Podziękowania
Drukuj

Pani Niepokalana


Rycerz Niepokalanej 12/1946, grafiki do podziękowań, s. 336

GRUDZIĄDZ, dn. 13.6.1946.

Poprzez więzienia i obozy koncentracyjne Grudziądz, Toruń, Moabit, Tegel, Wronki, Wartenburg, Zwikau i Vaihingen (Enz) wszędzie odczuwałem Twą opiekę, zmiłowanie. W tych strasznych, fabrykach śmierci, które pochłaniały miliony ludzi, gdzie człowiek nie był pewny dnia ani godziny, a najzdrowszy organizm nie miał prawa żyć dłużej niż 5 tygodni, dzięki Twej, o Pani Niepokalana, tak widocznej opiece, potrafiłem blisko pięć długich lat przetrwać.

Za Twoją, Pani Niepokalana, łaską przebyłem też szczęśliwie straszny marsz głodowy - z Vaihingen do Ulmu 125 km. w którym z 550 więźniów doszło tylko nas 250.

Nie wierzyłem nigdy w taką moc Niepokalanej, mimo, że byłem katolikiem, ale po tym co przeżyłem w ciągu 5 lat w tak ciężkim obozie koncentracyjnym i po tym co sam doznałem od Niepokalanej, stwierdzić muszę, że życie swoje i rodziny wyniosłem z obozu śmierci tylko przy pomocy Niepokalanej.

Dzięki Ci, że resztki sił i życia mogę ofiarować zniszczonej wojną Ojczyźnie. Za te i za wszystkie łaski składamy wraz z żoną najserdeczniejsze dzięki Niepokalanej, prosząc o dalszą opiekę nad naszą nowotworzącą się rodziną. Być sługą Maryi Niepokalanej i kroczyć w szeregach Jej rycerzy, z hasłem zdobycia dla Niej całego świata i wszystkich dusz, jest szczęściem i zaszczytem wielkim.

Przyjm moje korne modlitwy i wołanie pod adresem wszystkich katolików i niedowiarków, Polaków i cudzoziemców, aby się wszyscy szczerze nawrócili, pełnili Wolę Bożą, jaśnieli wielkimi cnotami, aby rychło nastała jedna Owczarnia i jeden Pasterz. Oby w odrodzonej Polsce demokratycznej panowała miłość, zgoda, sprawiedliwość społeczna, królował Bóg i Ty Maryjo Królowo Polski.

Niegodny Twój sługa
Nowacki Władysław

Jednostka wojskowa NR. 2567 C, dn. 3.6.1946.

Od dzieciństwa miałem wpojoną przez rodziców miłość oraz nabożeństwo do Maryi tak, że we wszelkich nawet najmniejszych potrzebach zwracałem się do Królowej Anielskiej. W 1939 r., kiedy na naszą Ojczyznę zaczęły spadać nieszczęścia, które były i naszym udziałem, obiecałem Mateczce Świętej publicznie podziękować w "Rycerzu Niepokalanej", jeżeli wyrwie mnie z nałogu zmysłowości, ochroni moją rodzinę, da zwycięstwo naszej sprawie a mnie pozwoli zostać lotnikiem.

Mimo mych próśb i modlitw nie odrazu zostałem wysłuchany, lecz to mię nie zniechęciło. Jeszcze gorliwiej modliłem się codziennie i starałem się zwalczać wszystko zło. Po pewnym czasie takiej walki zacząłem odczuwać wielkie zmiany w moim zachowaniu się i w rodzinie. Najpierw nałóg przy przemożnej pomocy Maryi zdołałem wykorzenić doszczętnie. Potem tak tatuś jak i ja wróciliśmy z frontu cali i zdrowi, a mamusia jako repatriantka wraz z braciszkiem przyjechali po szczęśliwym przeżyciu rozłąki i wojny. Zwycięstwo po naszej stronie.

Tylko mój zawód lotnika jeszcze niespełniony, ale jestem w szkole lotniczej.

Za wszystkie dobrodziejstwa serdecznie Maryi dziękuję i obiecuję Jej wiernie służyć do końca życia.

Niegodny sługa Maryi ze Lwowa

S..., dn. 7.10.1946.

Przez dwadzieścia siedem lat wiodłem grzeszne życie. Około dziesięciu lat byłem zupełnie niewierzącym. Do kościoła jednak chodziłem w niedziele i święta dla ludzkiego oka i czytałem z książeczki do nabożeństwa a także "zachowywałem się możliwie i przykładnie, nie chcąc być zgorszeniem dla innych, ale w domu pacierza nie odmawiałem przez kilkanaście lat. Czułem się nieszczęśliwym i niezadowolonym z życia i ze wszystkiego i dlatego byłem niemożliwym dla otoczenia a zwłaszcza dla najbliższych. Do spowiedzi również chodziłem dla ludzkiego oka i dlatego te spowiedzi były świętokradzkie. Dopiero za namową żony, pojechałem do Częstochowy i tu Matuchna Najświętsza sprawiła, że na odbytej spowiedzi popłynęły mi bezwiednie gorące łzy z oczu, poczułem żal z powodu dotychczas prowadzonego mego nędznego życia. Stałem się wierzącym i praktykującym katolikiem, co nie łatwo mi przyszło z powodu fałszywego wstydu. Dzięki jednak Matuchnie Najświętszej przezwyciężyłem się.

Za wszystkie doznane łaski i opiekę, jakiej doznałem przez całe życie, dziękuję Matuchnie Najświętszej i proszę o pomoc w kroczeniu ku doskonałości i osiągnięciu żywota wiecznego.

Niegodny sługa Maryi B. S., nauczyciel

ORZEŻYN, dn. 13.10.1946.

Jestem synem niezamożnego rolnika, jednym z pięciorga rodzeństwa. Jak przed wojną, tak i teraz w zdobywaniu wiedzy muszę liczyć zawsze na własne siły. Szedłem i idę nadal bez tak szeroko znanej "protegi". Pomyślne zdanie egzaminów na rok wstępny studiów uniwersyteckich, wśród jednej trzeciej ogółu zgłoszonych (dokładniej: wśród pięciu z dwudziestu egzaminowanych tego przedpołudnia) zawdzięczam jedynie wstawiennictwu Maryi i św. Judy Tadeusza, Apostoła, których szczególnie prosiłem o tę wielką łaskę. Po otrzymaniu tego dobrodziejstwa przyrzekałem wyrazić publiczne za nie podziękowanie, co tą drogą staram się uczynić.

Wszystkim zaś kształcącym się polecam skuteczne wezwanie: "Stolico Mądrości - módl się za nami!"

Mieczysław Janicki

WARSZAWA, dn. 9.9.1946.

Serdecznie dziękuję Matce Przenajświętszej za opiekę w okresie wojny 39 roku, latach okupacji i w Powstanie. W ciężkich chwilach życia zwracałam się do Niepokalanej i zawsze otrzymałam łaski. Wiem, że na to nie zasługuję, jestem bardzo słaba i ulegam wpływom. Tak bardzo bym chciała być lepszą i mam nadzieję, że się zmienię, bo modlę się o to do Niepokalanej. Ona dodaje mi sił w trudach dnia powszedniego, a jest on dla mnie ciężki, bo mam na utrzymaniu matkę i siostrę, którą pragnę wychować na zasadach życia Maryi, by wyrosła na dobrą i dzielną Polkę.

Irena S.

RASZKOWICE, Dolny Śląsk, 16.10.1946.

Za szczęśliwe przetrwanie ciężkich lat wojny i wiele innych łask składam Niepokalanej publiczne podziękowanie.

Borbulak Michał

STRUGA, dn. 16.9.1946.

Prosimy o umieszczenie w "Rycerzu Niepokalanej" fotografii (powyżej, z prawej) z poświęcenia figury, która stanęła z wdzięczności ku Matce Niepokalanej za ocalenie naszej okolicy w czasie działań wojennych i powrót wszystkich mężczyzn.

Serdecznie dziękujemy Najświętszej Matce Niepokalanej i polecamy się Jej dalszej opiece.

Stefaniak Stanisław

SOPOT, dn. 9.10.1946.

Gdy trzy lata temu zabrali mi Niemcy męża do Majdanka a rzeczy i meble spalono w Warszawie, zostałam bez środków do życia. - Mając pewne kwalifikacje przez 1 i pół roku starałam się daremnie o posadę, aż pewnego dnia poradzono mi, aby ofiarować pierwszą pensję na rozwój czci Niepokalanej i błagać Matkę Bożą o pośrednictwo. Gdy to uczyniłam, zaraz, tego dnia, moja sprawa przyjęła niespodziewanie pomyślny obrót i oto pracuję już i aczkolwiek skromne, ale wystarczające daje mi ona utrzymane. Widząc w tej beznadziejnej sytuacji widoczną i cudowną pomoc Niepokalanej składam Jej tą drogą podziękowanie i wysyłam część ofiary.

Składam też podziękowanie Niepokalanej za polepszenie zdrowia córki mojej za wstawiennictwem Ojca Maksymiliana Kolbe.

W. B.

CHECHŁO, dn. 4.1.1946.

Sytuacja w jakiej znalazłam się była okropna. Z próżnymi rękoma stanąć naprzeciw uzbrojonego mężczyzny i walczyć z nim. Walczyć i zwyciężyć.

Prośby, błagania nie odnoszą skutku; gdyż napastnik nie ustępuje. Skupiłam swe myśli i poczęłam modlić się do Niepokalanej. Modlitwa moja była krótka, lecz tak gorąca i szczera, że nie potrafię jej opisać. Zdałam się całkowicie na łaskę Niepokalanej. Matka Najświętsza wysłuchała mnie. Przeciwnik odchodzi.

Radość odbiła się na mej twarzy. Wiedziałam, komu zawdzięczam ocalenie.

W parę chwil później klęczałam dziękując gorąco Niepokalanej za otrzymaną łaskę i uratowanie skarbu czystości.

W dowód wdzięczności składam publiczne podziękowanie w "Rycerzu Niepokalanej". I polecam się nadal Twej opiece o Maryjo.

W. J.

KARTUZY, dn. 7.7.1946.

Ty, Mateńko Niepokalana pozwoliłaś mi nieść wysoko sztandar Polaka na obczyźnie, jednając serca wrogów moich.

Zdobny w ryngraf M.I. i znak polskiej młodzieży katolickiej Orła i Krzyża przetrwałem zawieruchę wojenną, dzięki Twej jedynie opiece Mateńko Niepokalana!

Po latach wojny wróciłem w rodzinne strony w szarym mundurze i czapce rogatywce z orzełkiem, z sercem pełnym wdzięczności ku Tobie Maryjo! Powitała mię stara matka łzami, a ja łzami wdzięczności oddałem Ci hołd Mateńko w kościółku w rodzinnych stronach.

Dzięki Ci za to wszystko Maryjo Niepokalana! Miej mnie zawsze w Swojej opiece, niech zawsze będę godnym miana Twojego rycerza.

Sulkowski Józef
rycerz Niepokalanej

WARSZAWA, dn. 10.9.1946.

Wywiązując się z przyrzeczenia, składamy Przeczystej Pani, gorące podziękowanie za przetrwanie obozów koncentracyjnych w Niemczech, oraz za szczęśliwy powrót do ukochanej Ojczyzny, prosząc o dalszą opiekę nad nami i pozostałymi najbliższymi.

Niegodne członkinie Milicji Niepokalanej byłe więźniarki Ravensbruku i Sachsenhausen
Janina i Halina Dańko

BOROWSKIE-MICHAŁY, dn. 9.4.1946.

Przez dwa lata byłam chorą na płuca i lekarz kazał mi zrobić "zabieg", gdyż - jak mówił - wydanie na świat dziecka grozi memu życiu. Nie usłuchałam lekarza, gdyż pokładałam wielką ufność w Niepokalanej. Polecając się Jej przemożnej opiece, obiecałam po szczęśliwym rozwiązaniu ogłosić w "Rycerzu".

Składam teraz najpokorniejsze dzięki Matuchnie Niepokalanej za ocalenie mego życia i dziecka.

Janina Kubalowa

Stwierdzam, iż poród był nieprawidłowy. Tylko pomoc Najświętszej Panny dopomogła do szczęśliwego rozwiązania. − Jadwiga Gulewiczowa, położna

Wiarogodność powyższego, oraz własnoręczne podpisy Janiny Kubalowej i Jadwigi Gulewiczowej stwierdzam. − Ks. W. Gogoliński proboszcz parafii Uhowskiej

NOWA WIEŚ, dn. 8.7.1946.

Jako niewierzący i bezbożnik publicznie dziękuję za szczęśliwy powrót i opiekę w obozie pracy w Szwabii, udzieloną mi przez Dziewicę Niepokalaną. Jako tonący brzytwy się chwyta i ja zmuszony przez ciężki los szukać opieki, otuchy, siły i nadziei w sferach nadzmysłowych zwróciłem się do Tej Wielkiej Pani. Zostałem wysłuchany i oświadczam, że dzięki Niej zostałem z ciężkich tarapatów uratowany. Czuję się w obowiązku publicznie podziękować i przyznać się do błędnych przekonań pod względem religii chrześcijańskiej. Proszę jeszcze Tę Niepokalaną Dziewicę, bym uzyskał to com stracił przed 29 laty to jest wiarę katolicką.

Gujda Rajmund

WARSZAWA, dn. 24.10.1946.

Mając większy lokal jeden pokój odstąpiliśmy dla organizacji. Pewnego dnia w 1942 r. kurier zdążył opuścić mieszkanie, a już zjawiło się trzech cywilnych Niemców z Al. Szucha poszukując go. W czasie rewizji jeden z gestapowców znalazł przedwojenny numer "Rycerza Niepokalanej" i ze złością zaczął go drzeć. Zmartwiona tym moja siostra odruchowo chwyciła Niemca za rękę i wypowiedziała błagalnym głosem: "O szkoda...!" Niemiec zastanowił się chwilę i z pogardą odpowiedział: "Zaszkodzi a nie pomoże!" i podarł go na kawałki. Drugi egz. "Rycerza" zabrał ze sobą, lecz nas zostawił w spokoju mimo, że w domu było wiele obciążającego materiału.

Zawdzięczam to przemożnej opiece Niepokalanej Matuchny i z głębi serca składam codziennie pokorne dzięki.

Petronela Krupińska

..., dn. 29.9.1946.

W czasie wojny popadłem w ciężkie grzechy. Ta straszliwa choroba duszy spowodowała także chorobę ciała. Jednak Ta, która chętnie dopomaga nam nędznym do wydźwignięcia się, spowodowała moje nawrócenie ze złej drogi, uproszone modlitwami mej matki. Choroba ustąpiła, wszelkie niebezpieczeństwa Matuchna odwracała - z wojny wyszliśmy cało. Wreszcie nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca, i częsta Komunia św. dały mi siłę do zwalczania mojej skłonnej do grzechu natury i przysposobiły mię do pójścia za najwyższą łaską mego życia, za powołaniem do kapłaństwa.

Od chwili zdecydowania się na służbę Bogu, panuje w duszy mojej spokój i uczucie szczęścia, którego nigdy w świecie znaleźć nie mogłem. Za co dziękuję Niepokalanej.

J. alumn Seminarium Duchownego

WARSZAWA, dn. 7.7.1946.

Niniejszym składam gorące podziękowanie Matce Najświętszej za uniknięcie w roku 1940 więzienia oraz za opiekę w czasie trzyletniego życia frontowego.

Sielicki Franciszek, ppor. W. P.

OKUMIN, dn. 17.8.1946.

Dwóch synów służyło w wojsku na Wschodzie nie wiedząc jeden o drugim. Mąż przebywał w więzieniu. A ja dwa razy znalazłam się na linii frontu. Teraz z łaski Najśw. Panny zebraliśmy się wszyscy w Ojczyźnie zdrowi i szczęśliwi. Za tak wielkie łaski składamy publicznie najserdeczniejsze podziękowanie Matuchnie Niepokalanej, jako członkowie Milicji Niepokalanej już od lat 20 i obiecujemy służyć Matce Najświętszej aż do śmierci.

Rodzina Andrynowskich

KATOWICE, dn. 27.1.1946.

Nie wiem, co jest większym szczęściem dla mnie, czy łaski mego niejednokrotnego ocalenia w czasie wojny, czy łaska zaprowadzenia mnie na jasną drogę prawdy i prostoty. Gdym nieraz tracił nadzieję, gdym zmagał się w swej duszy. Niepokalana przez swego "Rycerza" pokazywała mi drogę prostą. Sprawy tego świata, zdawałoby się nie do rozwiązania, w oświetleniu rycerskich wskazań Maryi nabierały prawdziwego sensu. Dziś moje confessio fidei (wyznanie wiary) streszcza się w ufności do Niepokalanej - a co za tym idzie i chęci stania się godnym miana chrześcijanina-katolika przez wprowadzenie w życie zasad i przykazań Bożych. Dzięki Ci za to, przemożna Pani. Zgłaszam się z ochotą do Twoich szeregów.

Wojciech Wójcik

OPOCZNO, dn. 7.8.1946.

To że szczęśliwie wyszłam z poważnej i niebezpiecznej choroby, zawdzięczam jedynie opiece Matki Najświętszej. Za tę łaskę i za wiele innych łask otrzymanych od Matki Najśw., pragnę z wdzięczności ku Niej zostać Jej wierną czcicielką. Jej rycerką na całe życie. Nie wiem jakich słów użyć, by godnie oddać wyrazy najgorętszych podziękowań, najgłębszej czci, bezgranicznej miłości i wdzięczności, jakimi jest przepełniona dusza moja i serce ku Matce Najświętszej.

Niegodna sługa Maryi Helena Dębicka