań, które nie obciążyły dzieci, ani wielu innych ludzi, jak również nie zhańbiły mnie matki-Polki, W dniu 28 kwietnia 1943 r. wywieziono mnie do Oświęcimia. Czym był lagier oświęcimski wie o tym cała Polska. To miejsce święte, niby kościół, bo jak w czasie Mszy św. rozpatrujemy ofiarę życia Chrystusa z miłości dla ludzi - tak w Oświęcimiu konali i składa i swe życie w ofierze Polacy dla umiłowanej Ojczyzny. Mimo starszego wieku, nigdy moja wiara w Chrystusa i Matkę

Najświętszą nie była mocniejszą, jak tam, na tej Polskiej Golgocie. Ona dawała mi sił i otuchy, kazała wierzyć w dzień wyzwolenia. W czasie ciężkiej choroby tyfusu plamistego, który bez przerwy zabijał nieszczęsnych haftlingów, nie ominął i mnie. Dzięki jednak Zbawicielowi i Niepokalanej otrzymałam Komunię Św[iętą] i wyzdrowiałam. Po wyzdrowieniu chciałam podziękować księdzu, który mi przyniósł P. Jezusa, ale już nie żył. Podziękowałam Matuchnie Niepokalanej.

W drugą rocznicę mego aresztowania tj. 22.1.1945 r. dr Fiderkiewicz z dr. Kuleszą zorganizowali ucieczkę, o której mnie poinformowano. Było bardzo niebezpiecznie, ale byliśmy przygotowani na wszystko, a naszą jedyną bronią była niezachwiana wiara w Chrystusa i Niepokalaną. Wiem, że to tylko dzięki Nim zobaczyliśmy świat i jesteśmy ludźmi.

Dziś, z odległości pewnego czasu, jeszcze bardziej wierzę, że to nie moje siły, ani nerwy wytrzymały, ale opieka Boska była nade mną.

J. Szukielska

ZĘBCÓW, dn. 12.7.1946 r. Gorące podziękowanie składam Matce Bożej Nieustającej Pomocy i Królowej Różańca św., za przyjęcie mnie do szkoły morskiej. Proszę Niepokalaną Matuchnę o dalszą opiekę.

Wierny Jej rycerz Ferdynand Waligóra

WARSZAWA, dn. 3.10.1946 r. Chcę podziękować Matce Bożej za przetrwanie Powstania wraz z półtoraroczną córeczką i za przywrócenie jej zdrowia, za ocalenie męża mego, matki i reszty mej najbliższej rodziny oraz ostatnio za posadę, którą mąż otrzymał. We wszystkich tych wypadkach widziałam cudowną pomoc i opiekę Matki Bożej. Składam Jej hołd najgłębszy - bezgranicznie ufam i wierzę...

Niegodna sługa Maryi Dr W. Pabisiakowa

PRUSZCZ, dn. 8.8.1946 r. Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Mani Niepokalanej za szczęśliwe rozwiązanie, jak również za doznaną opiekę w czasie ciężkiej wojny.

Paulina i Franciszek Burczykowie

ZAGÓRZYCE, dn. 12.6.1946 r. W roku 1939 zostałem jako jeniec zabrany do niewoli niemieckiej. Początki przechodziliśmy straszne, głód i nędza a potem kilkakrotne naloty i bombardowania tak w dzień jak i w nocy nie dawały nam spokoju. Jedyną mą pociechą był różaniec. Co dzień, po skończonej pracy w wolnej chwili biegłem do bardzo małej i skromnie przybranej naszej kapliczki, która mieściła się w narożnej sali w jednym z baraków znajdujących się w naszym lagrze. Tam oddawałem się całym sercem Najświętszej Maryi i Najświętszemu Sercu Jezusowemu prosząc o szczególną opiekę i zachowanie od śmierci.

Dnia 2 grudnia 1945 i. wróciłem do domu szczęśliwie, zastając wszystkich w rodzinie przy dobrym zdrowiu. Za te i za wszystkie łaski składamy wraz z żoną najserdeczniejsze dzięki Niepokalanej oraz Najsłodszemu Sercu Jezusowemu i prosimy o dalszą opiekę nad naszą rodziną.

Jan Warchala

O..., dn. 12.4.1946 r. Jak tyle innych poszłam łatwą i utartą drogą grzechu. Złe koleżanki i powieści dopełniły reszty. W praktykach religijnych doszłam do tego, że odważyłam się na najgorsze... na świętokradztwo. Jednak Maryja nie chciała mej zguby. Bez mojej wiedzy zostałam wpisana do Milicji Niepokalanej. Po długim czasie wewnętrznego zmagania się odrzuciłam fałszywy wstyd i dumę odbyłam szczerą spowiedź generalną, przyrzekając w zamian ogłosić publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". Wywiązując się z danego przyrzeczenia składam Ci, Maryjo, dzięki z całego serca i proszę o błogosławieństwo i wytrwanie w dobrym.

Niegodne dziecię Niepokalanej W. G.

GRANOWIEC, dn. 15.6.1946 r. Dnia 14 sierpnia 1943 r. wieczorem policja niemiecka podsłuchała naszą rozmowę na temat przeczytanej tajnej gazetki i kazała nazajutrz stawić się na posterunek. Całą noc modliliśmy się do Niepokalanej, wierząc, że Ona nas nie opuści w dniu Swego wielkiego święta. I rzeczywiście, dziwnym sposobem policjant niemiecki puścił nas wolno.

Gdy wojna minęła, źli ludzie niesłusznie oskarżyli mego męża przed Władzami. Z ufnością zwróciłam się do Niepokalanej, prosząc Ją o pomoc i obiecując publicznie podziękować w "Rycerzu". I tym razem nie zawiodłam się, bo mąż będąc niewinnym wrócił do domu.

Za te i wiele, wiele niezliczonych łask składam Ci, o Matko Miłosierdzia serdeczne podziękowanie i proszę o dalszą opiekę nad moją rodziną.

Niegodna czcicielka Maryi Maryja W.

GORZÓW, dn. 5.5.1946 r. Życie doświadczyło mię w okrutny sposób, zabierając najdroższe osoby. Pod wpływem fałszywych teorii straciłam wiarę.

Jednak Bóg czuwał. Wśród gehenny mąk, gdy życie moje wisiało na włosku, iskry wiary zatliły się w mym sercu. Poleciłam się opiece Niepokalanej, obiecując, że jeśli ocaleję. ogłoszę podziękowanie w "Rycerzu".

Ta jedyna, najlepsza Matka wysłuchała mej prośby i sprawiła, że mimo wielu piętrzących się niebezpieczeństw, jestem wolną, mam pracę i choć warunki materialne są niezmiernie trudne, mogę się uczyć.

Za te wszystkie łaski składam publiczne podziękowanie Matce Najśw., prosząc o dalszą opiekę.

Barbara Zalewska

OLIWA, dn. 12.8.1946 r. W roku 1942 Niemcy aresztowali mego męża i skazali na śmierć z wielu innymi towarzyszami niedoli. Kiedy starania moje nie skutkowały, zwróciłam się z wielką ufnością do Matuchny Najświętszej. Wierzyłam mocno, że będą wysłuchaną. W intencji tej poszłam do spowiedzi i Komunii Św[iętej] Wieczorem dnia tego mąż mój wrócił do domu.

Teraz więc spieszę publicznie podziękować Matuchnie Najświętszej za opiekę i ocalenie męża mego od śmierci z rąk hitlerowców i za opiekę nad całą rodziną. I nadal opiekuj się nami Matko nasza i Opiekunko.

J. T.

CIECHANÓW, dn. 31.8.1946 r. We wszystkich trudnościach I cierpieniach zawsze ufałam Ci Matko i Tyś mię pocieszyła. Za odzyskane zdrowie i za największy skarb - synka - dziękujemy Matce Najświętszej i jego i naszą przyszłość składamy w opiekuńcze ręce Królowej Nieba i Ziemi. Matko, nie opuszczaj nas!

Maryja i Ryszard Niesłuchowscy