Podziękowania
Drukuj

Pod opieką Niepokalanej

KRAKÓW, 16 kwietnia 1946.

Dziękuję Niepokalanej Panience za ocalenie z rąk gestapo w r. 1944 w czasie obławy na ulicach miasta Tarnowa. Gdy już wszelka nadzieja uwolnienia zawiodła, zwróciłem się do Matki Najśw. w Tuchowie oraz do św. Tereni z prośbą o uwolnienie, przyrzekając, że zawsze będę wiernym obrońcą Jej Imienia.

T. K.
student Uniwersytetu Jagiell. w Krakowie

STUBNO, dn. 3 maja 1946 r.

W imieniu mych parafian i swym własnym składam tą drogą najgłębsze i najgorętsze, z serc płynące podziękowanie Najświętszej Maryi Pannie, Patronce naszego kościoła parafialnego, potężnej Opiekunce i czułej Matce całej naszej parafii, za wprost cudowną opiekę i zachowanie naszej wioski od zniszczenia i zupełnej zagłady, na jaką w latach wojennych tylekroć narażoną była...

Wioska nasza (Stubno pow. Przemyśl) bowiem dwa razy znalazła się w tej wojnie na linii frontowych działań wojennych, ponosząc jedynie bardzo nieznaczne szkody. Tuż przy wiosce było najpierw niemieckie a później sowieckie lotnisko wojskowe, które w każdej chwili mogło być celem bombardowań... Od roku 1944 do końca marca 1946, znajdowaliśmy się w ośrodku działania faszystowskich band ukraińskich, które dziesiątkując ludność polską, wypaliły wokoło nas wioski i osiedla. Myśmy ocaleli!!! Co więcej... w naszym powiatowym mieście, dziwiono się, że my w Stubnie jeszcze istniejemy... Że żyjemy dotąd... a stąd nawet podejrzewano o jakieś porozumienie z "banderowcami"... A my?...

My zaś istotnie zawarliśmy porozumienie z... Niepokalaną Matką Bożą... trwaliśmy na modlitwie i... bezgranicznie ufali!!!

Nasze ofiary Mszy św. przez pośrednictwo Matki Najśw. P. Bogu składane, nasze wspólne przez całą wojnę, każdego piątku obchodzone "drogi krzyżowe", nasze dobrowolnie podejmowane posty "o chlebie i wodzie". Komunie św. i modlitwy naszej dziatwy oraz ukochany różaniec... sprawiły, że na nas grzesznych i niegodnych spełniły się z niezachwianą prawdą słowa Psalmu "...Stąd wedle ciebie tysiąc głów polęże - stąd drugi tysiąc, ciebie nie dosięże...".

I tylko dlatego ocaleliśmy my sami, strzechy nasze i nasz dobytek!!!

Zapewniamy Cię, Najświętsza Matko nasza, że nadal i na całą przyszłość naszą - jakąkolwiek ona dla nas w Opatrzności Bożej jest przeznaczona - serca nas wszystkich bez wyjątku, zawsze do Ciebie należeć będą, a Ty u Syna Swojego wypraszać nam będziesz potrzebne łaski i ratunek dopóki nie zobaczymy się w niebie...!

Składając to publiczne podziękowanie Najśw. Patronce naszej parafii i Królowej Polski

pragniemy, aby wszyscy w Ojczyźnie rodacy dobrej woli poznali, że w najstraszniejszych warunkach i beznadziejnej sytuacji, u Niepokalanej znaleźć można zawsze szczęśliwe wyjście.

Ks. Ludwik Kudła, proboszcz

L.S. oraz podpisy 14 przedstawicieli parafian ze Stubna.

LUBLIN, dn. 12 maja 1946 r.

Zostałem powołany do wojska. Nieraz przeżywało się ciężkie chwile. Jednak Matka Najświętsza czuwała nade mną. Obecnie rodzina przyjechała szczęśliwie z terenów wschodnich do Lublina, gdzie na nowo rozpoczynamy życie rodzinne w myśl przykazań Bożych. Już 10 lat jesteśmy członkami "Milicji Niepokalanej".

Za wszystkie otrzymane łaski i dobrodziejstwa składamy Matce Najświętszej publiczne podziękowanie i prosimy aby nadal otaczała nas swoją opieką.

Dąbrowski Antoni por. W.P. z rodziną

LIPKA, POM. ZACHODNIE, dn. 16 maja 1946 r.

Za trzykrotne ocalenie podczas łapanek, za pomoc w beznadziejnych sytuacjach, za chleb codzienny i pracę, nieudolne dzięki Niepokalanej Matuchnie - całym życiem składać będzie.

niegodna służebnica "Lwowianka"

KCYNIA, 5 maja 1946.

Wywiązując się z danego przyrzeczenia, składam publiczne podziękowanie Maryi Niepokalanej za szczególną opiekę i pomoc nad naszą rodziną.

Mąż mój pomimo, że do niedawna był dobrym katolikiem i wzorowym mężem, upadł tak nisko, że zapomniał o Bogu i rodzinie i prowadził życie złe, rozpustne, nie wierząc w Kościół i życie wieczne. W tym ciężkim dla mnie utrapieniu, nie traciłam wiary i ufności w Bogu. Zamawiałam Msze św., odprawiałam nowenny i innych prosiłam o modlitwę za męża. Gdy już wszystko wydawało się beznadziejne, zawiesiłam mężowi Cudowny Medalik na szyję, ufając, że Matka Boża nas nie opuści. W samo święto Zwiastowania Najśw. Maryi Panny mąż przyrzekł mi, że rozpocznie nowe życie. Dotrzymał słowa. Przed świętami Zmartwychwstania Pańskiego pojednał, się z Bogiem i razem przystąpiliśmy do Stołu Pańskiego. Teraz twierdzi, że tylko dobry katolik może być szczęśliwym.

Za wiele łask szczególnie za opiekę nad naszą rodziną składamy gorące podziękowanie Maryi Niepokalanej i prosimy o dalszą opiekę nad nami.

niegodni czciciele Maryi N. N.

Zgodność powyższego z prawdą potwierdzam: Siostra Flawia Sł. M.

S... dn. 23 maja 1946.

Kilkanaście razy byłem u kresu swej wędrówki życiowej, lecz siła wyższa ratowała i wyzwalała mnie z opresji. Niejeden człowiek nauki z pobłażliwym uśmiechem wypowie, że to tylko "nadzwyczajny zbieg okoliczności".

Dla mnie, posiadającego wyższe wykształcenie, również matematyczne, jest to zrozumiałe, że tylko Opatrzność Boska i opieka Niepokalanej ratowały mnie w każdym wypadku. Tyle dowodów łaski Matki Bożej zmusza mnie do wyrażenia najgłębszej wdzięczności.

E. C.
b. starosta dziśnieński w Głębokiem

PRUSZKÓW, dn. 20 maja 1946.

Jechałem samochodem z Ożarowa do Pruszkowa. Przy wysiadaniu zostawiłem, przez roztargnienie, rower, który stanowi dla mnie w chwili obecnej jedyne źródło utrzymania.

Bardzo przejąłem się tą stratą.- Po przyjściu do domu, uklęknąłem z żoną przed figurą Niepokalanej i zaczęliśmy gorąco Ją prosić o odnalezienie roweru - obiecując, jeśli nas wysłucha, ogłosić w "Rycerzu", odmawiać różaniec i podziękować na Zielone Świątki na Jasnej Górze. Matka Boża wysłuchała nas, gdyż nazajutrz rower odnalazłem i szczęśliwy dziękuję Matce Najśw. za opiekę jaką mnie obdarza.

Piekarz Zdzisław

WARSZAWA, dn. 1 maja 1946.

Za ocalenie i widoczną opiekę Niepokalanej w obozie śmierci Buchenwaldzie, wśród strasznych tortur i ciężkiej pracy w tunelu, za szczęśliwy powrót do Ojczyzny, o co najwięcej prosiłem Niepokalaną, składam publiczne podziękowanie Najśw. Sercu Pana Jezusa, Najśw. Matce Niepokalanej i św. Antoniemu z Padwy.

Roman Dzikowski

WYSIN, dn. 28 kwietnia 1946.

Modliłam się jako matka o powrót moich dzieci z robót, i o czystość dla ich dusz i ciała. Wrócili szczęśliwie. Za te oraz za wiele innych łask składam najserdeczniejsze podziękowanie Matce Bożej Nieustającej Pomocy.

Oddaję się dalszej opiece.

W. K.

NIWY, dn. 28 kwietnia 1946.

Pod ciężkim zarzutem podpalenia zostałem pozbawiony wolności. Nie miałem żadnych świadków. Wówczas to udałem się do Niepokalanej, prosząc o zmiłowanie. Zostałem wysłuchany. Pismem Sądu Okręg, w Chojnicach zwolniono mnie a sprawę umorzono.

Za te i za wszystkie inne doznane łaski składam Najświętszemu Sercu Jezusa i Najśw. Panience publiczne podziękowanie.

Antoni Kolczyk

WRZEŚNIA, 25 maja 1946.

Spełniając daną obietnicę składam publiczne podziękowanie Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Matce Bożej Niepokalanej.

W czerwcu 44 r. ojciec przechodził ciężką, bo opóźnioną operację wyrostka robaczkowego, którą szczęśliwie przetrzymał. W kwietniu br. matka zachorowała na skręt kiszek, który udało się usunąć bez operacji.

Maria Janicka

Potwierdzam: dr. Lucjan Gostyński

IZBICA, dn. 3 lutego 1946 r.

Chwała Maryi jest wielka, i nic nie może dodać nowego jej blasku, lecz ujawnienie łask otrzymanych przez Jej orędownictwo pomnaża naszą ku Niej cześć, miłość i ufność.

W imieniu swoim i brata składam najgorętsze podziękowania Królowej Apostołów za łaskę kapłaństwa. Trudności w czasie okupacji były wielkie, jednak wszystkie zostały pokonane tak, że obecnie możemy pracować w swojej diecezji na Bożym Łanie.

Wyrażając swe najserdeczniejsze dzięki za otrzymane łaski, oddajemy się pod przemożną opiekę Królowej Apostołów, na drodze kapłańskiego życia.

Ks. Jan Zakrzewski

GNIEWCZYNA, dn. 10 marca 1946.

Wracając z kościoła przepływałam Wisłok, Nagle łódka wywróciła się. Pięć osób utonęło. Ja dzięki Niepokalanej uratowałam się, a w 4 dni powiłam córeczkę.

Za te i inne liczne dowody opieki - Matce Bożej i św. Antoniemu składam serdeczne podziękowanie.

niegodna sługa Maryi Agnieszka Konieczna

LUBLIN, 12 maja 1946.

Za drutami obozu, w partyzantce pod gradem kul karabinów maszynowych czy w innych najcięższych, zda się bez wyjścia, chwilach ubiegłych lat, czy obecnie w krytycznych (bez rodziny i pomocy) warunkach studiów, zawsze oddawałem się pod całkowitą opiekę Najśw. Maryi Panny. Setki kolegów zginęło, a większość pozostałych nie może marzyć o studiach, bo trzyma ich praca na życie. Ja cało przeszedłem przez wojnę i teraz studiuję, a zawdzięczam to tylko opiece Kochanej Matki Niebieskiej.

Pragnę tą drogą podziękować Najśw. Maryi Pannie za widoczną opiekę i prosić o dalsze łaski.

Student Uniw. Marii Curii Skłodowskiej Lublin

BUŚNIA, dn. 30 maja 1946.

Wywiązując się z uczynionego ślubu składamy naszej Najukochańszej Matuchnie Nieustającej Pomocy, z głębi serca płynące podziękowanie za Jej niekończącą się nigdy opiekę nad naszą rodziną. Prócz tego specjalne podziękowanie Niepokalanej Dziewicy, Strażniczce cnoty czystości za wyświadczoną nam szczególną łaskę.

Mateczko Najświętsza, czuwaj zawsze nad nami!

Rodzina Maciejewskich.